Radio Białystok | Gość | Jarosław Gowin [wideo] - wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego
- Polskie uczelnie wywiązały się z tego zadania, jakim było kształcenie masowe. Natomiast teraz jest pora na kształcenie bardziej nastawione na jakość, bardziej - nie bójmy się tego słowa - elitarne.
W Białymstoku otworzono biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców. Podobne funkcjonują już w Poznaniu i Krakowie. Na otwarciu był wicepremier oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
W rozmowie między innymi o tym, co zrobić, aby polskie uczelnie były konkurencyjne na arenie międzynarodowej i jak zapobiec drenażowi mózgów na rzecz państw Europy zachodniej.
Lech Pilarski: Zajrzałem do rankingu 1000 uniwersytetów na świecie. Jesteśmy na 30 którymś miejscu. Wyprzedza nas Dania, Norwegia. W czym może tkwić problem, że nie udaje nam się wydostać z piątej, czwartej setki?
Jarosław Gowin: Rzeczywiście polskie uczelnie są zdecydowanie za nisko w tych rankingach, biorąc pod uwagę potencjał Polski, także potencjał polskiej nauki. Ta niska pozycja wynikała przede wszystkim z niewłaściwego modelu kształcenia, który panował w ciągu ostatnich nieomal 30 lat. Mam na myśli nastawienie na kształcenie masowe. Po 1989 roku młode pokolenie rzuciło się na studia. I bardzo dobrze. Polskie uczelnie wywiązały się z tego zadania, jakim było kształcenie masowe. Natomiast teraz jest pora na kształcenie bardziej nastawione na jakość, bardziej - nie bójmy się tego słowa - elitarne.
No i wreszcie uczelnie muszą w większym stopniu niż do tej pory koncentrować się na badaniach naukowych, bo te rankingi, na które pan się powołuje, przede wszystkim są robione pod kątem osiągnięć naukowych.
Czy to może oznaczać, że trochę za mało inwestujemy w naukę, za mało inwestujemy w szkolnictwo wyższe, że powinniśmy zwiększyć nakłady?
W tym roku mamy rekordowy wzrost nakładów na naukę i szkolnictwo wyższe od 30 lat, bo 2 miliardy z budżetu państwa oraz 3 miliardy w formie obligacji skarbu państwa do podziału między uczelnie publiczne. Jest to krok w dobrą stronę, ale krok jeden z wielu, które trzeba wykonać.
Ale startujemy z bardzo niskiego poziomu.
Jeżeli chcemy mieć zamożne społeczeństwo, dynamicznie rozwijającą się gospodarką, to musimy zainwestować w naukę i w polskie uczelnie. Podkreśliłem słowo "inwestycja", bo to jest naprawdę inwestycja. Pieniądze zainwestowane w naukę zwracają się.
Słusznie pan powiedział, że jest wzrost, ale z niskiego pułapu. Rzeczywiście, jeżeli chodzi o oświatę, niedawno mieliśmy strajk nauczycieli, więc tymi sprawami żywo żyjemy, zresztą trwają matury. Otóż w przypadku oświaty mamy nakłady na poziomie powyżej średniej krajów OECD. Jeżeli chodzi o szkolnictwo wyższe, mamy nakłady na poziomie połowy średniej, nie powyżej tylko połowy średniej. To pokazuje, jak wielka droga jeszcze przed nami, żeby polskie uczelnie mogły mieć finansowanie na przyzwoitym europejskim poziomie.
Ale to oznacza, że musimy znaleźć te pieniądze w budżecie, bo może być takie niebezpieczeństwo, że nasze dzieci będą wyjeżdżały na zagraniczne uczelnie, żeby zdobyć znacznie lepsze wykształcenie.
Od 15 lat Polska jest członkiem Unii Europejskiej. Czerpiemy z tego bardzo duże korzyści. Bilans niewątpliwie wypada pozytywnie, ale są też skutki uboczne negatywne.
Drenaż mózgów jest niebezpieczny.
Dokładnie. Od 15 lat duża część najzdolniejszych maturzystów wyjeżdża studiować w tych najsilniejszych naukowo krajach Unii Europejskiej i oni już tam pozostają. Na ogół nie wracają do Polski. Jest to strata niepowetowana i dlatego dla mnie reforma polskich uczelni jest to wielkie przedsięwzięcie narodowe. Musimy po prostu zatrzymać w Polsce najzdolniejszą części każdego rocznika maturzystów.
Ten ranking może odzwierciedlać również ów drenaż mózgów, bo ci najzdolniejsi, jeśli nie studiują u nas, to znaczy, że nie zostawiają tego kapitału intelektualnego na miejscu.
Nie tylko kapitału intelektualnego. My w ten sposób tracimy mnóstwo młodych lekarzy, mnóstwo młodych naukowców, mnóstwo potencjalnych liderów państwa.
Przedsiębiorców, wynalazców...
Tak. Tę listę można by kontynuować. Dlatego ja - jeszcze raz to podkreślam - traktuję reformy polskich uczelni jako wielkie przedsięwzięcie patriotyczne, bez którego Polska nigdy nie będzie krajem naprawdę silnym, bezpiecznym i długofalowo prężnie się rozwijającym.
Czyli z jednej strony powinniśmy zainwestować w uczelnie, ale z drugiej strony ułatwiać zakładanie firm, ułatwiać inwestowanie w kapitał ludzki.
A propos zakładania firm i w ogóle a propos ich funkcjonowania, to wczoraj uczestniczyłem tutaj w Białymstoku w ważnym wydarzeniu - otwarciu biura Rzecznika Praw Małych i Średnich Przedsiębiorców. Nasz rząd robi dużo, żeby ułatwić działalność gospodarczą. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest jeszcze więcej do zrobienia. Poza tym my też popełniamy błędy. To nie jest tak, że my pozjadaliśmy wszystkie rozumy.
Poza tym startujemy z wysokiego poziomu biurokracji.
No niestety. Poziom był biurokracji jest wysoki. Żeby uderzyć się w piersi, my też dopuściliśmy do tego, że - zwłaszcza w pierwszych dwóch latach naszych rządów - powstawało mnóstwo nowych ustaw. To zawsze komplikuje funkcjonowanie firm.
Dlatego potrzebny jest ktoś taki jak rzecznik praw przedsiębiorców, zwłaszcza tych małych i średnich, bo polskie firmy to są małe i średnie. Każde państwo, które się szanuje, powinno dbać przede wszystkim o rozwój własnych firm, narodowego kapitału.
Tu w Białymstoku powstało biuro, w którym radcy prawni będą pomagać przedsiębiorcom w ich starciach z biurokracją państwową. Oczywiście to nie jest tak, że zawsze rację ma przedsiębiorca. Często rację mamy my urzędnicy państwowi. No ale jednak przedsiębiorca nie może być traktowany jako obywatel drugiej kategorii. Jego prawa to nie jest tylko kwestia rozwoju prywatnej firmy. To jest kwestia rozwoju całej polskiej gospodarki. Przedsiębiorcy tworzą nowe miejsca pracy, płacą wysokie podatki i dzięki temu rozwija się cała Polska.
Poza tym każdy może się pomylić i należy wspomóc ewentualnie błądzących, żeby naprawiali błędy, a z drugiej strony nie doprowadzać do likwidacji firm.
Właśnie wczoraj pan rzecznik Adam Abramowicz zapowiedział, że wystąpi z inicjatywą abolicji zusowskiej, żeby ci mali przedsiębiorcy, którzy często nie z własnej winy zalegają z zapłatą ZUS-u, mogli wrócić z szarej strefy do legalnej działalności gospodarczej.
Moim zdaniem jest to dobra inicjatywa. Legalne bardziej się opłaca nam wszystkim, nie tylko przedsiębiorcom. Często oni, ich rodziny żyją w codziennym strachu przed urzędami państwowymi, traktują własne państwo jako zagrożenie, zamiast tego, żeby to państwo było dla nich wsparciem.
Oczywiście podatki trzeba płacić, ale jeżeli ktoś nie z własnej winy znalazł się w trudnym położeniu, to trzeba mu pomagać. Myślimy o przedsiębiorcach, biorąc przykład tych najbardziej znanych, najbardziej zamożnych, ale są setki tysięcy przedsiębiorców, którzy zarabiają mniej niż zarabia się w najniższych, najsłabiej opłacanych stanowiskach w urzędach państwowych. W związku z tym jest wielu przedsiębiorców, którzy gdyby nie prowadzili swoich małych jednoosobowych firemek, to po prostu trafialiby na bezrobocie. Takim ludziom też trzeba pomagać.
Staramy się robić to, co w naszej mocy, żeby wspierać polskie firmy. Mamy Konstytucję dla biznesu, mamy wiele bardzo korzystnych rozwiązań dla innowacyjnych firm, ale ciągle jeszcze przepisy sobie a urzędy sobie. Mówiąc krótko, zanim zmienią się nawyki urzędników i zanim my politycy zrozumiemy, że wszyscy jesteśmy od tego, żeby służyć obywatelom i służyć także przedsiębiorcom, to jeszcze dużo wody w Wiśle czy Narwi upłynie. Dlatego potrzebne są takie instytucje jak rzecznik praw przedsiębiorców.