Radio Białystok | Gość | Jarosław Gowin - minister nauki i szkolnictwa wyższego
- Na antenie Radia Białystok mogę złożyć solenną obietnicę, że uczelnie w województwie podlaskim - te państwowe uczelnie - nie tylko przetrwają, ale - gotów jestem się założyć - wzmocnią się.
Wicepremier Jarosław Gowin uczestniczył w inauguracji Podlaskiego Festiwalu Nauki i Sztuki w Białymstoku oraz w powołaniu młodzieżówki partii Porozumienie w mieście. W stolicy Podlasia część środowiska akademickiego żyje jednak protestem związkowców Uniwersytetu w Białymstoku. O tym z wicepremierem oraz ministrem nauki i szkolnictwa wyższego Jarosławem Gowinem rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Związki zawodowe z Uniwersytetu w Białymstoku organizują protest przeciwko pana reformie.
Jarosław Gowin: Szanuję każdą formułę debaty publicznej. Protest jest też jakimś głosem w tej dyskusji. Szkoda, że formułowany jest tak późno, bo bardzo szeroka debata nad nową ustawą trwała już praktycznie 2,5 roku. Przeanalizowaliśmy mnóstwo argumentów, mnóstwo wątpliwości, w tym także te, które podnoszą dzisiaj związkowcy w Białymstoku.
Związkowcy boją się zwolnień. Szczególnie dotyczy to pracowników administracyjno-technicznych w tego rodzaju placówkach.
Nie rozumiem tego lęku, dlatego że ustawa pozostawia tutaj całkowitą autonomię uczelni. O tym, czy będą zwolnienia, czy nie będą decydowały władze uczelni.
Ale np. boją się połączenia politechniki z uniwersytetem - w wyniku tego część ludzi może stracić pracę.
To, co ja chcę zrobić, to ograniczyć liczbę bezsensownych, biurokratycznych przepisów. Być może w ślad za tym tu i ówdzie zniknie jakieś stanowisko administracyjne. Ale chyba nikt tego nie będzie żałował.
Natomiast jeżeli chodzi o połączenie uniwersytetu z politechniką, to będzie w pełni autonomiczna decyzja społeczności akademickich. Od początku mówiłem, że rząd nie zamierza w tej sprawie wywierać jakiegokolwiek nacisku. Owszem stosujemy pewne zachęty finansowe - jeżeli politechnika i uniwersytety zdecydowałyby się połączyć, to ja dysponuje łączną kwotę 250 milionów, z czego znacząca część - nawet więcej niż jedna trzecia - mogłaby trafić do Białegostoku.
To jest ta marchewka.
To jest marchewka, nie ma kija.
Kij jest, bo np. w kończącym się roku akademickim Politechnika Białostocka ma mniejsze finansowanie.
Ale to wynika nie z nowej ustawy, tylko z tego, że maleje liczba studentów. A z drugiej strony nie wszystkie uczelnie osiągnęły odpowiednio wysokie wyniki badań naukowych. Kryteria są zobiektywizowane - takie same dla wszystkich uczelni akademickich w Polsce. I są uczelnie takie jak Uniwersytet Medyczny w Białymstoku, które wypadają znakomicie. Są takie, które ostatnio miały trochę kłopot z utrzymaniem wysokiego poziomu.
Jestem przekonany, że dzięki nowej ustawie, nowym zasadom finansowania wszystkie polskie uczelnie będą podnosić poziom.
Premier Morawiecki w Białymstoku opowiadał, że rząd nie dopuści do likwidacji takich uczelni jak na przykład te Białymstoku, bo są one w regionach potrzebne. Czy w ustawie zatem nie można by było zapisać, że tego rodzaju placówki powinny istnieć w każdym województwie? Jest bardzo ścisły związek między jakością środowiska akademickiego a rozwojem gospodarczym danego regionu.
Najpierw słowo o tej likwidacji uczelni publicznych. Moim zdaniem nie powinniśmy likwidować żadnej uczelni publicznej w Polsce - nie tylko uczelni w Białymstoku, a więc w dużym mieście wojewódzkim. A nie ma też powodu, żeby znikała jakakolwiek z regionalnych czy subregionalnych uczelni takich jak na przykład państwowe wyższe szkoły zawodowe.
Osobna sprawa to uczelnie niepubliczne, prywatne. One utrzymują się z czesnego i tutaj działają mechanizmy rynkowe. Na pewno w warunkach niżu demograficznego wiele uczelni prywatnych zniknie.
Co do pańskiego postulatu to mi się wydaje, że jest on całkowicie zbyteczny, bo jest rzeczą samo przez się oczywistą, że takie miasto...
Ale dla środowiska akademickiego nie jest to oczywiste i między innymi z tego powodu jest protest w Białymstoku - że nowa ustawa może doprowadzić do takiej sytuacji, że ośrodki akademickie w Białymstoku zostaną zmarginalizowane.
Jest odwrotnie. Gdybyśmy nie zmienili ustaw, to na mocy starych przepisów przesądzających o tym, że na przykład uczelnie są finansowane w zależności od liczby studentów - wiadomo, że mamy niż demograficzny - to te stare, czyli obecnie jeszcze obowiązujące przepisy, są zagrożeniem dla uczelni.
Nowa ustawa jest szansą dla wszystkich ambitnych uczelni. Tyle tylko, że nie można być nastawionym na utrzymanie status quo.
Misji nie da się uchwalić w ustawie.
Rozmawiałem wielokrotnie z trójką rektorów, rozmawiałem z pracownikami, senatami w uczelni. Jestem przekonany, że ośrodek akademicki w Białymstoku nie tylko przetrwa - to jest rzecz zupełnie bezdyskusyjna - ale dzięki nowej ustawie się wzmocni.
Jak przekonać ludzi, że pana zapewnienia będą skuteczne?
Polityk może przekonywać innych tylko przez fakty. Ustawa zostanie wkrótce uchwalona. Wierzę w to.
Kiedy?
Albo na najbliższym posiedzeniu Sejmu, albo - co bardziej prawdopodobne - na następnym. Ale jeszcze przed wakacjami wejdzie w życie. I umówmy się panie dyrektorze na rozmowę za rok - przekonamy się obydwaj, na ile moje deklaracji były wiarygodne. A co najważniejsze przekonają się mieszkańcy Białegostoku i Podlasia.
Tutaj, na antenie Radia Białystok mogę złożyć solenną obietnicę, że uczelnie w województwie podlaskim - te państwowe uczelnie - nie tylko przetrwają, ale - zobaczy pan redaktor, gotów jestem się założyć - wzmocnią się.
To się umawiamy za rok panie premierze. A teraz wybory samorządowe. Kwestia kandydatury pana posła Żalka w Białymstoku nie budzi żadnych kontrowersji? Bo są różne opinie.
Nie, nie budzi żadnych kontrowersji. Mnie akurat nie było na konferencji prasowej, w której pan prezes Kaczyński przedstawiał kandydatów. Byłem w tym czasie na czele delegacji rządowej w Stanach Zjednoczonych, ale to są wspólne decyzje Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski oraz mojego ugrupowania, czyli Porozumienia. Jacek Żalek jest kandydatem całej Zjednoczonej Prawicy.
Tutaj żadnych kontrowersji nie będzie? Wycofywania się?
Nie, to w ogóle nie wchodzi w grę. Co prawda nie ma jeszcze kampanii wyborczej, pan poseł Żalek czeka z rozpoczęciem na ogłoszenie terminu wyborów, czyli chce postępować w 100 proc. w zgodzie z przepisami prawa. Ale jednoznacznie chcę zdementować pogłoski, jakoby możliwa była jakakolwiek roszada. Nie. Kandydatem Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Białegostoku jest pan poseł Jacek Żalek.
Co więcej, uważam, że mimo tych sondaży, której dzisiaj czynią faworytem obecnego prezydenta - pana prezydenta Truskolaskiego - ostatecznym zwycięzcą będzie Jacek Żalek.
Czemu tak długo czekamy na ogłoszenie wyborów i utrzymujemy taką fikcję? Część kandydatów nie prowadzi kampanii, część ją już prowadzi. Czy nie można by tego zacząć sankcjonować?
Trzeba byłoby pewnie po raz kolejny zmieniać ordynację wyborczą. Bo rzeczywiście pan redaktor ma rację - w momencie, gdy kandydatury są ogłaszane, to już trudno mówić o tym, że kandydaci nie prowadzą kampanii.
Niektórzy - widać to wyraźnie po Warszawie - prowadzą kampanię pełną gębą. Ale jeżeli pan mnie pyta, dlaczego pan premier Morawiecki nie ogłasza terminu wyborów, to są pewne przepisy, które obowiązują także premiera. W lipcu poznamy termin wyborów. Wtedy też rozpocznie się formalna kampania wyborcza.
Ale pewnie dyskutowaliście w rządzie, który termin byłby najlepszy.
Szczerze mówiąc, to w ogóle nie jest przedmiotem obrad czy namysłu rządu. Są to pewne ustalenia polityczne. Ja powiem tylko tyle, że moim zdaniem wybory nie powinny odbywać się 11 listopada. Zwłaszcza że to jest szczególne święto, szczególna rocznica - 100-lecie odzyskania niepodległości. Gdyby pan premier Morawiecki pytał mnie o zdanie, a pewnie w jakimś momencie będzie swoją decyzję konsultował, to proponowałbym, żeby wybory odbyły się w takich terminach, żeby ani pierwsza, ani druga tura nie wypadła 11 listopada.