Radio Białystok | Gość | Agnieszka Rzeszewska [wideo] - szefowa oświatowej Solidarności na Podlasiu
"Chcemy więcej pieniędzy, ale nie kosztem degradacji zawodu i nie kosztem uczniów" - mówi Agnieszka Rzeszewska.
Matury się odbędą. Rząd nowelizuje prawo oświatowe tak aby sklasyfikować uczniów. O tym z szefową Oświatowej Solidarności na Podlasiu Agnieszką Rzeszewską rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Czy udało się wszystkich sklasyfikować np. w Białymstoku?
Agnieszka Rzeszewska: Takiej wiedzy jeszcze nie mam, ale z informacji od moich związkowców wiem, że w wielu szkołach średnich klasyfikacje już się odbyły. Ci strajkujący postanowili na ten czas przestać strajkować, czy go wznowią nie wiem, ale na pewno zachowali się godnie, jeśli chodzi o dzieci, o młodzież i pozwolili im przystąpić do egzaminu maturalnego. Bardzo im za to dziękuję, bo to w końcu szkoła dla ucznia, uczniem stoi, więc maturzyści powinni mieć szansę zdania własnego egzaminu.
26 lat temu też właśnie przed maturami się wycofano z protestu.
Tak było, ugięliśmy się wtedy przed maturami, bo jednak wziąć na siebie odpowiedzialność za czyjąś karierę zawodową, za czyjeś życie - nie byliśmy w stanie tego zrobić. I rozumiem tych, którzy się dzisiaj też poddali, czy wczoraj i ta klasyfikacja ma miejsce. Mam nadzieję, że wszyscy w Polsce tak zrobią, no a ci, którzy się nie zdecydują będą musieli to poddać się temu pomysłowi, jaki przygotował rząd.
Rząd będzie nowelizował, to zostanie na stałe, jak pani sądzi? Dyrektor będzie decydował i rada pedagogiczna nie będzie potrzebna?
Mam nadzieję, że tak nie będzie, że to jest wyjątkowa sytuacja i że tylko w nielicznych szkołach będzie to konieczne. Jeśli by nie zrobił tego dyrektor będzie musiał to zrobić organ prowadzący, a więc burmistrz, prezydent czy wójt, więc myślę, że nauczyciele jednak pójdą po rozum do głowy - nazwę to po imieniu - i dla dzieci zrobią to, co jest najważniejsze dzisiaj, a więc będą klasyfikować uczniów i matura się odbędzie.
Niezależnie od tego co zrobią nauczyciele i tak ta klasyfikacja, zgodnie z tym rozporządzeniem, jeśli Sejm to przyjmie, zostanie zrobiona.
Tak pewnie się wydarzy, ale ciągle liczę na to, że tak jak wczoraj w Białymstoku w wielu średnich szkołach ta klasyfikacja miała miejsce, tak będzie się działo dzisiaj w innych szkołach całego naszego kraju. Na to liczę i o to proszę nauczycieli - pamiętajcie, że szkoła jest dla ucznia.
Sytuacja zmieniła się w porównaniu do 1993 roku, czyli poprzedniego strajku, bo już nie ma takiego wsparcia społecznego, już nastąpiły znacznie większe podziały, zupełnie inne jest otoczenie komunikacyjne.
Tak, to wszystko prawda, nie było wtedy społecznościowych mediów, nie było takich ataków, zresztą bardzo spokojnie przebiegał ten strajk 26 lat temu, dzisiaj jest ogromna burza, wiele złych rzeczy dzieje się przy tej okazji.
Ludzie pokazują złe twarze, bardzo mi wstyd za tych, którzy kompromitują zawód nauczyciela, bo przecież to są jednostki, które pokazują takie śmieszne zachowania, niegodne nauczyciela. Przecież powinniśmy świecić przykładem, jesteśmy dla uczniów wzorcem, a jeśli pokazujemy takie zachowania, nie będzie litości, moim zdaniem ci nauczyciele zostaną przez uczniów potem podobnie ocenieni.
Nie wyobrażam sobie kogoś, kto przebiera się za krowę, a potem uczniowie przyjdą i co - będą muczeć na lekcji? Zawsze kij ma dwa końce, jeśli ktoś sieje wiatr - zbiera burzę. To trzeba było wziąć pod uwagę i dlatego apeluję raz jeszcze - ci którzy wahają się co mają zrobić, niech we własnym sumieniu to rozstrzygną - czy dobro dziecka jest tutaj najważniejsze, według mnie nie ma innej kategorii. Szkoła jest dla ucznia i o nim zawsze trzeba pamiętać w pierwszej kolejności.
Tak, chcemy wyższych pieniędzy dla nauczycieli, oni nigdy dobrze nie zarabiali i wielu obywateli to rozumie, ale nie takim kosztem, nie kosztem degradacji zawodu i nie kosztem uczniów i dzieci. Czy rodzice, którzy mają maluchy, które nie mogą przyjść do przedszkola, też na pewno nie są zwolennikami takich rozwiązań, niby rozumieją potrzeby nauczycieli, ale jednak nie chcą się zgodzić na to żeby odbywało się to kosztem dzieci.
Kto powinien się podać do dymisji - Proksa czy Broniarz?
A dlaczego Proksa? Proksa wykonał wszystko, co mieliśmy w planie. Solidarność szła własną drogą.
Porozumienie podpisane z rządem przez Solidarność, to porozumienie obowiązuje?
Solidarność zawiesiła swoją akcję protestacyjną do momentu, kiedy rząd wykona zapisy naszego porozumienia. Uważamy, że nie jest to oczywiście najwyższe osiągnięcie, jakie mogliśmy osiągnąć, ale też trzeba spojrzeć na to z drugiej strony - pracownicy urzędów, którzy przez 10 lat mieli zamrożone pensje i dostają w tym roku 2,3%, a my dostaniemy 15%, no nie znajdziemy poparcia wśród tych grup społecznych, a one wszystkie stanęłyby w kolejce, gdyby rząd dał nam 30%.
Oczywiście chcielibyśmy takich pieniędzy, bo nauczyciel zawsze zarabiał mało, a jego praca jest odpowiedzialna, to wyzwanie, to misja, bezwzględnie praca bardzo trudna. Nam Solidarności udało się wynegocjować to, o co zabiegaliśmy - myśmy chcieli 15% i te 15% od września będzie nam wypłacone, do tego jeszcze 300 zł wychowawstwa.
Ale to wszystkim, czy strajkującym też? Jak to będzie?
Pensja należy się temu, kto świadczy pracę, a więc ci którzy tę pracę świadczą będą otrzymywać wynagrodzenia. No nie sądzę, żeby ten strajk trwał do października, choć z tego co oglądamy, wydaje się po części, że ten protest jest sam dla siebie ważny, a nie podwyżka dla nauczycieli. No niestety takie można mieć wrażenie, skoro nawet do Okrągłego Stołu ZNP nie chce usiąść, a my jako Solidarność zabiegaliśmy o to, by właśnie rozmawiać o zmianie systemu, bo on już jest zdewaluował. To czas zmienić i nad tym należy pracować, tego chcieliśmy i to zaczyna się dziać.
Chyba najpierw trzeba zmienić program, a potem dopiero do tego dopasowywać i płace i siatkę...
Nad tym wszystkim należy się pochylić, o tym wszystkim trzeba rozmawiać. Być może ten czas, który nauczyciele strajkujący zmarnowali, mogli poświęcić właśnie na pomysły, które przedstawiliby rządowi - jak można zmienić i podstawę programową, i system wynagradzania, i system oświaty. Nad tym wszystkim można popracować, zamiast pisać teksty piosenek, których nie należało publikować, to może trzeba było pomyśleć, jak zmienić ten system, który im dzisiaj nie odpowiada, a by był wygodniejszy i odpowiedni do dzisiejszych realiów. No tak się nie stało i ten czas, moim zdaniem, jest zmarnotrawiony. Szkoda, no ale cóż mają do tego prawo - strajkują, więc nie pracują.
Jutro Okrągły Stół, bez ZNP i pozostałych związków, Solidarność będzie?
Tak, oczywiście.
Jakie propozycje ma?
Najważniejszy pomysł od samego początku jest taki, by wraz ze wzrostem gospodarczym rosły pensje nauczycieli, bez względu na to kto będzie u władzy, żebyśmy byli niezależni ze swoimi podwyżkami. Wzrasta pensja w państwie - wzrasta pensja nauczyciela, żeby nie trzeba było wychodzić na ulice, żeby nie trzeba było protestować. O to zabiegamy, ale też o to, żeby te podstawy programowe były dostosowane do rzeczywistości, żeby nie było przeładowania materiału, żeby to dziecko w szkole było w stanie w tak licznych dzisiaj klasach osiągnąć maksimum.
Przecież mamy szczyt niżu demograficznego, a mamy najliczniejsze klasy.
O to Solidarność zabiegała też zawsze, żeby w końcu doprowadzić do standaryzacji, bo standaryzacja jest tylko na poziomie klas 1-3 i tam dzieci jest 25, a my byśmy chcieli żeby w klasach starszych, w szkołach średnich nie było po 35, a tak się dzieje, więc potem są korepetycje, na które narzekamy. Powinny być te klasy mniejsze, zdecydowanie mniejsze, to wymaga dużo większych pieniędzy w systemie - może trzeba go uszczelnić.
Na pewno warto o tym rozmawiać i szukać dobrych pomysłów. Jeśli się spotka ileś mądrych głów, to da się wypracować jakieś porozumienie, ale trzeba po prostu rozmawiać. To co się udało Solidarności, to właśnie to, że negocjacje przyniosły jakiś skutek. Staliśmy na ulicy wiele lat, wtedy kiedy ZNP w ogóle nie przychodziło do nas i nas nie wspierało, staliśmy sami na tych ulicach i pod MEN-em, i pod rządem, i pod sejmem i niczego nam się nie udawało, pani Szumilas czy pani kolejna Kluzik mówiła do nas - możecie sobie krzyczeć - nic nie osiągaliśmy stojąc na ulicy, a rozmawiając udało nam się wynegocjować takie porozumienie, może nie idealne, ale jednak dostaniemy 15% a inni 2.