Radio Białystok | Gość | Adrian Chabowski - prorektor Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku
"Należy zatrzymać tych absolwentów, którzy uciekają z kraju, dostają się na rezydentury w innych krajach, przechodzą do pracy w innych krajach" - mówi prorektor UMB.
Dziś uroczysta inauguracja nowego roku akademickiego na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku. Swój udział zapowiedzieli premier Mateusz Morawiecki i minister Zdrowia Łukasz Szumowski. Rok akademicki rozpocznie ponad 5200 studentów. Z prorektorem Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku Adrianem Chabowskim rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Cóż takiego ma do zaoferowania Uniwersytet Medyczny w Białymstoku, że minister zdrowia i jeszcze premier na dodatek przyjeżdża na inaugurację?
Adrian Chabowski: Jak widać bardzo wiele, skoro zarówno pan premier, jak i minister zdrowia przyjeżdżają. Natomiast wydaje się, że to świadczy także o naszej pozycji, nie tylko w województwie podlaskim ale i w Polsce.
To czym wyróżnia się uniwersytet?
Proszę spojrzeć na wyniki lekarskiego egzaminu końcowego, dentystycznego egzaminu końcowego, na nasze osiągnięcia, jeżeli chodzi o projekty - Horyzont 22 dzisiaj jest jedyny w kraju - jest u nas. A jeżeli państwo spojrzą na osiągnięcia naukowe - publikacyjnie również dobrze stoimy. A przecież tak naprawdę kończymy jedną z większych inwestycji w podlaskim, czyli remont Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, budowa i remont. To była największa inwestycja w ciągu ostatnich wielu lat.
To usprawni kształcenie lekarzy?
Jeżeli chodzi o Szpital Kliniczny na pewno tak, dlatego że my kształcimy na kierunku lekarskim o 25 do 30% więcej niż 2 lata temu. Po paru latach ci nasi studenci wejdą bardzo mocno w kliniki, w małych grupach, w zajęciach praktycznych, więc musimy mieć większą przestrzeń, stąd też większy Szpital Kliniczny, nowocześniejsza baza i centrum symulacji medycznych, żeby sprostać temu zadaniu.
To była taka inwestycja strategiczna.
Strategiczna i bardzo się cieszę, że została ona przeprowadzona. Ja nie wyobrażam sobie w jaki sposób inny byśmy mogli sobie poradzić z dydaktyką tej liczby studentów na kierunku lekarskim. A to nie tylko kierunek lekarski - pielęgniarstwo, położnictwo - również tutaj liczby studentów wzrosły ostatnio i to w granicach 50%.
Tak się napinacie, tak dużo tych studentów kształcicie, a lekarzy coraz mniej.
Oczywiście, że my kształcimy i będziemy kształcić, co więcej my dobrze kształcimy. Natomiast zadaniem państwa jest zatrzymanie lekarzy, pielęgniarek, położnych. To nie jest zadanie Uniwersytetu Medycznego, więc my swoje zadania realizujemy maksymalnie dobrze.
To co zrobić, żeby kształcić więcej, musi być no to więcej pieniędzy? Potrzeby rosną, społeczeństwo się starzeje, mamy mieć więcej dzieci, w związku z tym tę całą populację trzeba będzie obsłużyć medycznie.
Tak, ale to nie tylko zwiększyć liczbę studentów na kierunkach medycznych. Należy zatrzymać tych absolwentów już, którzy uciekają z kraju, dostają się na rezydentury w innych krajach, przechodzą do pracy w innych krajach i tę kadrę należy też bezwzględnie zatrzymać. Zwiększanie studentów - a i owszem - da skutek za 6 lat, natomiast zatrzymać kadrę, która jest - to jest też zadanie do wykonania.
Rozmawiał pan ze studentami, bo jest pan prorektorem do spraw studentów, co by ich zatrzymało?
Recepta jest dosyć prosta - uproszczony system rezydentur i oczywiście odpowiednie finansowanie później, tak żebyśmy mogli naszych rezydentów zatrudniać później na stanowisku asystenta, czy też w szpitalach za odpowiednie pieniądze.
Tylko pieniądze?
Przede wszystkim w tej chwili, bo jeżeli pan spojrzy na bazę kliniczną, to my nie odstajemy sprzętowo, my nie odstajemy, jeżeli chodzi o procedury, które wykonujemy - to są tak samo złożone procedury, więc przede wszystkim finansowo. Tu jest ten problem finansowania młodych lekarzy.
W którym kierunku idzie medycyna, czego oczekują studenci jeśli chodzi o nowe kierunki, jeśli chodzi o nowe potrzeby medyczne?
Ja widzę przynajmniej dwa. Po pierwsze medycyna spersonalizowana, musimy odejść troszeczkę od takiego dogmatu - standardu średniej populacji i leczenia w oparciu o większość danych z danej grupy osób. No nie - należy myśleć o medycynie spersonalizowanej, skierowanej do pojedynczego człowieka, który może mieć różne schorzenia w sobie, czyli spersonalizowanie to jest jeden kierunek.
Drugi kierunek równie ciekawy i być może nawet rozwiązujący wiele problemów finansowych, to telemedycyna, czyli ten element medycyny, gdzie pacjent część elementów swojej diagnozy może wykonać wręcz w domu, w sposób cyfrowy i przesłać te dane do lekarza, który znajduje się gdzieś dalej.
W innych instytutach już to funkcjonuje,że na przykład cała diagnostyka obrazowa robiona jest w jednym miejscu w Stanach Zjednoczonych, a obrazy transferowane są do zupełnie innego miejsca, w innym położeniu świata i tam są oglądane tylko. I podobnie można u nas to wykonać, żeby ta diagnostyka obrazowa była 24 godziny na dobę robiona, a ocena na przykład tych obrazów była prowadzona w różnych miejscach kraju.
To na przykład na Podlasiu można by sobie tak wyobrazić, że mamy fajną i dobrze wyposażoną sieć szpitali powiatowych, gdzie pacjenci dojeżdżają, robią sobie zdjęcia, a przesyłają dane do Uniwersytetu Medycznego, do klinik szpitala uniwersyteckiego i tu są wykonywane diagnozy po analizie tych obrazów.
Zdecydowanie tak. Możemy tak założyć, że opis tych struktur, tych obrazów, bo to nie tylko obrazy, to mogą być nawet nagrania filmowe, ruchome jakieś, więc to jesteśmy w stanie ocenić nie widząc de facto pacjenta. Natomiast trzeba podkreślić jedną rzecz - w szpitalach powiatowych powinny być wykonywane procedury znacznie prostsze, natomiast szpital kliniczny powinien być bardziej dedykowany do procedur, jak najbardziej złożonych. To jest ten stopień referencyjności największy. I powinno być odpowiednie finansowanie wtedy tego.
Czyli telemedycyna?
Telemedycyna jak najbardziej tak. Spersonalizowanie medycyny to jest drugi trend i nie wiem, czy też nie wchodzimy w cyfryzację nauczania, czyli mówimy o czymś takim jak popularny e-learning, ale e-learning aktywny.
To bym chciał podkreślić, bo sam e-learning czyli wejście i obejrzenie wykładów w postaci Power Pointa, PDF-u, jakkolwiek to nazwać nie jest zbyt efektywne. To, co powinno się zadziać, to powinna być taka możliwość, że student ogląda dany wykład na przykład, dane zajęcia i uczestniczy w nich poprzez odpowiadanie na pytania, które się wtedy pojawiają, poprzez stworzenie własnego loginu, że to on się zalogował, on powinien mieć odpowiedni czas na zrobienie na przykład testu, powinien mieć możliwość obejrzenia wyniku tego testu, sprawdzić które odpowiedzi były prawidłowe, a które nie były prawidłowe, dlaczego nie były prawidłowe, czyli wchodzimy w cyfryzację e-learning, ale ten aktywny, żeby ten feedback ze strony studenta był, a nie samo oglądanie w Power Poincie wykładów.
Czy Uniwersytet Medyczny jest do tego przygotowany?
Na dzień dzisiejszy powiem szczerze, że składamy dwa wnioski w tym kierunku, bo to nie są tanie rzeczy, żeby kupić całą serwerownie, dostosować nie tylko sprzętowo Uniwersytet Medyczny, ale i kadrowo tak, żebyśmy my jako kadra, przynajmniej w części byli przygotowani właśnie na tworzenie takich e-learningowych systemów programów. Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat już pierwsze takie jaskółki będziemy mieli.
Sporo się rozmawia w Białymstoku o ewentualnym połączeniu uczelni. Dwie zbliżają się do siebie, czyli Uniwersytet w Białymstoku i Politechnika Białostocka, ale odnoszę takie wrażenie, że Uniwersytet Medyczny stoi jakby z boku, za wysoka pozycja?
Dziękuję bardzo, cieszy, że państwo oceniają nas tak wysoko. Rzeczywiście stoimy troszeczkę z boku patrząc na tą federację.
Chcemy zobaczyć w jaki sposób ta federacja przejdzie od słów do czynów, czyli zobaczyć jak faktycznie będzie funkcjonować nowy uniwersytet, ale w nowych strukturach też, bo to nie jest tak prosto połączyć dwa różne jednak byty. My jesteśmy bytem bardzo specyficznym też, medycznym ściśle i w swoim gronie my się rozumiemy. To są nauki medyczne, nauki o zdrowiu, nauki farmaceutyczne.
Bardzo trudno byłoby nam przekonać inne specjalizacje do zrozumienia naszych problemów medycznych, dlaczego na przykład musimy mieć bardzo małą liczbę studentów w grupie w zajęciach praktycznych na klinice. To jest dosyć trudne do wytłumaczenia, skoro wykłady na prawie mogą być w grupach praktycznie maksymalnych, seminaria w grupach też naprawdę dużych. U nas to się nie dzieje.
Powiem więcej - my też popatrzymy nie tylko na Uniwersytet w Białymstoku i Politechnikę Białostocką - chcemy też zobaczyć w jaki sposób Warszawski Uniwersytet Medyczny będzie starał się wejść w federację z warszawskim Uniwersytetem. Też popatrzymy, w jaki sposób im się to układa i czy efekt jest rzeczywiście widoczny. I wtedy będziemy rozważać takie połączenie.