Radio Białystok | Gość | Jan Olszewski - przewodniczący Rady Miejskiej Łomży
- Mamy swoje pomysły, chcemy, żeby rada zaczęła funkcjonować jako ten organ, który myśli krytycznie, nie przyjmuje bezwiednie wszystko, co prezydent zaproponuje.
O stanowisko przewodniczącego Rady Miejskiej Łomży ubiegało się dwóch kandydatów. Z Janem Olszewskim rywalizował kandydat Koalicji Obywatelskiej Maciej Borysewicz. Jana Olszewskiego poparło 12 radnych, Borysewicza - 10, jedna osoba wstrzymała się od głosu.
W Radzie Miejskiej Łomży jest 23 radnych. 8 mandatów zdobyło Prawo i Sprawiedliwość, 6 - komitet Mariusza Chrzanowskiego, po 4 Koalicja Obywatelska i komitet Przyjazna Łomża, jeden - Bezpartyjni Samorządowcy.
Nie udało się natomiast wybrać wiceprzewodniczących rady. Kandydatami byli Marianna Jóskowiak z PiS i Dariusz Domasiewicz z Przyjaznej Łomży, ale żaden z nich nie uzyskał w głosowaniu wymaganej większości głosów. Dalszy ciąg sesji inauguracyjnej w poniedziałek.
Adam Dąbrowski: Panie przewodniczący, przede wszystkim - już teraz oficjalnie i publicznie - gratulacje z racji wyboru.
Jan Olszewski: Dziękuję za życzenia. No miło jest, że zostałem przewodniczącym rady. Radni docenili moje doświadczenie i życiowe, i pracę w samorządzie.
No właśnie. Powiedzmy może trochę o tym. Był pan pracownikiem i firm melioracyjnych, i Zarządu Dróg Powiatowych, wcześniej także wójtem gminy Wizna, tzw. komisarzem, czyli osobą kierującą gminą, kiedy zabrakło wójta w gminie Radziłów. W poprzedniej kadencji był pan radnym rady miejskiej. To wszystko składa się na pewną całość. Czy tylko dlatego został pan wybrany, czy właściwie wskazany jako kandydat na przewodniczącego? Czy także dlatego, że jest pan szefem największego klubu w radzie?
Myślę, że to nie jest takie jednoznaczne stwierdzenie. Moje doświadczenie życiowe to jest praktycznie praca z samorządami, bo pracowałem na rzecz mieszkańców całego naszego byłego województwa łomżyńskiego, więc kontakt miałem z wójtami i współpraca ta naprawdę dobrze się układała. Przyglądałem się temu i później praca właśnie z samorządowcami pozwoliła, że znalazłem się w sejmiku województwa podlaskiego.
Wtedy rzeczywiście to działanie było na korzyść mieszkańców, czyli nie byłem tylko biernym statystą, ale wiedziałem, co trzeba robić, jak docierać do tych środków, podpowiadać. I to zaowocowało, że w sejmiku bardzo dobrze mi się pracowało, mam doświadczenie samorządowe w gminie Wizna, i - tak jak pan redaktor wspomniał - w gminie Radziłów przez 4 lata, plus poprzednia kadencja w samorządzie łomżyńskim. Czyli doświadczenie zawodowe i samorządowe chyba zadecydowało o tym, że radni mi zaufali. Cieszę się.
Pominął pan tę druga część pytania. Największy klub w radzie, czyli Prawo i Sprawiedliwość.
Tak. Mamy ośmiu radnych i to zostało na zarządzie PiS łomżyńskiego postanowione. Wybrany zostałem jako kandydat na przewodniczącego rady miejskiej.
Ale te 8 mandatów to trochę mało w 23-osobowej radzie. Trzeba było znaleźć koalicjanta. Właśnie - koalicjanta czy przekonywaliście pojedynczych radnych?
Nie. Panie redaktorze, jest tak, że poznaliśmy się w poprzedniej kadencji naszego samorządu łomżyńskiego. Pan Darek Domasiewicz, człowiek, który naprawdę jest takim radnym, który patrzy krytycznie na pewne rzeczy, i jego ugrupowanie plus nasze ugrupowanie plus jeszcze pan Zbigniew Prosiński, który też przecież jest znakomitym radnym.
No tak, klub jednoosobowy Bezpartyjni Samorządowcy.
Tak, ale patrzymy trzeźwo na nasze możliwości łomżyńskie, to, co chcemy robić, więc jeżeli przez 4 lata udało nam się dobrze współpracować, to jest to jeden z powodów, który w tej chwili zaowocował utworzeniem grupy większościowej 12 radnych. To pozwoliła nam dokonać pierwszego kroku, czyli wybór przewodniczącego.
Ale potem coś się załamało, bo w następnych wyborach tajnych już było tylko po 11 głosów, czyli ktoś się z tej koalicji czy z tego porozumienia wyłamał.
Myślę panie redaktorze, że chyba to nie tak do końca. Tak jak pan doskonale wie, jest 8 nowych radnych - być może któryś z nich popełnił błąd w sensie skreślenia.
Ale nie chcieliście powtórzyć wyborów, czyli drugi raz wybierać tych samych kandydatów.
Proponowałem, żeby przejść ponownie do głosowania, ale ponieważ - nazwijmy to w cudzysłowie - opozycja nie chciała tego, bo była chyba zaskoczona tym, że ja zostałem przewodniczącym, więc zaproponowali, żeby odłożyć sesję do poniedziałku. Myślę, że w poniedziałek powinniśmy dokonać wyboru wiceprzewodniczących.
Prezydent pytany wczoraj przeze mnie o to, jak to skomentuje, stwierdził, że na razie jest to porozumienie dotyczące spraw personalnych. Czyli chodzi o wybory prezydium rady, a nie wiadomo, jak będzie w sprawach programowych. Macie swoją wizję do realizacji czy chcecie pomagać prezydentowi?
Panie redaktorze, to nie jest tak, że jesteśmy opozycją w stosunku do prezydenta. Mamy swoje pomysły, chcemy, żeby rada zaczęła funkcjonować jako ten organ, który myśli krytycznie, nie przyjmuje bezwiednie wszystko, co prezydent zaproponuje. A przecież mamy tutaj temat budżetu na rok następny.
Jesteśmy otwarci. Nie po to, żeśmy tę koalicje robili, bo my z żadnych profitów nie korzystamy, nie jesteśmy beneficjentami rządów prezydenta, tylko służymy mieszkańcom. Po to nas mieszkańcy wybrali, żeby im służyć i słuchać. To, co dla nich jest istotne.
Dlatego to ugrupowanie, które w tej chwili istnieje, myślę, że ono jest otwarte i kto będzie chciał z nami współpracować, to chętnie zapraszamy. Jeszcze raz powtarzam - trzeba słuchać mieszkańców i służyć im.
To w takim razie na koniec jeszcze jedno pytanie. Pojawiła się taka pogłoska, plotka, opinia, że jeżeli zdobędziecie większość w radzie, jeżeli będziecie mieli większość już taką zdecydowaną, może większą nawet niż tę 12-osobową, to jedną z pierwszych decyzji nowej rady ma być obniżka pensji prezydenckiej.
Są różne informacje obiegowe. To zawsze ma to do siebie, że coś się dzieje, ktoś coś powiedział. Nad tym jeszcze żeśmy się nie zastanawiali, bo sprawą najważniejszą jest w tej chwili ukonstytuowanie się rady, ukonstytuowanie się komisji, które będą funkcjonować. To jest sprawa, która później będzie na pewno stawiana.
Nie zdziwiło pana to pytanie, co znaczy, że coś jest na rzeczy.
Panie redaktorze, zawsze są pewne tematy, które biegają w opinii publicznej, ale ja nie chcę się wypowiadać, bo nie jestem tu jakimś samowładcą, tylko jest kolektyw, który będzie się nad tym zastanawiał i co będzie, to zobaczymy.
A ten kolektyw zbiera się w najbliższy poniedziałek i wówczas okaże się, czy to porozumienie, ta koalicja czy ta grupa większościowa w radzie rzeczywiście się ukonstytuowała.
Myślę, że jest to tylko kwestia błędu w czasie głosowania, bo chcę przypomnieć, że trzy głosy były nieważne. Prawdopodobnie ktoś z naszej 12-stki mógł się pomylić. Jestem optymistą w tym temacie.