Radio Białystok | Gość | Roman Czepe [wideo] - wicestarosta białostocki
- Musimy pogodzić interesy ludzi. Konflikt musi być zażegnany - trzeba ominąć ludzi, ominąć zabudowę, sprawić, żeby ta inwestycja była bezkolizyjna albo minimalnie kolizyjna - mówi Roman Czepe o kolejowej obwodnicy Białegostoku.
Projekt budowy północnej obwodnicy kolejowej Białegostoku wzbudza wiele kontrowersji. W w Polskich Liniach Kolejowych zaplanowano spotkanie, na którym będą przedstawiane nowe warianty jej przebiegu. W naradzie wezmą udział m.in. przedstawiciele samorządów mający przedstawić swoje uwagi do projektów.
O tym z wicestarostą białostockim Romanem Czepe rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Jakie zastrzeżenia i propozycje do projektu złoży starostwo białostockie przedstawicielom PLK?
Roman Czepe: Powiem PLK, że te cztery warianty są nie do przyjęcia. Ale oni to też wiedzą. Wszyscy już to wiemy. One właściwie nie istnieją już w obiegu.
Był uzasadniony opór społeczny. Ludzie dowiedzieli się, że projektanci pracują na starych mapach. Inwestorzy tłumaczą, że nowe mapy kosztują, trzeba byłoby wydać kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy. Bardzo przepraszam. Jeżeli konsultuje się już społecznie, to każdy dom musi być zaznaczony, każda górka, płot, itd.
Teraz jest propozycja dwóch wariantów. Jeszcze ich nie znamy. To będzie bardzo wstępne spotkanie, robocze. Będą rozmawiać operatorzy, zarządcy infrastruktury, jakie są możliwości, gdy oni zaproponują już jakieś wstępne warianty.
Ale co zaproponuje starostwo? Jakie nieprzekraczalne granice zostaną przekazane PLK?
Teoretycznie starostwo ma tylko możliwość decydowania czy debatowania o drogach powiatowych. Tutaj kolizji pewnie nie będzie. Ale my będziemy mówić w imieniu społeczeństwo, w imieniu mieszkańców. Ja szczególnie stałem się nieformalnym rzecznikiem mieszkańców, ale i inwestycji. Ogromnie zależy mi na tej inwestycji, dlatego będziemy patrzeć rzeczywiście na te warianty i szukać bezkolizyjnego albo najmniej kolidującego rozwiązania.
Gdzie da się tak zrobić?
Nie chcę uprzedzać. Były już takie pomysły. Mówiło się o 19-tce, nowym przebiegu. Ale też nie wiem, jaka jest możliwość szerokiego pasa, więc nie chcę tego mówić. Niech to powie głośno PLK.
Musimy ocalić źródła wody, bo mamy stamtąd wodę pitną...
Wydaje się, że Jurowce nie wchodzą w grę.
...Muzeum wsi i zbudowane domy. Przecież kawałek dalej jest trochę pustego terenu.
Zobaczymy, co zaproponuje PLK. Być może rzeczywiście będzie to przebieg - mówi się troszkę o tym, więc można chyba to zrobić - przy 19-tce. Ale przecież to poszerzenie pasa - trzeba na to 30-50 m. Natomiast może też takie dalsze wyjście. Tu mówimy też o terminalu - to jest niezwykle ważny element. To właściwie będzie takie serce przedsiębiorczości. Bo jeżeli mówimy o nowym jedwabnym szlaku, wszyscy to powtarzają jak mantrę, Chińczycy ogromnie się do tego przygotowują, działają, a my jesteśmy gdzieś w powijakach, to byłby jeden z jego elementów.
Ale mamy znakomity teren, do którego jeszcze do niedawna dochodziły szerokie tory. Myślę tutaj o Czarnej Białostockiej, o dawnych zakładach Agromet, gdzie produkowano bomby.
Z tego, co się orientuję, część tego toru już nie istnieje, ale być może nie mam dobrych informacji. Natomiast pewnie może i jest to jedna z możliwości. Problem w tym, żeby to jak najbardziej przybliżyć do Białegostoku, gdzieś w sercu Podlasia, żeby przedsiębiorczość była jak najbliżej ciągów komunikacyjnych, najbliżej do 16-tki, 8-ki, 19-tki, i tak dalej. Żeby to było rzeczywiście serce przedsiębiorczości.
Terminal będzie działał na wszystkie strony. Tutaj trzeba dojechać i z portów, i do portów, tutaj będzie najważniejszy szlak z Białorusi, z Rosji, z Chin, i tak dalej. Taki hub potrzebuje dużo miejsca.
Ale będzie on jednak wymagał pogodzenia z interesami mieszkańców.
Bezwzględnie chodzi o interes mieszkańców.
Bo z jednej strony mamy 19-tkę, z drugiej strony będziemy próbowali zrobić 16-tkę, Rail Balticę. W okolicach Białegostoku wyrasta sporo problemów infrastrukturalnych.
Stąd trzeba się liczyć z ludźmi. Trzeba naprawdę uwzględnić ich protesty, a w tej chwili ich uwarunkowania - chodzi o mieszkania, o bliskość inwestycji. Bo taka stacja towarowa powinna potrzebować jak najwięcej miejsca. Wiem, że tworzy się pod Łodzią, gdzieś w Poznaniu. Wiem, że Litwa próbuje przyciągnąć to do siebie. Mówi się o planach przy Siemianówce, gdzieś tam wchodzą Rosjanie. Są różne pomysły, żeby nam to zabrać, więc jeżeli to oddamy, to pokażemy się jako rzeczywiście ci, którzy są niezdolni do tego, żeby na Podlasiu inwestować.
Musimy pogodzić interesy ludzi. Ten konflikt musi być zażegnany w tym sensie, że trzeba ominąć ludzi, ominąć zabudowę, sprawić, żeby ta inwestycja była bezkolizyjna albo minimalnie kolizyjna.
Ale to wymaga konsultacji. Nie odnosi pan wrażenia, że uchwalane przepisy dotyczące różnych specustaw pozwalają inwestorom iść na skróty? Ograniczać debatę z mieszkańcami? Rodzi to mnóstwo konfliktów, zupełnie niepotrzebnie. Przecież taka inwestycja nie realizuje się w ciągu roku, 2,3.
I tak, i nie. Tutaj akurat za wcześnie zaczęto konsultacje na bardzo złych planach, na starych mapach. Te warianty w ogóle nie poszłyby w przestrzeń publiczną, one byłyby odrzucone już na wstępnym etapie. Jeżeli już w lipcu zwracaliśmy uwagę, że jest tam zabudowa, domy, i tak dalej, to mówiono, że to wstępny etap. I z tym inwestor poszedł do konsultacji. Kompletnie tego nie rozumiem. Przecież jako burmistrz konsultowałem wiele inwestycji i stan rzeczywisty każdej działki musiał być znany. Trzeba było wszystko zinwentaryzować, bo mieszkaniec był ciekaw, jak to jest daleko od jego stodoły, domu, płotu.
To wprowadza rewolucję, jeśli chodzi o zagospodarowanie przestrzeni, o mieszkanie. A ludzie, kupując, budując, nie szykowali się na rewolucje. Chcieli mieć spokój.
Natomiast powiedzmy sobie prawdę. Kilkadziesiąt lat temu już pewne pomysły powstawały. Potem ustawy, specustawy pozwalały na wywłaszczenia. Natomiast w naszym kraju jest pewien problem - za specustawą powinno iść planowanie przestrzenne. Specustawą zrobimy nawet potężne inwestycje, ale co dalej? Trzeba już zabezpieczyć na przyszłość kolejne rozwiązania, bo przecież te ciągi będą rozbudowywane, ciąg drogowe, kolejowe, itd. Tego troszeczkę nie ma. Specustawa nie zrealizuje wszystkiego. To jest droga na skróty, ale - zgoda - czasem konieczna, bo u nas bywa tak, że spór prowadzi się czasem o byle co.
Odnoszę takie wrażenie, że projektanci tras kolejowych nie konsultują się z drogowcami, nie współpracują. Przecież w okolicach Białegostoku, jeśli będziemy naruszali przestrzeń, naruszali przyrodę, to można wytyczyć korytarz, który będzie jednocześnie i kolejowy, i drogowy, a nie osobno droga, osobno kolej.
Czy jest tak w istocie, to się okaże teraz. Oni muszą współpracować. Jednym z zaproszonych podmiotów jest GDDKiA, ale też Wodociągi. Przedstawiciele samorządów będą co prawda na drugim etapie, ale poprosiłem, aby mogli być, więc wszyscy zarządcy i operatorzy mediów będą, także drogowych, także wojewódzkich, krajowych i my naszych powiatowych dróg.