Radio Białystok | Gość | prof. Wojciech Śleszyński [wideo] - dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku, prorektor UwB
- Poranek 17 września 1939 r. Większość naszych mieszkańców budzi się i dowiaduje, że już nie mamy jednego agresora a dwóch, bo naszą wschodnią granicę przekroczyła Armia Czerwona i musimy walczyć na dwóch frontach.
Mija 80. rocznica zdradzieckiej napaści Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 roku. Zaatakowało nas ponad 600 tys. żołnierzy, prawie 5 tys. czołgów i ponad 3 tys. samolotów.
O tych wydarzeniach z dyrektorem Muzeum Pamięci Sybiru, prorektorem Uniwersytetu w Białymstoku profesorem Wojciechem Śleszyńskim rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: 17 września 1939 r. zaczął się najtragiczniejszy okres na Kresach.
prof. Wojciech Śleszyński: Poranek 17 września 1939 roku. Większość naszych mieszkańców budzi się i dowiaduje, że już nie mamy jednego agresora a dwóch, bo naszą wschodnią granicę przekroczyła Armia Czerwona i musimy walczyć na dwóch frontach.
I to zdecydowało o losach kampanii 1939 roku.
Bez wątpienia. Co prawda dzisiaj wiemy, że tak naprawdę 17 września już było wiadomo, że szansa, abyśmy przejęli inicjatywę, jeśli chodzi o wojnę niemiecko-polsko, była bardzo słaba. Natomiast bez wątpienia 17 września przyspieszył klęskę II Rzeczypospolitej.
Zostały użyte ogromne siły. Nawet większe niż zastosowali Niemcy we wrześniu 1939.
Ogromnie siły, a ta dysproporcja była tym większa, że trzeba pamiętać, że na ziemiach wschodnich, na rubieżach wschodnich tak naprawdę nie było wojska. Były bardzo okrojone jednostki Korpusu Ochrony Pogranicza, a wszystkie oddziały były na froncie zachodnim.
Na wschodzie tworzono armię rezerwową, czyli żołnierze ćwiczyli, przygotowywali się do ewentualnego użycia na froncie zachodnim.
Tak naprawdę już na ćwiczenia nie było czasu. Trzeba było szybko tworzyć armię rezerwową i rzucać na front zachodni. W związku z tym, kiedy sowieci wchodzą 17 września, armie nie są jeszcze sformułowane. Zresztą nie były formowane po to, żeby walczyć na wschodzie, tylko po to, żeby wzmocnić jednostki, które już były na froncie zachodnim.
Czyli faktycznie byliśmy bezbronni, ale mimo wszystko podjęliśmy to wyzwanie. Były zacięte boje, szczególnie prowadzone przez Korpus Ochrony Pogranicza.
Na granicy później dochodzi do kilku bitew, oczywiście bitew nieznaczących z punktu widzenia strategicznego, i chyba najbardziej symboliczną bitwą jest oczywiście próba obrony Grodna, kiedy to przy pierwszej próbie zajęcia miasta, udaje nam się odeprzeć atak. Ta obrona ma charakter symboliczny. Jest to jedyne duże miasto, które autentycznie stawiło opór wkraczającej Armii Czerwonej.
To mało znany epizod.
Mało znany, ale wiemy już coraz więcej. Natomiast trzeba też pamiętać, że Grodno zostanie nagrodzone Orderem Virtuti Militari przez rząd polski w Londynie, właśnie za tę obronę.
Ale już wtedy poznaliśmy sowietów, bo obrońcy spotkali się z ogromnymi represjami.
Praktycznie zaraz na drugi dzień rozpoczynają się represje, masowe mordy i tak naprawdę do końca nie wiemy, gdzie w Grodnie te osoby zostały pochowane. Na początku lat 90. odkryto zbiorowy grób, natomiast władze nie pozwoliły dokonać ekshumacji, przeprowadzić badania. W związku z tym tylko się domyślamy, że to mogli być obrońcy Grodna z września 39 roku.
Zaczęły się sowieckie porządki.
Zaczęły się sowieckie porządki, które miały nieco inny charakter niż porządki niemieckie. Sowieci przede wszystkim wkraczając, używali argumentu, że przychodzą na ziemię wschodnie II Rzeczypospolitej po to, żeby wyzwolić, ochronić mniejszości narodowe - białoruską, ukraińsku, ale także żydowską.
Porządki te związane były z przebudową ustroju, z aneksją zajętego terenu przez Związek Sowiecki.
Tak. Natomiast z punktu widzenia prawa sowieckiego 17 września to nie była aneksja. Nastąpi ona dopiero na początku listopada 1939 roku. W związku z tym możemy sobie zadać pytanie - co się w takim razie działo pomiędzy 17 września a 1 listopada? Propaganda sowiecka twierdzi, że były to zarządy tymczasowe, które same wyłoniły swoich kandydatów.
Czyli narodowe reprezentacje.
Tak, która to narodowa reprezentacja dopiero poprosiła Moskwę o przyłączenie tych ziem do Związku Sowieckiego.
Z jednej strony taki chwyt propagandowy, z drugiej jakby prawny, ale on nic nie zmieniał - aneksja została aneksją.
Nic nie zmieniał, dlatego że z punktu widzenia praktycznego aneksja następuje 17 września. Mamy Armię Czerwoną, ale tak jakbyśmy jej nie mieli. Natomiast z punktu widzenia prawnego Związku Sowieckiego aneksje mamy dopiero na początku listopada 1939 roku.
Ktoś powie: to jest dawna historia, nie ma to większego znaczenia. Natomiast radzę sobie przypomnieć wydarzenia sprzed kilku lat na Krymie - zastosowano dokładnie ten sam scenariusz. Wkroczyła armia, ale właściwie nie wkroczyła. Miejscowa ludność sama dokonała wyborów i poprosiła Moskwę tak, jak my poprosiliśmy w 1939 r.
Czyli ten sam schemat.
Dokładnie ten sam schemat, inne umundurowanie i inny sprzęt wojskowy.
Wracając do wydarzeń z 1939 roku - były to wydarzenia tragiczne także dla mieszkańców Białegostoku, co podkreśliliście symbolicznie w swojej instalacji w sobotę, obwiązując drzewa białym materiałem. Co to symbolizuje?
Park przy ulicy Zwierzynieckiej. Bardzo serdecznie państwa zapraszamy na wieczorny spacer - wieczorny, bo najlepiej to widać wieczorem po 19:00, kiedy co piąte drzewo jest podświetlone. Chodzi o to, żebyśmy zastanowili się, co to oznacza. A oznacza to to, że co piąty z nas w latach 1939-41 zniknął z naszego miasta, z ulicy, z podwórka. Został wywieziony na Syberię. Co piąty białostoczanin.
Przejdźmy teraz do współczesności. Rosjanie próbują powtórzyć pewne historie i narzucić swoją narrację, jeśli chodzi o interpretację wydarzeń z 1939 roku. Została otwarta specjalna wystawa, która wskazuje na to, że Rosjanie wcale nie byli agresorami, realizowali tylko politykę państwową, potrzeby Związku Sowieckiego.
Dokładnie. A nawet jeżeli dokonali agresji, zostali do tego przymuszeni i realizowali imperialną politykę swojego państwa. Bo tak naprawdę jaką polityką mają się kierować? Swojego państwa. I tej argumentacji używają.
Jest to strasznie niebezpieczne w polityce międzynarodowej, bo stwarza zagrożenie dla sąsiadów, którzy nie mogą czuć się pewnie.
Dokładnie. Kto jest winny podpisania paktu Ribbentrop - Mołotow? Nie Stalin i Hitler, ale okazuje się, że Wielka Brytania, Francja, a szczególnie Polska, która w sierpniu 1939 roku nie chciała prowadzić rozmów ze Związkiem Sowieckim. Dzisiaj dokładnie wiemy, dlaczego 80 lat temu nie chcieliśmy prowadzić rozmów. Skutki widzimy - 17 września 1939 roku.
Co jest też charakterystyczne w dzisiejszej narracji rosyjski - już nie ma haseł o wyzwoleniu mniejszości narodowych, bo trudno mówić o zajętych wschodnich terenach dawnej Rzeczypospolitej, jak te tereny dzisiaj nie należą do państwa rosyjskiego. Czym się chwalić? Że w 1939 r. zajęliśmy, a dzisiaj tego nie mamy?
A trzeba pamiętać, że polityka rosyjska ma elementy polityki mocarstwowej, w związku z tym argument zajęcia ziem, których dzisiaj nie mamy, odpada. Co pozostaje? Musieliśmy tego dokonać ze względu na bezpieczeństwo naszego państwa.
Krym, Donbas.
Nikt z nas nie sądził kilka lat temu, że wojna w Europie może być tak blisko naszych granic.