Radio Białystok | Gość | Tadeusz Chwiedź [wideo] - prezes białostockiego oddziału Związku Sybiraków
"Sybiracy czują się upokorzeni, czują się pokrzywdzeni, że wszyscy inni dostali odszkodowanie, a oni nie mogą otrzymać" - mówi Tadeusz Chwiedź.
Do Sejmu wpłynął prezydencki projekt ustawy zakładającej wypłatę jednorazowego świadczenia dla Sybiraków. Dotyczy to osób, które trafiły na "nieludzką ziemię" w latach 1939 - 1956. O tym z prezesem białostockiego oddziału Związku Sybiraków Tadeuszem Chwiedziem rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Ile lat staraliście się o tego rodzaju ustawę, o tego rodzaju pieniądze?
Tadeusz Chwiedź: Aż wstyd powiedzieć, że przez prawie 30 lat, to znaczy od chwili reaktywowania Związku, non stop uważaliśmy - to znaczy władze krajowe Związku Sybiraków uważały, tak jak cała społeczność sybiracka, że to nam się po prostu należy.
I, co ciekawsze, wszystkie kolejne rządy, wszyscy ministrowie, z którymi rozmawialiśmy, z premierami, z którymi rozmawialiśmy, nawet z prezydentem - potwierdzali - tak wam się należy, Sybiracy są bohaterami, cierpieli za ojczyznę, wierni byli i tak dalej. I wszyscy obiecywali i jakoś nigdy do finału dość nie mogło.
Teraz mamy nadzieję, że dojdzie. Projekt wpłynął. W tych rozmowach - o jakich pieniądzach rozmawiano? Bo teraz proponuje się 200 zł za miesiąc tego zesłania, tak by można to w skrócie powiedzieć, nie mniej niż 2400 zł - tak jest zapisane w projekcie.
Propozycja wielkości świadczenia wyszła z kancelarii prezydenta Kaczyńskiego. Prezydent Kaczyński oprócz bardzo popierającego, politycznego, wzniosłego pisma podpisanego przez - co ciekawe - pana Andrzeja Dudę, obecnego prezydenta - wysłał projekt ustawy do sejmu. Przewidywał on 400 zł miesięcznie za każdy pobyt na zesłaniu i w zasadzie to tego już tak się przyzwyczailiśmy, tak jakbyśmy mieli w kieszeni te 400 zł, bo nikt inny nigdy nie kwestionował tej kwoty, wszyscy popierali, wszyscy byli zgodni, że nam to się należy.
Na posiedzeniu z panią premier poprzedniej kadencji, usłyszeliśmy słowa przy referowaniu, w obecności wiceprezesa ZUS-u, wiceministra finansów i specjalisty z BAS-u, z Biura Analiz Sejmowych, że tą sprawę trzeba załatwić na zasadzie priorytetu i poza kolejnością. No czyż można lepsze obietnice uzyskać od premiera? Wyszliśmy pełni satysfakcji i radości.
No, ale trzeba było poczekać. Teraz jest ten projekt, teraz jest ta propozycja. Czy ona satysfakcjonuje, czy będziecie rozmawiali, próbowali coś zmieniać?
Społeczność sybiracka cała od początku takiego odwlekania, takiego obiecywania: mowa, mowa, mowa... czują się upokorzeni, czują się pokrzywdzeni.
Bo przecież wszystkie inne organizacje, na przykład Poszkodowani przez Trzecią Rzeszę i ci inni, którzy nie lata, tylko miesiące byli represjonowani, nawet nie represjonowani, tylko przetrzymywani, wszyscy otrzymać odszkodowanie.
Sybiracy cierpieli najwięcej, najdłużej, w najgorszych, w najcięższych, tragicznych warunkach i tego nie mogli otrzymać.
My wczoraj dowiedzieliśmy się i to taka wiadomość od razu poszła na cały kraj, natychmiast wszystkie oddziały już wiedziały, ja po rozmowie z panem redaktorem zadzwoniłem do prezesa zarządu głównego, on mówi - "już mnie głowa boli, wszyscy dzwonią, już umówiłem się z ministrem, z szefem Urzędu do Spraw Kombatantów, żeby tę sprawę wyprostować, to jakieś nieporozumienie".
Sybiracy czują się wręcz pokrzywdzeni, wręcz zlekceważeni, bo przez 30 prawie lat obiecywano właśnie te kwoty i teraz raptem już jeśli ma być sfinalizowana sprawa, to o 50%, równo o 50% zmniejszona.
Czujecie pewien niedosyt?
Nie tylko niedosyt, ale ogromną krzywdę, bo przez tyle lat wszyscy, wszyscy obiecywali. Ja już doprowadziłem, w poprzedniej kadencji, do tego, że wtedy kiedy PiS był w opozycji, przy pomocy ministra Jurgiela, który bardzo, bardzo intensywnie tym się zajął, serdecznie i załatwiliśmy sprawę, już projekt został przesłany na komisję i proszę sobie wyobrazić, że 14 głosów przeciw, 12 głosów za i dwoma głosami taka poważna sprawa, taka poważna ustawa dwoma głosami.
Teraz już mamy przeszłość za sobą, projekt wpłynął do sejmu, mamy nadzieję, że zostanie przyjęty w jak najszybszym czasie, bo czas jest tutaj rzeczą najbardziej istotną, bo coraz mniej będzie adresatów tego rodzaju pomocy.
Panie redaktorze, wtedy kiedy zaczynaliśmy interwencje i starania... może interwencje to brzydko. My zawsze mówimy, zresztą to stwierdzali i członkowie rządu, że z Sybirakami można rozmawiać, bo logicznie, spokojnie, po ludzku udowadniają swojej racje.
My przez tyle lat uzasadnialiśmy, staliśmy na stanowisku absolutnie, tak zresztą jak przedstawiciele władzy, że to nam się należy. I teraz nam podano do wiadomości, właściwie nam jeszcze nie podano, my nieoficjalnie o tym wiemy, że zmniejszono o 50%.
Ale to będzie jeszcze na etapie prac sejmowych, można to zmienić.
Prezes w trybie pilnym umówił się z szefem Urzędu Kombatantów i ma w najbliższych dniach, w najbliższych godzinach rozmawiać. Bo to co było dotychczas, to traktujemy jako, poza naszymi bardzo starannymi, bardzo takimi powiedziałbym racjonalnymi przesłankami, którymi posługiwaliśmy się - nic innego nie otrzymaliśmy, oprócz dobrych słów i tak dalej.
No, ktoś mógłby powiedzieć, że Sybiracy powinni byli być usatysfakcjonowani, że bohaterowie, że cierpieli za ojczyznę i tak dalej, ale te cierpienia do innych mają się tak, że tamci mniej cierpieli, krócej cierpieli - dostali, a Sybiracy nie.
To do ilu Sybiraków taka pomoc dotrze?
Na początku naszych starań, to znaczy na początku reaktywowania Związku Sybiraków było nas prawie 50 tysięcy. Wtedy, kiedy zaczęliśmy już rozpatrywać w kategoriach prawie roboczych, wtedy co mówiłem, że poszła na komisję i tak dalej, było nas 37 tysięcy Sybiraków, teraz jest niestety tylko 24.
I codziennie otrzymuje plik kart do zwrotu, bo odeszli na wieczną wartę.
Trzeba pamiętać, że Sybiracy weszli w okres tych lat, które niestety niczego dobrego już spodziewać się nie można, tylko ostatniej drogi i w tej chwili jest oczekujących około 24 tysięcy. Mówię około, bo i wczoraj i przedwczoraj na pewno zgony były i czujemy się tacy niedocenieni, tacy troszkę może nawet powiedziałbym brzydko zlekceważeni, bo z jednej strony podnosi się nas do rangi bohaterów, cierpiętników za ojczyznę, a z drugiej strony obiecuje się bez pokrycia tych słów, nawet z ust osób - pani premier, ministrów i tak dalej.
Mamy nadzieję, że po raz ostatni to sprawa trafiła do sejmu w postaci propozycji owych jednorazowych zapomóg, że te pieniądze do Sybiraków trafią, jako że - jak słyszeliśmy przed chwilą - trwa prawdziwy wyścig z czasem.