Radio Białystok | Gość | Wojciech Koronkiewicz - kandydat na prezydenta Białegostoku z ramienia SLD
Takie jest moje hasło: "prezydent zwykłych spraw" - mówi Wojciech Koronkiewicz.
Przybywa nam kandydatów na prezydenta Białegostoku. W czwartek (14.06) oficjalnie poznaliśmy pretendenta z SLD. Z kandydatem na prezydenta Białegostoku z ramienia SLD Wojciechem Koronkiewiczem rozmawiał Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Czy to prawda, że pana kandydatura nie do końca jest pewna, bo to wszystko jest uzależnione od tego, czy będzie pan mógł jednocześnie startować i na radnego?
Wojciech Koronkiewicz: Tak jest, to prawda. Mając do wyboru radnego i prezydenta...
Radny - pewny, prezydent - niepewny?
Tak, bo jest jakaś teraz nowelizacja wprowadzana, że kandydując na urząd... (Przepraszam, muszę telefon wyłączyć...)
Ważne sprawy zaczynają się do prezydenta, zgłaszane są kolejne pomysły...
Rzeczywiście, to akurat był szef Rady Osiedla Dojlidy Górne.
I ten zwykły obywatel?
Tak, każdy mieszkaniec jest zwykłym obywatelem, nawet prezydent jest też zwykłym obywatelem, bo podlega takim samym prawom. A ja, mając do wyboru kandydowanie na urząd prezydenta czy na urząd radnego, wybrałbym jednak funkcję radnego, gdyż jest bliżej ludzi. Może załatwiać zwykłe sprawy, a ja od tego właśnie jestem. Takie jest moje hasło: "prezydent zwykłych spraw". Właśnie jadę do urzędu, bo mnie pani poprosiła, czy nie można zamontować w Białymstoku huśtawki dla niepełnosprawnych...
Wróćmy do sedna sprawy - chodzi o to, że stanowisko radnego ma pan w kieszeni, bo jest pan radnym od wielu lat, ale stanowisko prezydenta... to po raz pierwszy i straszna niepewność...
I znowu się nie mogę z panem zgodzić, panie redaktorze. Nie mam stanowiska radnego w kieszeni, to o tym zadecydują sami mieszkańcy. Jeżeli mieszkańcy na mnie nie zagłosują, bo stanie się coś dziwnego, albo mój komitet nie zdobędzie poparcia, to po prostu nie będę radnym i to sami mieszkańcy zadecydują. To nie jest w polityce tak, że hop-siup zrobione. Bardzo chciałbym być radnym...
Kiedy będzie wiadomo, że będzie pan kandydował na prezydenta w 100 procentach, że zarejestruje pan listy i tak dalej?
Cały czas kandyduję na urząd prezydenta...
Na razie są tylko deklaracje, potem trzeba będzie zebrać podpisy, zarejestrować i to jest dopiero oficjalne.
Tu się zgadzam. Natomiast jeżeli sejm wprowadzi nowelizację, że jednak albo radny albo prezydent, to wtedy zdecyduję się na radnego, ale to, że kandyduję na prezydenta jest pewne, a sam pan doskonale redaktor wie, że podpisy i ustalanie list będzie można rozpocząć w momencie, kiedy Państwowa Komisja Wyborcza ogłosi termin wyborów i wtedy się rozpocznie kampania.
Z tego co się dowiedziałem to prawo zezwala jednocześnie kandydować na radnego i na prezydenta.
Bardzo się cieszę.
Czyli tu mamy sprawę załatwioną, a kolejne sprawy? Jak to będzie? Pozwala pan z Urzędu Miasta wszystkich tych, którzy wycinali drzewa, tak źle się obchodzili z przyrodą?
O rany, zaczynać od zwalniania ludzi, to jest chyba najgorsze możliwe rozwiązanie. Na pewno zmienię wiceprezydentów, bo chciałbym mieć swoich ludzi. Na pewno jako wiceprezydentów widzę przynajmniej dwie kobiety, bo chciałbym, żeby było czterech wiceprezydentów. Jeżeli ktoś mówi, że będzie miał tylko jednego zastępce, to jest to dość dziwne, bo jeżeli zachoruje prezydent i wiceprezydent, albo ktoś będzie musiał wyjechać, to wtedy po prostu nie będzie miał kto podejmować decyzji. Czterech wiceprezydentów to jest bardzo dobre rozwiązanie. Chciałbym, aby przynajmniej dwie osoby były to kobiety, kobiety są mądre i one wprowadzają w polityce naprawdę sporo ładu. Chciałbym, żeby jedna osoba była ze środowiska prawosławnego. W mieście takim jak Białystok po prostu ktoś powinien być od tego. Zwalnianiem i rozliczaniem to już naprawdę zajmiemy się daleko, daleko, daleko... Nie po to się idzie do urzędu, żeby zwalniać ludzi.
To po co?
Żeby załatwiać zwykłe sprawy, żeby pomóc ludziom.
Ale to jest funkcja dla radnego, żeby załatwiać zwykłe sprawy. Ma pan całą teczkę i dużą praktykę, ale prezydent to jest koncepcja, to jest parę innych takich ciekawych rzeczy do zrobienia. To czym pan będzie chciał ludzi przyciągnąć, żeby na pana zagłosowali, żeby nie głosowali na kontrkandydatów? Bo jeden też jeździ rowerem, tak jak pan...
Nawet kilku jeździ rowerem, bo pani Katarzyna Sztop-Rutkowska jeździ rowerem, pan Tadeusz Arłukowicz jeździ rowerem, pan Tadeusz Truskolaski też zawsze w okresie wyborczym jeździ rowerem, mam nawet zdjęcie z panem Tadeuszem na rowerze... Ja się bardzo cieszę, natomiast tutaj dwie rzeczy pan poruszył: pierwsze - czym ja będę starał się zachęcić ludzi. To właśnie ludzie oczekują załatwiania spraw, natomiast, pan zresztą też był radnym kiedyś panie redaktorze i pan jest starym wyjadaczem politycznym. Pan doskonale wie, że w tym roku budżet przygotowuje pan Tadeusz Truskolaski i przyszły prezydent choćby nie wiem jakie miał tam koncepcje, przez pierwszy rok będzie realizował te założenia. Oczywiście budżet można zmieniać w ciągu roku, nowelizować. Natomiast ktoś, kto przychodzi do urzędu nie będzie od razu budował "szklanych domów" i obiecywał cudów. Ja jestem jak najdalszy obiecywania ludziom złotych gór.
To jaka wizja Białegostoku? Wizja ścieżek rowerowych, bo pan uwielbia jeździć i nie będzie pan jeździł samochodem służbowym czy jaki trend?
Nie mam bladego pojęcia czy będę jeździł samochodem służbowym czy nie. Ja obecnie ze swojego domu, a mieszkam zresztą obok pana Tadeusza Truskolaskiego i czasami się widujemy w sklepie, do centrum, do urzędu, jadę 12 minut. Jeżeli jest taka pogoda jak dziś to mogę spokojnie sobie jeździć rowerem. Wiem, że Robert Biedroń prezydent Słupska jeździ rowerem i bardzo dobrze na to mieszkańcy reagują. Jeżeli będzie padał deszcz i będę musiał pojechać gdzieś dalej to niewykluczone, że zadzwonię do pana kierowcy, czy nie wiem jak to się tam odbywa, i pan kierowca samochodem przyjedzie.
Ale można zadzwonić po taksówkę na przykład...
Tak, albo swoim własnym samochodem przyjechać. A propos ścieżek rowerowych - oczywiście, że tak. Natomiast ludzie się do mnie bardzo często zgłaszali jako do radnego, że brakuje koszy na śmieci i to się wydaje w ogóle jakieś dziwne. Jeżeli ktoś wyprowadza psa i ma zbierać kupy, to potem idzie z tą torebką przez kilkaset metrów, bo nie ma gdzie wyrzucić śmieci. Są całe osiedla jak na przykład Bojary, gdzie w ogóle nie ma kosza na śmieci.
... ławek nie ma.
Do ławek zaraz dojdziemy. Ja sam jestem gotów taki kosz na śmieci postawić, tylko co z tego, że ten człowiek postawi, jak nikt nie przyjedzie go oczyszczać, bo nie ma na planie oczyszczania. Teraz wracając do ławek, no nie ma ławek. Kocham osiedle Bema, bo tam przed każdą klatką są ławeczki. Ja wiem, czasami się zbierają panowie z buteleczkami, ale mimo wszystko jest to taki fajny, wiejski krajobraz w blokowisku. Osiedle Bema pozdrawiam, jesteście super. Ale brakuje ławek wzdłuż ulicy, na przykład wzdłuż ulicy Sienkiewicza. Jak idzie jakaś osoba starsza i jest jej ciężko, chciałaby na moment odpocząć, cicho gdzieś przysiąść... nie ma ławek. Budujemy estakady i wiadukty, jakieś trasy... Super naprawdę, ale żeby brakowało zwykłej ławeczki, żeby kosza na śmieci nie było? To jest właśnie to, prezydent zwykłych spraw. Ja mam bardzo duży szacunek do pana Tadeusza Truskolaskiego, uważam, że to jest świetny prezydent i przez te 12 lat naprawdę wyprowadził Białystok na prostą, zastał Białystok drewniany, zostawił murowany...
...wyasfaltowany...
Wyasfaltowany, z obwodnicami. Jeździ się super poza kilkoma miejscami, gdzie są korki. Naprawdę kierowcy są bardzo wdzięczni. Pan Tadeusz Truskolaski wykorzystał te fundusze unijne w sposób genialny, tylko teraz trzeba zacząć po prostu żyć, zająć się tym odcinkiem między domem a sklepem, między sklepem a pracą, tym koszem na śmieci, tą ławeczką, jakimś drzewkiem, bo odpoczywa się nie tylko na betonie, ale przede wszystkim właśnie pod drzewem, jak jest kawałek zielonego. Prezydent zwykłych spraw - mniej asfaltu, więcej serca.