Radio Białystok | Gość | Ireneusz Mamrot [wideo] - trener Jagiellonii Białystok
"Mogę powiedzieć, że zrobiłem co mogłem i pracowałem bardzo ciężko, współpraca przez te dwa lata układała się naprawdę na dobrym poziomie i z tej współpracy byłem zadowolony" - mówi Ireneusz Mamrot.
Sezon w piłkarskiej ekstraklasie nie zakończył się szczęśliwie dla Jagiellonii Białystok. Porażka 0:2 z Lechią Gdańsk sprawiła, że żółto-czerwoni zajęli w tabeli 5-te miejsce i nie zagrają w eliminacjach Ligi Europy. W ostatnich miesiącach Lechia stała się prawdziwym koszmarem białostockiej drużyny. Były 3 przegrane w lidze i ta najbardziej bolesna w finale Pucharu Polski. O tym i nie tylko Jerzy Kułakowski rozmawia z trenerem Jagi, Ireneuszem Mamrotem.
Jerzy Kułakowski: Zacznę może żartobliwie, choć pewnie nie wszystkim do śmiechu, że może trzeba było na tacę dać, albo do jakiejś szeptuchy się udać przed meczem z Lechią, żeby czwarty raz w tym sezonie z tą Lechią nie przegrać. No nie idzie, to nie idzie.
Ireneusz Mamrot: Tak, tylko że jeśli mamy być skuteczniejsi w tych spotkaniach z Lechią, bo stwarzamy sytuacje, a nie potrafimy ich wykorzystać, no to tutaj jest nasz problem. Lechia potrafi wykorzystać każdy nasz błąd, mówię o sytuacjach kiedy było 2:0, tylko wcześniej sytuacji klarownej nie miała, ale to nie ma co patrzeć w kierunku Lechii, tylko naszej - mieliśmy na wyciągnięcie ręki ten remis, który by nam Europejskie Puchary dał i ten jeden punkt nam dużo dawał. Nie wykorzystaliśmy szansy, w efekcie jesteśmy niezadowoleni, cieszą się w innych klubach, a tutaj trzeba przeanalizować ten sezon na chłodno, bo teraz są jeszcze duże emocje.
W przerwie zimowej, kiedy przewaga Lechii Gdańsk nad Jagiellonią Białystok wynosiła chyba 9 punktów i rozpoczęły się te ruchy kadrowe, pomyślałem sobie tak: Jagiellonia godzi się z tym, że w walce o tytuł mistrza Polski nie będzie się liczyć, po to żeby wykorzystać miesiące właśnie na początek przebudowy zespołu, wygrać być może Puchar Polski i w roku stulecia zawalczyć o mistrza. Czy pana myślenie, czy działaczy myślenie było podobne?
Na pewno Puchar Polski był celem, to nie jest tak, że my odpuściliśmy walkę o mistrzostwo Polski, ale uważam, że musiała nastąpić przebudowa tej drużyny. Było wielu zawodników, którzy są coraz starsi, nie w wieku, których nie upoważnia do gry, natomiast w pewnym momencie trzeba szukać zawodników takich, którzy są młodsi i rozwojowi.
Patrząc na nasze transfery, to w takim optymalnym wieku jest Jesus, czy Arsenić, który jest jako środkowy obrońca jeszcze młody, czy Kostal, czy Kadlec - to są wszyscy młodzi zawodnicy na tyle, że już jakieś doświadczenie mają, będą grali coraz lepiej. Na pewno zimą nie spodziewaliśmy się, że będą te kontuzje, też nie ma co ukrywać, zwłaszcza Jesusa i Kadleca, że przyjdą z kontuzjami. Druga sprawa, gdybyśmy wiedzieli, że Karol nie przedłuży kontraktu - nie było wyjścia i klub miał ostatnie okienko, żeby na nim zarobić dobre pieniądze, to na pewno jeden z napastników by został. O tyle jest teraz lepsza sytuacja, że wiemy gdzie brakuje nam zawodników, którzy podnieśliby jakość.
Powiedział pan po meczu w Gdańsku, że 2-3 transfery dobre i ta drużyna będzie lepsza, ale ja tak sobie myślę, że przynajmniej dwóch napastników trzeba ściągnąć, nie wiem czy nie z dwóch skrzydłowych, nie wiadomo co z bramkarzem. Mnie się tych transferów wydaje trzeba więcej.
W kwestii napastników na pewno ma pan rację, musi być większa rywalizacja, o skrzydłowym myślimy, być może 4, bo tak, jak pan powiedział zwiększyć rywalizację w bramce też, ale to jest kwestia rozmowy już w klubie z prezesami. Jeśli chodzi o napastników to na pewno już trwają poszukiwania, ale wiadomo, że to jest najbardziej taki, przepraszam za wyrażenie, towar pożądany. Napastników szukają wszyscy, ale znaleźć skutecznego nie jest tak łatwo.
Na ten moment bolączką wydaje się być brak zawodników ogranych w kategorii młodzieżowca, tutaj szansę dostał Michał Ozga zagrał nieźle, ale jeżeli jest obowiązek gry w nowym sezonie młodzieżowcem jednym, to już nie widać tutaj takiego kandydata, który by jakościowo nie odstawał.
Nie do końca bym się zgodził. Wiosną zobaczmy minuty Patryka, no to tych minut jest dużo, z kilku wypożyczonych do pierwszej ligi chłopaków, muszą dostać szansę. Już był przygotowany do wejścia Łapiński, natomiast kontuzja Iwana - to zabolało, musieliśmy wprowadzić zawodnika bardziej defensywnego, mimo, że przegrywaliśmy 2:0, wszedł pomocnik, obrońca, ale jest zawodnikiem typowo ofensywnym, więc na pewno ubolewa nad tym, że nie zadebiutował.
Od kilku miesięcy pojawia się informacja, potwierdzona, niepotwierdzona - trener Ireneusz Mamrot kończy pracę w Jagiellonii Białystok. Zanim zapytam czy to prawda, to zapytam jak to wpływało na to, że wyście musieli z tą informacją ciągle się mierzyć w sezonie ligowym?
Ja sobie z tym na pewno radziłem, natomiast nie jest dobra sytuacja, kiedy o takich rzeczach w szatni się dyskutuje i łatwiej byłoby, gdyby ta sytuacja była wyjaśniona zdecydowanie w którąś stronę, więc na pewno nie jest to łatwy moment, ale zawodnik już wychodzi na boisko, to w tym momencie nie myśli o tym, tylko myśli o jak najlepszym graniu i tutaj to nie mogę nic pod tym względem zarzucić chłopakom. Ta współpraca z nimi przez te dwa lata na pewno się układała naprawdę na dobrym poziomie i z tej współpracy byłem zadowolony. A jak będzie - no ja nie dlatego, że nie chcę panu powiedzieć, tylko po prostu ja nie wiem.
A co powiedział pan chłopakom, kiedy już wychodzili z szatni, wiadomo że ten urlop się zaczyna - do zobaczenia w czerwcu, czy może do zobaczenia gdzieś indziej na piłkarskim szlaku?
To co to jest w szatni - zostaje w szatni. Nie mogę panu odpowiedzieć na to pytanie.
To jaki procent szans daje pan sobie na to, że będzie pan prowadził Jagiellonię w następnym sezonie?
Nie chce pan ustąpić. Naprawdę nie wiem.
A mogę jeszcze jedno pytanie?
Proszę bardzo.
Gdyby pan był prezesem Jagiellonii Białystok, to człowieka, który zdobył wicemistrzostwo Polski i zajął piąte miejsce, był w finale Pucharu Polski, przedłużyłby pan z takim człowiekiem kontrakt, czy nie?
Odpowiem inaczej. Ja mam tę przewagę, że jestem trenerem i trochę inaczej myślę. Natomiast przede wszystkim na chłodno bym ocenił, jak ta praca wygląda, nie sugerował się tylko tym, że w tym roku nie mamy Europejskich Pucharów, przykłady polskich zespołów - wiele jest takich, które po grze w pucharach w następnym sezonie grały o utrzymanie. My, jako Jagiellonia tego uniknęliśmy. Poza tym wiele zespołów, które miały przebudowę też miało spory problem w tabeli. My oczywiście nie jesteśmy w pucharach, ale do końca nie walczyliśmy. Mogę powiedzieć, że zrobiłem co mogłem i pracowałem bardzo ciężko, natomiast moja ocena jest nieobiektywna, więc nie chciałbym tu odpowiadać.
W każdym razie zaufanie popłaca, życzliwość popłaca - najlepszy przykład Waldemar Fornalik i Piotr Stokowiec.
Trener Fornalik dzisiaj jest mistrzem Polski, wielkie gratulacje, przykład Piotrka też. W Jagiellonii przede wszystkim oczekiwania są bardzo duże, czasami brakuje takiej troszkę chłodniejszej oceny, jeśli popatrzymy nawet na budżet. Ja wiem, że ktoś dzisiaj powie, że Piast Gliwice zdobył mistrzostwo Polski, natomiast ja nie życzę im źle, ale uważam, że za chwilę będą mieli problem jeden, bo najlepszych piłkarzy będą tracić, bo tak funkcjonuje nasza piłka. Ktoś gra dobrze, to jest transfer i nie da się od razu zastąpić później jeden do jednego. Oczekiwania są bardzo duże, w następnym sezonie one będą jeszcze większe, bo jest stulecie klubu. Ja sobie zdaje z tego sprawę, ciężko mi coś jeszcze więcej powiedzieć.
To ja na koniec powiem, że nerwów trochę tej wiosny było, ale do zobaczenia w Jagiellonii za kilka tygodni.