Radio Białystok | Gość | prof. Piotr Radziwon - dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Białymstoku
Krew to jedyny lek, którego nie da się wyprodukować. Na honorowych dawców czekamy w RCKiK - chcemy zebrać 100 litrów na 100-lecie niepodległości. Potrzeba 223 osób.
Akcja potrwa dwa dni - w czwartek i piątek (25-26.10) w godz. 7:00-14:30 czekamy na honorowych dawców krwi w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Białymstoku.
Kamil Kalicki: Dlaczego krew jest tak bezcennym lekiem?
prof. Piotr Radziwon: Dlatego że nie da się go na razie jeszcze niczym zastąpić. Są wprawdzie próby wyhodowania sztucznej krwi, ale jest to jeszcze faza laboratoryjna, więc pracujemy dalej w pocie czoła, jesteśmy póki co spokojni o naszą pracę.
Potrzebujemy zebrać 100 litrów krwi w ciągu dwóch dób. Czy jest to realne?
Myślę, że tak. Na Podlasiu mamy bardzo ofiarnych dawców, a sądzę, że jeszcze z państwa wsparciem zbierzemy te 100 litrów dużo wcześniej niż na koniec jutrzejszego dnia.
Potrzebne są 223, żeby przekroczyć tę magiczną barierę 100 litrów. Ilu osobom taka ilość krwi może pomóc?
Możemy to liczyć na dwa sposoby. Z każdej pobranej krwi otrzymujemy trzy składniki: krwinki czerwone, osocze i płytki krwi. Można więc powiedzieć, że możemy obdarować 669 osób, gdybyśmy każdy z tych składników wydali innej osobie.
Oczywiście jest to bardzo hipotetyczna sytuacja, bo zwykle krwi potrzeba zdecydowanie więcej. Na operacje chirurgiczne wydajemy od 4 do 6 jednostek, czyli tylu dawców musi oddać krew. Natomiast na większość zabiegów potrzeba 2-3 jednostki. Bardzo rzadko wydajemy jedną jednostkę - uważa się, że tak mała ilość nie jest potrzebna pacjentowi i lepiej nawet czasami z tego zrezygnować.
Czy każdy może oddać krew?
Prawie każdy. Są przeciwwskazania związane z bezpieczeństwem samego dawcy - nie możemy pobierać krwi, gdyby to miało zaszkodzić w jakikolwiek sposób danej osobie. Są również przeciwwskazania ze względu na bezpieczeństwo biorców, czyli pacjentów. Nie możemy pobierać krwi wtedy, gdy uważamy, że może nie być w pełni bezpieczna.
Jaki stan zdrowia eliminuje potencjalnego dawcę?
Generalnie każda infekcja. Zwłaszcza teraz są one dość częste. Trzeba poczekać około tygodnia, dwóch, aż objawy ustąpią. Eliminuje też przechorowanie o niejasnej etiologii, żółtaczka, co do której nie wiemy, jaka była przyczyna. Dyskwalifikują również ciężkie choroby serca, choroby, które wymagają bardzo intensywnego leczenia.
Problemem są jednak raczej tzw. dyskwalifikacje czasowe, które wiążą się na przykład z pobytem w niektórych krajach. To z kolei jest związane z bytowaniem tam takich zarazków, których my rutynowo nie badamy we krwi. W związku z tym najlepszym sposobem jest wstrzymanie takiego dawcy przez okres, w którym mogłaby się ta choroba pokazać. Np. dawca przyjeżdża do nas z Włoch, z Austrii, ze Stanów Zjednoczonych i musi się wstrzymać na 28 dni. Po tym czasie, jeśli nie miał objawów choroby, przyjmujemy go.
Większość stałych dawców już to wie i przychodzi oddać krew przed wyjazdem na urlop. Natomiast są tacy, którzy niestety spotykają się z przykrą niespodzianką, bo przychodzą do nas po urlopie, zadowoleni, szczęśliwi, a my mówimy, że muszę jeszcze poczekać miesiąc, zanim będziemy mogli pobrać krew.
Czy osoba, która będzie miała transfuzję krwi, może się czuć bezpiecznie, może mieć pewność, że krew, która trafi do żyły, będzie w 100 proc. zdrowa?
Generalnie tak. Statystyki pokazują, że rocznie z całego kraju zgłaszane są 23 ciężkie, niepożądane rekcje. A wynikają one zazwyczaj nie z powodu złej krwi, ale ze stanu zdrowia pacjenta, którego organizm akurat wytworzył przeciwciała czy zareagował alergicznie na białka osocza, które otrzymał.
Podobno w Podlaskiem jesteśmy w czołówce - mamy najwyższy odsetek dawców w Europie. Ilu ich jest w naszym województwie?
W naszym województwie mamy ok. 30 tys. dawców. Liczba ta się bardzo zmienia. Dawców dzielimy na takich, którzy przychodzą do nas raz na 2 lata, czyli można powiedzieć, że są to stali dawcy. Inni przychodzą rzadziej, jeszcze inni częściej. Statystyki te są dość umowne.
Ile krwi oddał w swoim życiu rekordzista?
Zdarzało mi się wręczać wyróżnienia dawcom, którzy oddali po 115-120 litrów krwi.
Gdzie trafia krew z Białegostoku?
Zgodnie z ustawą jesteśmy zobowiązani do zaopatrywania wszystkich jednostek służby zdrowia, które leżą na terenie województwa podlaskiego. Ale w związku z tym, że mamy takich wspaniałych dawców, zdarza nam się, że czasami mamy nadwyżkę krwi, której akurat brakuje w innym rejonie Polski. Przesyłamy ją wtedy do innego centrum krwiodawstwa. Zdarza się nam wysyłać krew do Warszawy, do Krakowa, do Katowic.
Zdarza się czasem, że krew leży zbyt długo i nie zostaje wykorzystana?
U nas nie. Po pierwsze, mamy skrupulatnie działających pracowników, którzy pilnują dat ważności i starają się, by jeszcze przed terminem ważności krew znalazła swego biorcę. Po drugie, prowadzimy duży bank krwi dla szpitali w Białymstoku, a gdyby leżała ona w banku szpitalnym, nie mogłaby być wycofana do innego szpitala. My tę możliwość mamy, w związku z tym udaje nam się zagospodarować całą krew i jej nie przeterminowywać.
Krew możemy oddawać nie tylko w centrum w Białymstoku. Gdzie jeszcze w naszym województwie?
Mamy pięć stałych punktów - są to oddziały w Bielsku Podlaskim, Hajnówce, Łomży, Suwałkach i stały punkt pobierania w Sokółce.
Chciałbym zapytać o łańcuszki, które czasem krążą - sms-owo czy w internecie. Często dostajemy wiadomość: uwaga, pilnie potrzebna krew grupy B Rh-, bardzo rzadka grupa, dla dziecka. Czy jest to zgodne z rzeczywistością?
Jeżeli nie jest to firmowane przez jakiekolwiek regionalne centrum krwiodawstwa, to jest to działalność - nawet bym powiedział - szkodliwa. Regionalne centrum wie, ile krwi komu brakuje. I jak do tej pory wszystkie łańcuszki, które się pojawiały na naszym terenie, były informacjami fałszywymi.
To przysparza szkody, dlatego że dawcy - z altruistycznych pobudek - przychodzą do nas a my mówimy, że dzisiaj tej krwi nie możemy pobrać, bo się nam przeterminuje, mamy jej tak dużo. Takie sytuacje się zdarzały.
Od wielu lat udaje nam się bardzo dobrze współpracować z mediami, które nie podchwytują takich informacji. Dowiadują się u źródła, czy jest to wiadomość prawdziwa, czy chcemy pomocy w nagłośnieniu sprawy ze strony mediów. I jesteśmy wdzięczni, że ta współpraca tak się układa. Jeśli więc nie firmujemy tego, to proszę nie zwracać na to uwagi, są to wiadomości fałszywe.
Ale zdarza się czasem, że w centrum krwiodawstwa brakuje krwi. Co wtedy?
U nas nie brakuje krwi. Nie wiem, kiedy ostatni raz się to zdarzyło. Dochodzi czasem natomiast do sytuacji, gdy pacjent ma wytworzone takie przeciwciała, do których w ogóle w naszym rejestrze i w banku krwi jest niewielu dostępnych dawców. W związku z tym pacjent musi czasami poczekać dzień czy dwa, aż znajdziemy specjalnie do niego dopasowaną krew.
Wtedy może być to fałszywie odebrane, że brakuje krwi, ale tak naprawdę brakuje tej specjalnej krwi, dla tego jednego pacjenta. W tym momencie rozsyłanie łańcuszka nic nie da, tylko może wzbudzić frustrację.