Radio Białystok | Gość | Tadeusz Truskolaski [wideo] - prezydent Białegostoku
- Radni PiS, nazywając tę ulicę wbrew mniejszości, zwyczajnie tę mniejszość zignorowali, a nawet wręcz obrazili - mówi prezydent o nazwaniu ulicy imieniem "Łupaszki".
Znowu głośno o Białymstoku. To za sprawą zmiany nazwy ulicy majora Zygmunta Szendzielarza ps. "Łupaszko". O tym z prezydentem miasta Tadeuszem Truskolaskim rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Czy decyzja, którą podjęli radni, w pana opinii - biorąc pod uwagę ten splot wydarzeń - była słuszna?
Tadeusz Truskolaski: Przede wszystkim niesłuszne była decyzja, że w Białymstoku taka ulica powstała. Wtedy radni PiS-u, mając większość, nie słuchając również i propozycji prezydenta, bo przedstawiłem swoją propozycję - miał to być ulica, która ostatecznie została - "Podlaska" - po prostu ją zmienili. Teraz mówią o jakichś konsultacjach, sami też nie robili żadnych konsultacji. Na siłę jest odpowiedź siłowa.
Jak długo będzie to trwało? Bo to doprowadza przede wszystkim do podziałów i do wielkiego hejtu.
Wręcz odwrotnie. Tzn. to, co zrobiono, doprowadziło do podziałów, dlatego że nie było żadnego problemu majora Łupaszki, dopóki nie nazwano ulicy. Nie osądzajmy Łupaszki, niech to oceni historia. Dla jednych jest bohaterem, dla jednych jest zbrodniarzem. Ponieważ liczba osób, które przyjmują tę drugą opcję, w Białymstoku jest dosyć znaczna, on po prostu nie powinien być u nas patronem ulicy z uwagi na to, żeby właśnie nie doprowadzać do podziałów. Grzech pierworodny popełniono w 2013 r.
Odnosi się takie wrażenie, że jesteście zakładnikiem klubu mniejszościowego, klubu prawosławnych, bo oni są języczkiem u wagi. Jeśli nie będą pana popierali, to straci pan większość w radzie.
To nie jest tak. Jak widać radni klubu - mówiąc w skrócie prawosławni, czyli Forum Mniejszości Podlasia - byli i tak bardzo cierpliwi. Mają swój elektorat i praktycznie nie było dnia czy tygodnia, żeby ich nie pytano: co z ulicą Łupaszki. Bo w ich mniemaniu, w ich odczuciu to po prostu obrażało.
Ale teraz będzie się pan musiał ścierać z projektami pomników, z muralami, z innymi sposobami upamiętnienia.
To nie ja, dlatego że wszystkie te decyzje podejmuje rada miasta.
Rada już pojawiła się na liście zdrajców.
Jak major Łupaszka został patronem, nie było hejtu w stosunku do radnych. Widać, jaki jest poziom kultury politycznej po jednej i po drugiej stronie. Skoro szanujemy reguły demokracji, to 12 osób było za utrzymaniem, ale 13 było za tym, żeby tej ulicy nie było. I demokracja wygrała.
Jak studiuje się historię Rzeczypospolitej, to wiadomo, że stosunki z mniejszościami zawsze były napięte i trzeba było być bardzo ostrożnym. W momencie, kiedy mniejszość - że tak powiem - narażała się większości, to wiadomo, jakie były skutki.
Nie wracajmy do czasu wojennego czy tuż po wojnie. Jesteśmy tu i teraz.
Mówiłem o czasie przedwojennym.
Jesteśmy tu i teraz. Radni PiS-u, nazywając tę ulicę wbrew mniejszości, po prostu ją zwyczajnie zignorowali, a nawet wręcz obrazili. Łupaszka jest też patronem jednej formacji wojskowej. Na pewno zrobił wiele dobrego, bo był partyzantem, który walczył z Niemcami. Ale w tym wypadku naraził się tej ludności i historia ta nie zostanie zapomniana, bo jeszcze wielu pamięta i płacze po swoich bliskich.
Czy pogłębianie tego konfliktu będzie prowadziło do zgody w Białymstoku?
Ja się nie zgadzam z tym, że jest to pogłębianie. To jest powrót do stanu przed tym, kiedy radni PiS-u w sposób bezkompromisowy, powtarzam to drugi raz - też bez żadnych konsultacji - nagle na sesji to zmienili. Tu przynajmniej było w ten sposób, że tydzień wcześniej punkt ten był wprowadzony do porządku. Można było wysłuchać różnych głosów. I one będą nadal różne.
Trzeba ciszej nad tym problemem.
Ciszej nie będzie.
Myślę, że powoli będzie.
Jak słyszymy, dalsze zwarcie z polityką państwową, historyczną może być kłopotliwe dla miasta.
Nie sądzę, dlatego że nasze miasto jest miastem wielokulturowym i myślę, że również politycy, którzy przyjeżdżają na Grabarkę - łącznie z prezydentem, bo był raz, premiera nie było w tym roku, ale być może będzie w roku kolejnym - będą musieli też odpowiedzieć na to pytanie, co o tym sądzą. To nie jest takie proste. Jeżeli się przyjeżdża na świętą Górę Grabarkę, to trzeba też uszanować tę historię przynajmniej w tym fragmencie, żeby właśnie nie powodować takich perturbacji.
Podsumowując, strony będą przy swoich stanowisk.
Na pewno będą przy swoich, bo każdy ma swoje argumenty. To nie ulega wątpliwości. Oczywiście mógłbym podawać przykłady takie, że ktoś wyniósł staruszkę i trójkę małych dzieci z pożaru. ale wcześniej dopuścił się gwałtu. Czy jest bohaterem, czy jest przestępcą?
To trochę daleko idące porównanie. Była zupełnie inna sytuacja. Zmieniając temat, dostał pan zgodę środowiskową na halę sportową. To kiedy ona powstanie?
Mieliśmy już pozwolenie na budowę i zostało ono uchylone. Dlatego dopóki nie będziemy mieli ostatecznych dokumentów, przede wszystkiej prawomocnej decyzji środowiskowej, i dopóki nie będziemy mieli pozwolenia na budowę, nie można mówić o terminach.
Ale działamy bez zbędnej zwłoki. Zależy, czy będą odwołania, czy nie. Jeżeli nie będzie, to decyzja środowiskowa uprawomocni się bardzo szybko i wystąpimy o pozwolenie na budowę. Jeżeli wystąpimy o pozwolenie na budowę, to w dalszym ciągu będziemy musieli zrobić montaż finansowy, który jest oczywiście bardzo trudny.
Teraz mówię bez ogródek, że bez 50 proc. dofinansowania rządowego, zewnętrznego, nie ma możliwości...
Zwarł się pana w sprawie Łupaszki z rządem, to może nie będzie tych pieniędzy.
Ja nie wiem, czy z rządem. Czy ja głosowałem? Przepraszam bardzo, to rada miasta. Jeżeli nie będzie pieniędzy, nie będzie hali. Po prostu, krótka odpowiedź.
Przechodząc do sprawy lotniska, zafundowaliśmy je sobie i stoi. Kiedy będą tam latały samoloty?
Mamy dwie minuty na to, żeby rozwiązać problem, którego samo naświetlenie powinno zająć 15 minut, żeby można było go zrozumieć. Przede wszystkim zrobiono wrzutkę, zmieniając prawo lotnicze i w tej chwili przerzucono na samorządy, na starostów, w tym wypadku oczywiście na urząd prezydenta miasta, coś, czego nigdy w życiu nie robiono.
To znaczy?
Przede wszystkim wydawanie decyzji środowiskowej na usuwanie przeszkód lotniczych. Do tej pory była to domena Urzędu Lotnictwa Cywilnego. ULC przez pół roku trzymał dokumenty, nic nie zrobił. Teraz je oddał.
Poza tym tak naprawdę stroną postępowania jest Aero Partner. To jest spółka, która została stworzona specjalnie do zarządzania lotniskiem. I żeby otrzymać wiarygodne odpowiedzi, to prosiłbym o kierowanie tych wszystkich pytań do Aero Partnera, bo oni są stroną.
Pan się z nimi porozumiewał, zainwestował. Powinno to przynosić efekty. Pytanie kiedy?
Ale stroną jest Aero Partner i robi wszystko, występuje z wnioskami. W tej chwili - tak jak mówiłem - prawo zmieniono na bardzo restrykcyjne. Nie ma nowego rozporządzenia.
Skoro to od nas nie zależy, to proszę pytać Urząd Lotnictwa Cywilnego. To oni za to odpowiadają. My będziemy robić wszystko, aby było to jak najszybciej. Myślę, że w ciągu - powiedzmy sobie - najbliższego półrocza wstępna decyzja o usunięciu przeszkód lotniczych zostanie przez nas wydana i dopiero wtedy rozpocznie się dalsza procedura.
Czy ją uzna ULC, czy nie? Będziemy czekać na to, aż odpowiednie organy państwowe wydadzą odpowiednie dokumenty, bo to one są za to odpowiedzialne. My jesteśmy tylko i wyłącznie takim skromnym petentem.
Ale daliście jako petent duże pieniądze.
To nie są duże pieniądze. Proszę zobaczyć, ile w Radomiu wydano na lotnisko i rozebrano akurat terminal w tym wypadku. Proszę zobaczyć, ile trwa certyfikacja lotniska w Berlinie. Proszę zobaczyć, ile dokłada się rocznie do lotnisk regionalnych tam, gdzie one są, poza oczywiście kilkoma dużymi lotniskami.
Myśmy wydali maksymalnie mało, aby uzyskać odpowiedni efekt. I myślę, że ten efekt uzyskamy, tylko trzeba troszeczkę cierpliwości.