Radio Białystok | Gość | Jarosław Zieliński - wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji
- Trzeba zrobić wszystko, żeby niebezpieczne, zakazane przedmioty nigdy nie znalazły się w przestrzeni stadionowej. Tego muszą dopilnować organizatorzy imprez sportowych, policja będzie ich wspierać - stwierdza wiceminister.
Policja zatrzymała pierwszych sześć osób, które miały brać udział w zajściach w trakcie niedzielnego meczu Lech Poznań - Legia Warszawa - poinformował we wtorek (22.05) podkom. Maciej Święcichowski z biura prasowego KWP w Poznaniu. Z powodu zachowania kibiców sędzia przerwał mecz na poznańskim stadionie.
Do ekscesów z udziałem fanów poznańskiej drużyny doszło w niedzielę podczas spotkania ostatniej kolejki ekstraklasy Lech - Legia. W 77. minucie przy stanie 2:0 dla gości z trybuny zajmowanej przez kibiców poznańskiej drużyny na murawę poleciały race i świece dymne. Sędzia przerwał zawody, piłkarze opuścili murawę. Sympatycy Lecha zaczęli napierać na ogrodzenie i po chwili kilkudziesięciu z nich pojawiło się na boisku. Do akcji wkroczyło ok. 200 policjantów, którzy przegonili chuliganów z powrotem na sektor i opanowali sytuację.
Ostatecznie wojewoda wielkopolski oraz delegat PZPN podjęli decyzję o przerwaniu spotkania. Komisja Ligi Ekstraklasy SA przyznała gościom walkower 3:0, co oznaczało, że zdobyli mistrzostwo kraju.
Decyzją wojewody wielkopolskiego stadion, na którym mecze rozgrywają piłkarze Lecha, został zamknięty dla publiczności na osiem meczów. Kara dotyczy zarówno meczów ligowych, jak i tych w europejskich pucharach.
We wtorek zbierze się Rada Bezpieczeństwa Imprez Sportowych. Zwołano ją, aby przeanalizować sytuację, do której doszło podczas meczu Lecha Poznań i Legii Warszawa. O tym z przewodniczącym Rady, wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji Jarosławem Zielińskim rozmawia Lech Pilarski.
(PAP)
Lech Pilarski: Niedzielne wydarzenia na stadionie Lecha całkowicie zepsuły finisz mistrzostw Polski, jeśli chodzi o ekstraklasę.
Jarosław Zieliński: Szkoda. Są nieodpowiedzialni ludzie, którzy potrafią piękną imprezę sportową zepsuć nieodpowiedzialnym zachowaniem. Musimy zrobić wszystko, i to wszyscy, nie tylko kluby - oczywiście do nich tu sporo należy - nie tylko policja, nie tylko inne służby, ale także całe społeczeństwo. Media też, bo tu chodzi o edukację, o to, żeby zachowania były odpowiedzialne.
Sport jest piękną dziedziną. Polacy, może nawet nie mniej niż Anglicy, kochają piłkę nożną, chcą uczestniczyć w meczach całymi rodzinami. Nie może być tak, że idzie się na mecz i trzeba się obawiać tego, że może coś złego kogoś spotkać. Imprezy sportowe muszą być bezpieczne. I dlatego musimy wszyscy na to pracować.
W jaki sposób? Bo już zaostrzyliśmy przepisy - wejście na stadion sportowy jest jak wejście do samolotu. Wszyscy są sprawdzani. Okazuje się jednak, że nie do końca i niedokładnie.
Ale jeżeli wszyscy są sprawdzani, to jest pytanie, skąd racę i skąd niebezpieczne przedmioty na stadionie. Tam ich nie powinno być. I to nie jest rolą policji, żeby sprawdzać każdego wchodzącego, bo przepisy stanowią, że za to odpowiedzialność ponosi organizator meczu, a więc klub sportowy.
Uważam, że sprawą najbardziej podstawową dzisiaj w tych wszystkich działania, które musimy podjąć, jest szczera współpraca i dobra wola klubów sportowych we współdziałaniu z policją i innymi służbami.
Nie może być tak, że następuje przerzucanie się odpowiedzialnością albo - co gorsze - takie działania, które polegają na tolerowaniu takich zachowań, które się podobają części kibiców, ale są niebezpieczne.
W przypadku meczu w Poznaniu trzeba będzie wyjaśnić, w jaki sposób race i świece dymne, z których korzystali kibice, którzy zakłócili porządek publiczny i bezpieczeństwo, znalazły się na stadionie.
Wszyscy twierdzą, że nie da się wnieść tych przedmiotów przez bramki, więc w jaki sposób się one tam znalazły?
To jest pytanie. Czekamy na odpowiedź.
To jest pytanie, które oczywiście stawia sobie policja, ale to nie policja była odpowiedzialna za to, żeby to sprawdzić.
Niektórzy dziennikarze żądają odpowiedzi na pytanie, dlaczego policja nie zatrzymała tych, którzy zakłócili porządek publiczny. Dzisiaj na 14:00 zwołałem posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Imprez Sportowych, bo przewodniczę temu gremium. Wysłuchamy informacji poznańskiej policji, i w ogóle policji, o tym, jaki był przebieg tych zdarzeń. Mam nadzieję, że usłyszymy już coś więcej, jeżeli chodzi o konsekwencje w stosunku do tych, którzy naruszyli prawo.
Pewnie wszyscy byśmy oczekiwali tego, żeby zatrzymać sprawców na gorącym uczynku od razu. Policja na pewno wyjaśni, dlaczego to nie było możliwe, ale pamiętajmy o tym, że policja zareagowała szybko, natychmiast po wezwaniu. Bo przecież tylko na wniosek organizatora policja może wchodzić na stadion i reagować. Zrobiła to. Natomiast o szczegółach będę mógł mówić po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Imprez Sportowych.
Jest to gremium stanowiące ciało doradcze prezesa Rady Ministrów. Ja aktualnie przewodzę tej radzie. W jej skład wchodzą - poza przedstawicielami służb, ministerstwa, innych ministerstw - także przedstawiciele organizacji sportowych, klubów sportowych. Już od jakiegoś czasu pracowaliśmy nad tym, co zrobić, żeby na stadionach było bezpieczniej. I powiedzmy sobie też to szczerze, że jest bezpieczniej niż bywało parę lat temu. Ale - jak widać - jeszcze mechanizm te nie są do końca skuteczne, skoro może się zdarzyć to, co się zdarzyło podczas meczu w Poznaniu. Trzeba więc szukać dalszych rozstrzygnięć organizacyjno-prawnych, tak podzielić kompetencje i zapisać je w przepisach, żeby takie sytuacje nie mogły się zdarzyć.
Jeszcze raz powtarzam - nie jest to łatwe, ale mam nadzieję, że jest to możliwe. Skoro jest bezpieczniej niż było, to mam nadzieję, że spowodujemy różnymi działaniami - przede wszystkim prawnymi, a więc stworzeniem dobrego systemu - żeby było jeszcze bezpieczniej.
Sporo pieniędzy zainwestowaliśmy w stadiony. Mamy znakomite obiekty, jeśli chodzi o poziom ich wyposażenia, liczbę ludzi tam się gromadzących. Ale tego rodzaju wydarzenia powodują przede wszystkim ogromne zagrożenie, bo im więcej ludzi, tym mogą być drastyczniejsze efekty tego rodzaju zachowań kiboli.
O bezpieczeństwo w takich miejscach trzeba dbać w sposób szczególny. Na boisku rozgrywa się mecz, zawodnicy drużyny lepiej czy gorzej przygotowanej wygrywają bądź przegrywają, ale wszyscy, którzy im towarzyszą, dopingują piłkarzy muszą czuć się bezpiecznie.
Kiedy bywałem na meczach, na których było naprawdę bardzo bezpiecznie, na meczach polskiej reprezentacji, bywały rodziny z małymi dziećmi, cieszyliśmy się z tego bezpieczeństwa. Naprawdę zaczęło być już nieźle, ale niestety jak widać są tego typu patologiczne sytuacje. Musimy się z nimi rozprawić.
Ale są także wydarzenia poza stadionem, m.in. w Tychach, m.in. kibice Legii na stacji w Kutnie zderzyli się z policją. Czy policja i inne służby, organizatorzy różnorodnych imprez, przedstawiciele klubów nie powinni współpracować ze środowiskami kibicowskimi, żeby takie drastyczne zachowania wyeliminować?
Oczywiście, że tak. Wszyscy muszą współpracować ze sobą, żeby takie działania wyeliminować. Nie można wszystkiego zrzucać, cedować na policję. Policja robi i będzie robić wszystko, co do niej należy, żeby zapewnić bezpieczeństwo.
Ustawki, bo i o tym pan wspomniał, nie są wcale łatwe do rozpoznania i do prewencyjnego zabezpieczenia. Ale policja to czyni, i robi to z dobrym skutkiem. Natomiast musi być współpraca klubów sportowych - to stawiam na pierwszym miejscu - i oczywiście współpraca także organizacji kibicowskich, tych racjonalnych, którym zależy również na bezpieczeństwie tak jak wszystkim. Wtedy, każdy wykonując swoje zadania, ale w ramach współpracy, może przyczynić się do tego, że będzie bezpieczniej.
Nie może być, że jedni robią wszystko, co możliwe, żeby było bezpiecznie, a drudzy patrzą z pewną nadmierną tolerancją na to, że ktoś coś wnosi na stadion. A zawsze może to spowodować niebezpieczeństwo. Po prostu trzeba uszczelnić to wszystko. Ale jest to możliwe - powtórzę to jeszcze raz - tylko dzięki bardzo szczerej, nie tylko z deklaracji, ale i z praktyki, współpracy - z podziałem kompetencji, z pilnowaniem ze strony każdego z podmiotów dobrego wykonywania swoich zadań.
Jestem optymistą. Myślę, że będziemy szli w dobrą stronę. Tylko trzeba jeszcze edukacji społecznej, zbiorowej.
Czy nie mogłoby się to zacząć od wyeliminowania na przykład brzydkich słów? Przecież to jest zakazane w miejscach publicznych.
Tak, jest oczywiście zakazane i też bardzo trudne, bo przecież przy każdym kibicu nie postawimy kogoś, kto będzie pilnował, żeby czegoś brzydkiego nie artykułował. Jest to kwestia odpowiedzialności. Patrząc w dłuższej perspektywie, to kwestia głównie edukacji, bo przy każdym, kto chce naruszyć prawo, policjanta nigdy nie postawimy. Takiej możliwości nie ma. Na 38 milionów obywateli jest ok. 100 tys. policjantów. Ale na szczęście więcej jest dobrych ludzi niż złych, dużo więcej. Można powiedzieć za Czesławem Niemenem, "bo dobrych ludzi więcej jest" i właśnie ten jakiś promil, tych którzy zakłócają porządek publiczny, łamią przepisy, którzy stwarzają niebezpieczeństwo, musi zostać wyeliminowany wspólnymi działaniami całego społeczeństwa.
Dzisiaj będzie komunikat Rady Bezpieczeństwa Imprez Sportowych?
Przede wszystkim po posiedzeniu rady przekażemy informacje o tym, jakie są wnioski z analizy przebiegu tych zdarzeń. Zresztą już te analizy trwają w kontaktach z policją. Prosiłem policję o to, żeby przedstawiła szczegółowsze informacje i oczywiście oczekuję, że szybko zidentyfikuje i zatrzyma sprawców. Oby w miarę możliwości wszystkich - co nie będzie łatwe, bo niektórzy byli w kominiarkach - sprawców rozpoznać i ukarać, by dać przykład innym, że tak nie wolno postępować.
Kiedyś pojawił się taki pomysł, że może warto by dopracować się przepisów, które by w sposób cywilizowany, w miejscach wydzielonych i pod kontrolą, dopuszczały stosowanie rac na stadionach - poważnie zgłaszany przez odpowiedzialnych ludzi, którzy nie chcieli pogorszyć stanu bezpieczeństwa. Ale w tej sytuacji, kiedy coś takiego się dzieje, taka dyskusja musi zostać zupełnie odłożona. Nie ma takiej możliwości, skoro jest robiony taki użytek, jak teraz to się okazało w Poznaniu.
Nie wiem, czy jakbyśmy zalegalizowali racę, to byłoby lepiej. Wydaje mi się, że byłoby to również niebezpieczne, więc trzeba raczej zrobić wszystko, żeby niebezpieczne, zakazane przedmioty nigdy się nie znalazły w przestrzeni stadionowej. A tego muszą dopilnować - to jeszcze raz chcę podkreślić - organizatorzy imprez sportowych. Policja będzie ich wspierać.