Radio Białystok | Gość | Karol Karski - europoseł PiS
"To jest dyrektywa, która została przyjęta w interesie wielkich korporacji medialnych, w interesie takich podmiotów jak Ringier Axel Springer, jak Frankfurter Allgemeine Zeitung" - mówi europoseł o ACTA 2.
W całej Europie rozgorzała burzliwa dyskusja, w wielu krajach młodzi ludzie wyszli na ulicę, aby zaprotestować przeciw cenzurze w internecie. Parlament Europejski przegłosował unijną dyrektywę o prawach autorskich ACTA 2. Co się z tym wiąże - o tym z europosłem Karolem Karskim z PiS, który jest w Strasburgu rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Panie profesorze, o co chodzi, bo twórcy wszyscy stoją murem za dyrektywą ACTA2, natomiast przeciętni ludzie są przeciwko.
Karol Karski: Dyrektywa ta wprowadza odpowiedzialność właścicieli portali internetowych, nośników internetowych za opublikowane treści pod względem prawa autorskiego i praw pokrewnych.
Mamy do czynienia z sytuacją, w której stosując przepisy dotyczące praw autorskich, praw pokrewnych jednocześnie zmienia się całkowicie istota Internetu. Tu nie chodzi tylko o te prawa, ale o złamanie zasady wolności Internetu, złamanie wolności wypowiedzi w Internecie, ponieważ na mocy przepisów tej dyrektywy, artykułu 11. i 13. zostaje wprowadzona prewencyjna cenzura w Internecie. Ona zostaje wprowadzona, ponieważ stwierdza się, że ci którzy publikują cokolwiek w Internecie, w tym także ci którzy są właścicielami tych portali, w których te treści się znajdują, ponoszą odpowiedzialność i bezpośrednio z tej dyrektywy wynika, że mają obowiązek wcześniejszego filtrowania treści tam zamieszczonych.
Czyli trzeba będzie zatrudnić specjalnych pracowników, którzy będą siedzieć i pilnować czy jakieś niepożądane treści się nie znajdą. Będą sprawdzać pod kątem prawach autorskich i praw pokrewnych, ale także jeśli już oni będą tam zatrudnieni i będą mieli odpowiedzialność także pod kątem innych reguł twardego prawa, ale i miękkich różnych regulacji, różnych opcji, poglądów i w tym momencie Internet przestanie być tym, czym jest.
Ale tam również chodzi o pieniądze.
O ogromne pieniądze. To jest dyrektywa, która została przyjęta w interesie wielkich korporacji medialnych, w interesie takich podmiotów jak Ringier Axel Springer, jak Frankfurter Allgemeine Zeitung, tutaj mamy do czynienia z sytuacją, w której ci wielcy, którzy są posiadaczami ogromnej ilości informacji, którzy są w stanie te informacje zebrać, będą w tej chwili uprzywilejowani na tym rynku medialnym.
To im będzie się płacić de facto za udostępnianie tych informacji, tych które do tej pory były darmowe. Oczywiście też jest tak, że to są ogromne korporacje, które mają także odnogi w Polsce, natomiast to nie są rozwiązania korzystne dla mediów takich średnich, mniejszych czy nawet takich większych mediów, ale w skali ogólnopolskiej, ogólnoczeskiej, ogólnohiszpańskiej, tylko to są regulacje w interesie tych największych.
Ale to może być taka sama sytuacja, jak z archiwum Polskiego Radia - twórcy wywalczyli ogromne tantiemy za korzystanie z owych archiwów i archiwalne audycje z najlepszymi polskimi aktorami, spektakle radiowe - można powiedzieć leżą i kurzą się w magazynie i nikogo na to nie stać, żeby te treści publikować. Możemy dojść w Internecie do podobnej sytuacji? Dlaczego europosłowie nie dyskutują o tym jak opodatkować te wielkie koncerny, które korzystają z naszej obecności w Internecie, mogą sprzedawać w Internecie reklamę, żeby to oni płacili twórcom, a nie ci którzy dopiero co włączyli się do tego Internetu, korzystają z tego Internetu codziennie i najczęściej nie mają tak dużych pieniędzy.
Internet jest jak woda, jak powietrze, powinien być ogólnodostępny, jest wspólną własnością całej ludzkości, a nie poszczególnych korporacji. Tak powinno pozostać, a niestety w tej chwili jest to zmieniane. Jeśli mówimy o twórcach, to ich interesy są doskonale zabezpieczane na poziomie krajowym. Mamy ZAIKS, mamy inne stowarzyszenia, które egzekwują na ich rzecz te środki, które z tego wypływają. Natomiast obawiam się, że akurat to co jest wytwarzane w Polsce w tym zakresie, na innych rynkach europejskich nie będzie aż tak dochodowe, nie będzie dodatkowym zarobkiem. To jest tak - akurat oni zarobią 3 zł, a ktoś straci na tym 100. To jest mniej więcej ta skala.
Czyli pies ogrodnika?
Może inaczej to można określić.
Ale bądźmy brutalni, bo chodzi o olbrzymie pieniądze, bo przy okazji tego egzekwowania praw autorskich i praw pokrewnych, można by zacząć debatować w całej Unii i całym świecie o Internecie, o tym jak opodatkować tę technologiczną rewolucję, bo przecież coś w tej rewolucji jest nie tak, skoro jeden z jej twórców ma majątek rzędu 100 miliardów dolarów. Pytanie po co mu aż tyle? Ale to wskazuje, że jakieś wahnięcie w tym rachunku ekonomicznym nastąpiło.
Oczywiście jest tak, że w tej chwili na całym świecie toczą się dyskusje w ramach ONZ o pozycji korporacji transnarodowych, tego jak wielki biznes powinien działać, w korelacji z koniecznością przestrzegania praw człowieka i jednym z podstawowych praw człowieka jest również wolność słowa, wolność przedstawienia swoich poglądów.
To jest problem, z którym mamy do czynienia, tutaj w skali unijnej doszło do cofnięcia się, do regresu w zakresie konieczności przestrzegania praw człowieka, zresztą jak swego czasu powiedział Timothy Garton Ash - gdyby Unia Europejska złożyła wniosek o wstąpienie do Unii Europejskiej, to zostałby on odrzucony ze względu na niespełnienie kryteriów kopenhaskich, czyli praworządność, demokracja, prawa człowieka.
Bywają i takie paradoksy. Ale pytanie - parlament przyjął tę dyrektywę, ale zbliża się kolejne rozdanie, może być ta scena polityczna zupełnie inaczej rozłożona. Czy prawnie można by zakwestionować ową ACTA 2 i na tyle zreformować, żeby nie weszło to w życie?
Dyrektywa wchodzi w życie po opublikowaniu w dzienniku urzędowym UE, a następnie zgodnie z jej treścią państwa członkowskie mają dwa lata na dostosowanie swojego prawa krajowego do treści tej dyrektywy.
W związku z tym, jeśli nowe wybory europejskie wskażą te ugrupowania, tych ludzi, którzy są za wolnością słowa, Internetu - to prawo będzie mogło zostać uchylone, zmienione.
Miejmy tego świadomość, jeśli patrzymy na naszą krajową reprezentację, to jedynym ugrupowaniem, które w całości głosowało przeciwko ACTA 2 jest PiS. Natomiast te ugrupowania, które wchodzą w skład obecnej Koalicji Europejskiej podzieliły się. Tam były wszystkie głosy - i za, i przeciw, i wstrzymujące się, a część nawet wyciągnęła karty do głosowania. To pokazuje jaka tam jest sieczka programowa, intelektualna i pod każdym innym względem. Jeśli Koalicja Europejska wygra wybory, to ci ludzie rozejdą się, rozlecą się do różnych ugrupowań, będą reprezentować różne poglądy, nie będzie można od nich czegokolwiek wyegzekwować. Natomiast PiS jest tym ugrupowaniem, które jest znane z dotrzymywania słowa, z realizowania swojego programu.