Radio Białystok | Gość | abp Tadeusz Wojda - metropolita białostocki
"Potrzeba odnowy Kościoła, potrzeba odnowy wszystkich kapłanów, potrzeba przede wszystkim świętości kapłanów" - mówi arcybiskup Tadeusz Wojda
Triduum Paschalne to nie tylko czas przygotowania do Świąt Wielkanocnych - ale też refleksji nad tym, jakie znaczenie ma wiara w naszym życiu, jak ją celebrujemy. O świątecznych zwyczajach, tęsknocie za Bogiem i wyzwaniach współczesnego Kościoła z metropolitą białostockim, abp. Tadeuszem Wojdą rozmawia Dominika Dębska:
Dominika Dębska: Spotykamy się w Wielki Piątek, można powiedzieć, że Triduum to są najważniejsze dni w roku kościelnym. Jakie wspomnienia z tymi świętami wiążą się?
abp Tadeusz Wojda: To są inne święta niż święta Bożego Narodzenia. Akurat te święta przeżywałem w różnych krajach - we Włoszech, na Cyprze, w Hiszpanii, na Malcie. Każde z tych świąt ma wspólne elementy, ale też coś specyficznego.
To, co mnie osobiście bardzo uderzyło z tych świąt, to święta które przeżywałem na przykład w Rzymie w 85 roku, zwłaszcza na placu Świętego Piotra, to było drugie spotkanie młodzieży z papieżem. Coś niezapomnianego - młodzież całego świata z tymi pięknymi, potężnymi palmami, to tak jakby wjazd Jezusa do Jerozolimy, tak wtedy przeżywałem ten moment.
Potem oczywiście wszystkie celebracje z Janem Pawłem II, z papieżem Benedyktem też, poczynając od Wielkiego Czwartku - obmycie nóg i liturgii eucharystycznej wieczorem, potem Wielki Piątek - droga krzyżowa zawsze w Koloseum, kiedy bywałem w Rzymie, gdzie wiemy, że byli męczenie chrześcijanie. Oczywiście cisza Wielkiej Soboty no i potem zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.
Na zachodzie rozpoczyna się to już wielką celebracją czuwania nocnego, liturgie są zwykle gdzieś około 23:00, przeciągają się do czwartej nad ranem. To są wszystko niezapomniane przeżycia. W Hiszpanii, na Malcie, czy na przykład też we Włoszech na południu są ogromne procesje, które przypominają wydarzenia z Wielkiego Tygodnia - procesję Jezusa ukrzyżowanego, Jezusa w grobie, procesje Maryi cierpiącej, która idzie na spotkanie z Jezusem, który dźwiga krzyż. Tysiące ludzi, to jest tak jakby to był jeden wielki spektakl teatralny, który jest jednocześnie wielką katechezą tych wszystkich, którzy uczestniczą, a zjeżdżają się ludzie z całego świata.
Można powiedzieć, że ludzie zapominają trochę o Bogu i o kościele, ale to co możemy obserwować w kościołach, właśnie w tych dniach, chociażby te długie kolejki do spowiedzi, też w okresie Triduum - Noce Konfesjonałów, to że tak tłumnie ludzie przychodzą na te nabożeństwa, świadczy o tym, że jednak jest w ludziach także głód doświadczenia Boga.
Nie ma możliwości, żeby człowiek nie czuł tego pragnienia. Niestety często jest tak, że to pragnienie jest zagłuszane rozrywką, zagłuszanie różnymi innymi sprawami - pracą, przesunięciem akcentu z tych wartości duchowych na wartości czysto ludzkie, doraźne. Ale człowiek sobie uświadamia, zwłaszcza może człowiek starszy, uświadamia sobie, że to wszystko nie ma wielkiego znaczenia. Ta wiara jest gdzieś, ona czasem jest trochę przysypywana czymś, ale ona się przy takich, czy innych okazjach odzywa i stąd jest to uczestnictwo w drogach krzyżowych, których jest wiele i procesjach, ale myślę, że nie możemy się ograniczać tylko do tych wielkich wydarzeń, bo to jest zbyt mało.
Jesteśmy świeżo po liturgii Wielkiego Czwartku, która jest także dniem kapłańskim i nie mogę tutaj nie zapytać o autorytet księży w polskim kościele obecnie. Przez wiele lat księża cieszyli się niepodważalnym autorytetem wynikających z ich stanu, z ich funkcji, ale coraz częściej jest tak, że ludzie pytają - jaki jest ksiądz, żeby go dopiero później tym autorytetem obdarzyć.
Na pewno figura kapłana, księdza, pozycja, autorytet księdza zmienia się wraz z przemianami społeczeństwa. Myślę, że kiedyś społeczeństwo widziało w księdzu wielki autorytet, jako przedstawiciela Boga, Jezusa Chrystusa. W rzeczywistości tak dalej pozostaje.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że ten autorytet w ostatnich latach bardzo ucierpiał, poprzez postawy takie czy inne kapłanów, którzy zgrzeszyli nawet grzechem ciężkim, dopuścili się karygodnych czynów czy to pedofili, czy jeszcze innych - w ten sposób wpłynęli na osłabienie tego autorytetu. To jest wielkie cierpienie Kościoła. Wiemy jednak z drugiej strony, że Kościół jest z ustanowienia bożego, kapłaństwo jest z ustanowienia Jezusa Chrystusa, w historii było tak, że niestety dochodziło do różnych nadużyć, co powodowało, że Kościół był też traktowany jako instytucja ludzka.
Dlatego potrzeba tej odnowy Kościoła, potrzeba odnowy wszystkich kapłanów, potrzeba przede wszystkim świętości kapłanów. Jezus Chrystus mówił, aby wszyscy byli tak, jak ja. Od kapłana trzeba wymagać świętości. Musimy zrobić wszystko, ażeby formacja kapłanów była inna. Z jednej strony by ona bardziej odpowiadała zapotrzebowania dzisiejszym, a z drugiej strony, by kapłan rzeczywiście był tym żywym obrazem Jezusa Chrystusa. Trzeba o tym przypominać, ale też trzeba oczyszczać szeregi kapłanów z tych wszystkich nadużyć, z tych wszystkich grzechów, z tych wszystkich niedociągnięć, które powodują, że dzisiaj ludzie zaczynają się zastanawiać kim właściwie jest kapłan.
Coraz mniej chętnych do posługi kapłańskiej. Obecnie w seminarium białostockim mamy 21 kleryków, bywały takie lata jeszcze nie tak dawno temu, że to był praktycznie jeden rok. Być może już wkrótce seminaria duchowne zastąpią domy księży emerytów?
Pierwsza rzecz, że jest mała korekta, nie 21 a 28, bo też są jeszcze i diakoni, którzy są też klerykami, jest ich 28. Oczywiście, że tych powołań jest zdecydowanie mniej - wpłynęło na to wiele czynników: pierwszy to na pewno skandale, które były, kolejna sprawa to osłabienie wiary, inna sprawa to coraz mniej dzieci w rodzinach, problem demograficzny, bardzo często też rodzice mówią - no ksiądz nie, to nie jest popularne dzisiaj, lepiej zostać lekarzem, lepiej zostać kimś innym.
Musimy też wziąć pod uwagę ogromny atak, jaki jest skierowany na Kościół, by Kościół w jakiś sposób poniżyć, by ten Kościół obedrzeć z autorytetu, by ukazać ten Kościół od strony najgorszej. Wobec czego tych powołań jest coraz mniej, ale ja jestem tutaj jak najbardziej optymistą.
Jeśli się prześledzi historię, to wiemy, że był okres, kiedy było bardzo mało powołań, potem były okresy, że było coraz więcej powołań i nawet bardzo dużo powołań. Trzeba wziąć pod uwagę te słowa, które powiedział Jezus Chrystus do Piotra - ty jesteś Piotr, Opoka, na tej opoce zbuduję kościół mój i bramy piekielne go nie przemogą. Także to jest zapewnienie Jezusa Chrystusa, że ten Kościół będzie trwał, on się musi oczyszczać nieustannie, on musi przeżywać odnowę, on musi przeżywać okres tej regeneracji duchowej.
Ja myślę, że Pan Bóg jeśli będzie widział, że jest potrzeba, to da te powołania. W tej chwili myślę, że w Kościele polskim jest dużo powołań, jest zupełnie wystarczająco. Ja osobiście boleję troszeczkę na tym, że mało jest chętnych księży, żeby wyjeżdżać na misje. W tych dniach wróciłem z Syrii, gdzie jest ogromna potrzeba kapłanów, w ogóle nie ma kapłanów, kościół polski powinien dać więcej, może w przyszłości będzie dawał więcej.