Radio Białystok | Gość | prof. Henryk Wnorowski - ekonomista z Uniwersytetu w Białymstoku
- To jest olbrzymia robota dla komisji sejmowej do spraw luki vatowskiej, żeby odpowiedzieć na parę pytań. Po pierwsze, (...) na ile były to zaniedbania, a na ile była to świadoma działalność po to, żeby stworzyć sprzyjające warunki dla oszustów vatowskich.
Lukę w podatku VAT w Polsce bada komisja parlamentarna. Posłowie chcą ustalić, co jest wadą systemu, a co działaniem ludzi. O tym z profesorem Henrykiem Wnorowskim z Uniwersytetu w Białymstoku rozmawia Lech Pilarski.
Komisja śledcza ds. VAT powołana została na początku lipca 2018 r. Ma zbadać i ocenić prawidłowość działań rządów PO-PSL związanych z zapewnieniem dochodów z VAT i akcyzy oraz ewentualne zaniedbania w tym zakresie. Zbada okres od grudnia 2007 r. do listopada 2015 r. W uzasadnieniu uchwały napisano, że w latach 2007-2015 można było zaobserwować zjawisko stopniowego rozszczelnienia systemu VAT. (PAP)
Lech Pilarski: Od 1993 roku mamy podatek VAT i cały czas są problemy. Na czym w VAT robi się interesy?
prof. Henryk Wnorowski: Dokładnie - jeśli dobrze pamiętam - to od 4 lipca 1993 roku. Ten podatek od początku budził wątpliwości, ale już funkcjonował w innych krajach, więc myśmy go nie odkrywali.
Jest to podatek fazowy albo przechodni. Każdy kontrahent, każdy przedsiębiorca, do którego trafia jakiś produkt, dokonuje na nim operacji i go dalej sprzedaje, nalicza VAT, ale odlicza ten, który był wcześniej naliczony. W ten sposób VAT jest składany, żeby na końcu - mówiąc w cudzysłowie czy kolokwialnie - uderzyć w nas - konsumentów. Ten ostateczny nabywca, który nabywa produkt, za to wszystko zapłaci.
Generalnie konstrukcja może nawet jest dosyć logiczna i da się parę argumentów znaleźć, że jakoś to dobrze działa, że jest może sprawiedliwe nawet...
Zapewnia dochody do budżetu...
...i tak dalej. Natomiast taka konstrukcja stała się bardzo dobrą okazją dla różnej maści przestępców, których zawsze jest cała masa.
My konsumenci chcemy zyskać, nie próbując naliczać owego VAT-u, natomiast przedsiębiorcy, ci, którzy obracają towarami, zrobią interesy - nie wiem, czy dobrze myślę - na odliczeniach VAT-u.
Dokładnie o to chodzi. Jeśli w ten cały system kolejnego doliczania VAT-ów wprowadzi się gdzieś na którymś etapie tak zwaną pustą fakturę, czyli jeśli tam się zdarzył po drodze nieuczciwy przedsiębiorca, który wystawił fakturę bez zdarzeń w rzeczywistości, i na tej fakturze jest - jeśli chodzi o nasze warunki w tej chwili - 23 proc. VAT-u, bo jeżeli już robić lewe interesy, to na maksymalnym VAT, to ten, który jest następny po nim, odlicza VAT, który nigdy nie został uiszczony. I w ten sposób pomniejsza się wpływy do budżetu.
Główne źródło jest w handlu wewnątrzunijnym. Jeśli chodzi o pewne zasady podatkowe w Unii Europejskiej, dostawy wewnątrzwspólnotowe są z zerową stawką VAT-u, ponieważ VAT-em jest obciążony towar a nie podatnik. W związku z tym, jeśli "eksportuje" produkt przedsiębiorca, który miał - przynajmniej są na to dokumenty - naliczony jakiś olbrzymi VAT, on w ten sposób zyskuje tytuł do odliczenia tego VAT-u.
Czyli do zwrotu z budżetu państwa.
Czyli do zwrotu. Bo, ci którzy robią duże operacje, oczywiście jakąś część odliczają, ale oni nie mają takiego obrotu, żeby móc to wszystko odliczyć. W związku z tym kompletują dokumenty i idą do urzędu skarbowego, żeby odzyskać zwrot.
W ogóle ten system temu sprzyja, i to się działo w każdym kraju. Natomiast jeśli chodzi o nasz kraj nastąpiła eskalacja począwszy od - wydaje się - może gdzieś od roku 2010-11 nastąpiło wyraźne przyspieszenie tego procesu. Są różne szacunki. Słyszymy, że na przestrzeni tych kilku lat to urosło do skali być może 350 miliardów. To są olbrzymie cyfry, niemalże zbliżające się do rocznego budżetu naszego kraju, więc sprawa jest poważna.
Wydaje się, że kulminacja nastąpiła w latach 2012-2015, kiedy mieliśmy już okres niezłej koniunktury. Zresztą to był okres, kiedy rządzący w Polsce chwalili się, że jesteśmy zieloną wyspą, mieliśmy wzrosty 3-procentowe PKB, 3,5-procentowe. Jak na tamte czasy były to rzeczywiście dobre wyniki. Ale w tym samym czasie wpływy w skali globalnej z VAT-u do budżetu były mniejsze o 1,5-2 punkty procentowe, co już powinno zwracać uwagę.
Czyli być sygnałem alarmowym?
Dokładnie. Jakby nie patrzeć, VAT trzeba, czy można, zakwalifikować jako podatek obrotowy. W związku z tym jeśli rośnie obrót, jeśli mamy przyrosty PKB, powinny rosnąć wpływy z VAT-u. A mieliśmy kompletnie inną sytuację.
Na przykład z moim kolegą doktorem Ćwikowskim napisaliśmy w 2015 roku taki artykuł, gdzie próbowaliśmy wyszacować lukę vatowską w Polsce. Takimi niezbyt zaawansowanymi metodami wyszło nam, że w 2013 r. ta luka mogła już wtedy przekraczać 32 miliardy złotych. I generalnie o tym się za głośno nie mówiło, ale wszyscy pracownicy służb skarbowych, i nie tylko skarbowych, celnicy, bo wtedy to były odrębne służby, to widzieli, to czuli, w swoich gremiach o tym mówili. Za bardzo nie zyskiwało to posłuchu i wszyscy byli zdziwieni.
Natomiast dzisiaj zdziwienie jest jeszcze większe, bo okazuje się, że nawet na bardzo wysokich szczeblach w Ministerstwie Finansów, co potwierdziła pani wiceminister Chojna-Duch, świadomość tego była. No i okazuje się, że były nawet dobre chęci, żeby coś próbować działać, natomiast pojawiały się - powiedzmy to tak - siły, które jakoś to blokowały.
To jest olbrzymia robota dla komisji sejmowej do spraw luki vatowskiej, żeby odpowiedzieć na parę pytań. Po pierwsze, żeby zrozumieć do końca - to nie jest trudno zrozumieć ten mechanizm - ale żeby odpowiedzieć na pytanie, na ile były to zaniedbania, a na ile była to świadoma działalność po to, żeby stworzyć te sprzyjające warunki dla oszustów vatowskich.
Jeśli chodzi o oszustwa vatowskie, są rankingi i pod koniec pierwszej dekady XXI wieku Polska była nawet w czołówce w sensie pozytywnym. To znaczy ta luka vatowska była stosunkowo niewielka. Natomiast później dosyć szybko dramatycznie przesuwaliśmy się i w 2015 roku znaleźliśmy się bodajże na 23. czy 25. miejscu, gdzie ta luka urosła u nas do niebotycznych rozmiarów.
Oczywiście realiści mówią, że luka była, jest i zawsze będzie. Oszuści vatowscy też się doskonalą. Ale z drugiej strony dzisiaj jest tyle narzędzi możliwych do wykorzystywania, że wydaje się, że aparat skarbowy wcale nie jest, a przynajmniej nie musi być na przegranej pozycji z oszustami.
I trzeba powiedzieć, że doświadczenia ostatnich dwóch lat zakończonych, czyli roku 2016 i 2017, no i zapowiada się na bardzo dobry wynik w redukcji luki vatowskiej w roku 2018. Oczywiście mnie jako ekonomistę interesują przede wszystkim dochody ze zwiększania obrotów, wzrostu PKB, co się dzieje. I to, co mnie najbardziej cieszy, to to, jak od trzech lat rosną wpływy z VAT-u. W tym roku możliwe, że nawet przekroczymy 170 miliardów. Budżet jest przez to w komfortowej sytuacji i w połączeniu z ograniczaniem luki vatowskiej możemy naprawdę mieć duży komfort finansów publicznych.