Radio Białystok | Gość | Józef Mozolewski [wideo] - przewodniczący Zarządu Regionu Podlaskiego NSZZ Solidarność
"My chcemy wynegocjować stałe zasady normalnego funkcjonowania wzrostu wynagrodzeń w sferze budżetowej w naszym kraju".
NSZZ "Solidarność" walczy o podwyżki w całej budżetówce. Dziś w całym kraju przed urzędami wojewódzkimi odbędą się protesty. O tym z przewodniczącym Zarządu Regionu Podlaskiego NSZZ Solidarność Józefem Mozolewskim rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Bardzo mocna stała się teraz taka moda na piątki i Solidarność też ma swoją piątkę?
Józef Mozolewski: No rzeczywiście słynne są te piątki, ale w sensie pozytywnym, bo piątka generalnie kojarzy nam się z taką pozytywną oceną.
Lepiej jakby była szóstka.
No wystarczy i piątka, i dobrze by było, żeby te piątki były realizowane od samego początku do samego końca. My głęboko wierzymy, że te nasze postulaty, które w dniu dzisiejszym w całej Polsce o 15:00 przed urzędami wojewódzkimi zostaną wyartykułowane, żeby były zrealizowane. My głęboko wierzymy, że jeżeli właśnie one zostaną zrealizowane, to ponownie damy sobie szansę na powrót do takiego prawdziwego dialogu, jak również na poprawę sytuacji finansowej tych najsłabszych grup społecznych, o której my walczymy.
Tyle jeśli chodzi o wyznanie wiary panie przewodniczący. To przejdźmy do szczegółów, jakie są te elementy piątki Solidarności.
W głównej mierze to podwyżka wynagrodzenia w sferze finansów publicznych, czyli w budżetówce, w tym nauczycieli, bo pewnie tutaj padnie też pytanie związane z zapowiadanym protestem nauczycieli. Drugim ważnym postulatem to jest wprowadzenie kryterium stażowego uprawniającego do przejścia na emeryturę bez względu na wiek, trzeci postulat to jest odmrożenie wskaźnika naliczania Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych, czwarty - systemowych rozwiązań stabilizujących ceny energii oraz wsparcia dla przemysłu energochłonnego i piąty - nie wliczania do minimalnego wynagrodzenia dodatku za wysługę lat. To są nasze, myślę niegroźne dla budżetu państwa, postulaty.
Dla budżetu może nie, ale dla systemu emerytalnego i liczby pracowników dostępnych na rynku to może być groźne.
Ale bardzo dobrze, że pan wspomniał tę kwestię emerytalną. My byśmy jej nie podnosili, gdyby nie nadgorliwość - jak my to mówimy - pana ministra Brudzińskiego, kiedy to negocjując z funkcjonariuszami policji, podjął decyzję o tym, że złamie ustalony system emerytalny i wprowadzi nowe zasady, które wejdą w życie 1 lipca tego roku i funkcjonariusze po 25 latach będą mogli przechodzić na emeryturę.
To dlaczego nie my, tak?
Oczywiście, że tak.
A tu nie chodzi o to, że PSL również, bo Władysław Kosiniak-Kamysz zgłosił projekt ustawy wręcz, czy zgłasza, żeby właśnie niezależnie od wieku przechodzić na emeryturę po stażu.
Tylko ten polityk, o którym pan mówi, jeszcze nie tak dawno wprowadził inne zasady w systemie emerytalnym, które musieliśmy biorąc pod uwagę nasz główny postulat...
Mówi pan o tych 67 latach?
A oczywiście, a co - pan zapomniał, panie redaktorze? Myślę, że Polacy i pamiętają i dzisiaj postulowanie przez tego polityka, czy przez te opcje polityczne, które wprowadziły ten zabójczy system, biorąc pod uwagę wydłużenie wieku, a szczególnie dla kobiet o 7 lat, jest to dla mnie jakąś taką hipokryzją.
Ale wracając do tej kwestii - my powiedzieliśmy po wyborach w 2015 roku, kiedy Prawo i Sprawiedliwość objęło rządy, że my podtrzymujemy nasz postulat powrotu do tego wydłużonego okresu emerytalnego i się na to zgodzono, my postulowaliśmy, nasz postulat był właśnie, że bez względu na wiek, ale po 40 latach mężczyźni, po 35 latach kobiety, powinny mieć prawo.
Wówczas nam powiedziano, że słuchajcie - od razu wszystkiego nie zrobimy, opracujemy taką mapę drogową i na pewno jeśli nie pod koniec tej kadencji, to w przyszłej kadencji do tematu wrócimy. I później ni z gruszki, ni z pietruszki pan minister Brudziński samodzielnie podejmuje decyzję. Oczywiście my wiemy jak ciężka, niebezpieczna praca jest policjantów, ale pewne zasady, które obowiązują partnerów społecznych w tym kraju powinny obowiązywać.
Wliczanie stażowego do najniższej płacy. Wydawało mi się, że to jest niemożliwe, jak można ustanawiać najniższą płacę, a do tego jeszcze liczyć staż.
Ale jeszcze do niedawna jeszcze inne dodatki wchodziły, na przykład dodatek za pracę nocną również, to już nam udało się wyeliminować. Pod koniec ubiegłego roku mieliśmy już wynegocjowane rządem, że również w 2019 roku dodatek stażowy nie będzie wliczany, ale w chwili obecnej te piątki jednak kosztują pomimo wszystko.
Rząd próbuje również tak jakby przetrzymać ten postulat, biorąc pod uwagę rozpoczęcie jego realizacji, dlatego przypominamy. Ja zdaję sobie sprawę, że różnego rodzaju zakłady pracy, czy branże w sferze budżetowej mają określone środki finansowe, nieduże środki finansowe, ale uzupełniając na przykład najniższe wynagrodzenie dodatkiem za staż, no to jest rozbój w biały dzień, przecież tak nie może być.
My cieszymy się bardzo z jakiejś tam oszczędności, ze wzrostu gospodarczego, z uszczelniania systemu podatkowego, no ale ludzie również powinni to odczuwać, biorąc pod uwagę poprawę sytuacji ekonomicznej w naszym kraju. A nie wszyscy tego doświadczają.
Ta piątka Solidarności i ta akcja dzisiejsza, to nie przykrycie tego strajku nauczycieli? Rozmowy trwają, Solidarność - tak przynajmniej niektórzy oceniają - zachowała się, jak się zachowała, no i troszeczkę tracicie poparcia społecznego i żeby je odzyskać - stąd piątka Solidarności dzisiaj?
Wie pan, ja podejrzewam, że dla nas nie chodzi o to, żeby jak najszybciej podpisać porozumienie i zatrzeć ręce - osiągnęliśmy coś. My chcemy wynegocjować stałe zasady normalnego funkcjonowania wzrostu wynagrodzeń w sferze budżetowej w naszym kraju.
Jedną z grup zawodowych w sferze budżetowej jest oświata, to dosyć liczna i silna grupa, my tego nie ukrywamy, 700 tysięcy. Chcą zastrajkować w taki, a nie inny sposób - oczywiście my takiej formy protestu nie popieramy, jak nie popieraliśmy L4 stosowane przez pewne grupy zawodowe, tak samo nie popieramy strajku, gdzie będą zakładnikami uczniowie.
A kto upomni się o tych najsłabszych, o pozostałą sferę budżetową typu sanepidy, pomoce społeczne, pracownicy urzędów wojewódzkich, to tylko i wyłącznie L4 jest sposobem na rozwiązanie problemu? To czy nie lepiej powrót do dialogu społecznego i przy stole ustalenie pewnych zasad, które będą obowiązywały w naszym kraju i wtenczas nastąpi normalność. Nie będziemy musieli wychodzić i protestować.
Ale są tutaj pewne kalkulacje czynione, bo tym nie damy, bo na pewno na nas nie będą głosować, tym damy - bo będą. Tak jest łatwiej sterować życiem społecznym.
Panie redaktorze to byłby rozbój w biały dzień, gdyby politycznie zaczęto kalkulować, że tym damy - oni pewnie na nas zagłosują, a tym nie damy, bo oni i tak na nas nie zagłosują. To nie o to chodzi, bez względu kto rządzi w tym kraju, czy lewica, czy prawica, czy Zieloni, czy ktoś tam jakiś inny, to zasady powinny być równe i obowiązywać.
Nie może być takiej sytuacji, że kto silniejszy ten może więcej wywalczyć. Zasady powinny obowiązywać i my walczymy nie o to, żeby przykryć cokolwiek, to jest drugi etap naszego protestu, pierwszym etapem było odwiedzenie biur poselskich Prawa i Sprawiedliwości, mówiliśmy posłom o naszych postulatach, o naszej planowanej akcji, nie przyniosło to większego efektu.
Podjęliśmy decyzję znacznie wcześniej, że jeśli nie dojdzie do podpisania porozumienia Solidarności ze stroną rządową, to właśnie 4 kwietnia wyjdziemy, zorganizujemy pikiety. Boli serce, ja nie ukrywam panie redaktorze, biorąc pod uwagę moje poglądy polityczne, ich nigdy nie ukrywałem, że dzisiaj będę pod urzędem wojewódzkim organizatorem pikiety przeciwko temu rządowi, będę wręczał jakąś tam petycję na ręce pana wojewody. Ale tu nie chodzi o koleżeńskość, tu nie chodzi o poglądy polityczne, ale chodzi o wypracowanie takich normalnych, równych zasad, które powinny obowiązywać w naszym kraju.