Radio Białystok | Gość | Wojciech Śleszyński - dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru
Obchody 78. rocznicy pierwszej deportacji polskich obywateli w głąb Związku Radzieckiego odbędą się w dniach 8-10 lutego w Białymstoku i Białowieży.
Na Syberię trafiło wtedy około 150 tysięcy osadników wojskowych i leśników. O tych tragicznych wydarzeniach z dyrektorem Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku profesorem Wojciechem Śleszyńskim rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Zbliża się 78. rocznica pierwszej masowej wywózki, deportacji za pierwszego Sowieta.
Wojciech Śleszyński: Noc z 9 na 10, mroźna noc, niezwykle śnieżna noc, nad ranem pukanie do drzwi oznaczało początek pierwszej wywózki. Pierwszych masowych represji zastosowanych w latach 1939, 1941. Należy pamiętać, że represje indywidualne, aresztowania trwały już od pierwszych dni okupacji. Natomiast ta pierwsza masowa akcja to jest noc z 9 na 10 lutego.
To było zaskakujące, nikt się nie spodziewał takiego masowego działania.
Nikt się nie spodziewał. Często, jak czytamy we wspomnieniach, zwłaszcza we wspomnieniach leśników - półtora metra śniegu, 20 stopni mrozu. Właściwie było niemożliwe, żeby ktoś dotarł do leśniczówek.
A tutaj się okazuje, że było to świetnie przygotowane. Wszystko, cała akcja była świetnie przygotowana. Były przygotowane listy. I ten mróz nie zatrzymał enkawudzistów.
Sama decyzja zapadła już pod koniec 1939 roku, że tak, dokonujemy tej masowej wywózki.
Tak, już w grudniu zapada decyzja, że należy ten teren "oczyścić", jak to wtedy nazwano, z ludzi, którzy mają najlepsze rozeznanie w terenie, a przede wszystkim świetnie posługują się bronią. Czyli osadnicy wojskowi, ci, którzy brali udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Później, w II Rzeczypospolitej zostali uhonorowani nadziałami ziemi na ziemiach kresowych.
I druga, duża grupa to są leśnicy, gajowi, ci, którzy też mają broń i świetnie znają teren.
Decyzja podjęta w grudniu, zrealizowana w lutym. Czyli sporo przygotowań.
Sporo przygotowań, ale co widać, te przygotowania naprawdę były przeprowadzone bardzo szybko. Trzeba pamiętać, że mówimy o wywózce 140-150 tys. osób z ziem kresowych. Trzeba najpierw te osoby zarejestrować. Trzeba przygotować całą siatkę funkcjonariuszy, którzy oznaczonego dnia, o oznaczonej godzinie, a trzeba pamiętać, że to była tylko jedna noc, zajdą, zapukają, dadzą pół godziny, godzinę, dwie godziny, formalnie powinny to być 2-3 godziny na spakowanie się.
I formalnie, tak jak to było napisane w dokumentach sowieckich, 100 kilogramów na jedną osobę, ale najczęściej nikt tego nie przestrzegał. Poza tym, fakt czysto obiektywny - ludzie, którzy byli wybudzeni w nocy, w szoku, tak naprawdę nie byli w stanie się zorganizować nawet w ciągu godziny, którą im dano do spakowania się.
I kolejna rzecz - czysto organizacyjna - dostarczenie takiej ilości pociągów i takiej ilości wagonów, żeby można było te 140-150 tys. wywieźć na Wschód.
Jak duże siły zostały zaangażowane do tej akcji?
Przynajmniej 40 tys. funkcjonariuszy. Bezpośrednio brali udział w aresztowaniu, dostarczali osoby do pociągów, plus oczywiście później obsługa pociągu.
Gdzie deportowani trafiali?
Pierwsza deportacja to jest przede wszystkim północna część Rosji, ta syberyjska, i daleki Wschód, rejon Irkucka. Są to specjalne, czy obozy pracy, czy miejsca osiedlenia, ale będące pod kontrolą NKWD. Późniejsze wywózki, z którymi będziemy mieli do czynienia, np. kwietniowa trafi raczej do Kazachstanu. I tam te miejsca osiedlenia będą pod administracją cywilną.
Natomiast w tej pierwszej wywózce jest to administracja NKWD.
Z tej pierwszej deportacji - ilu ludzi wróciło?
Nie mamy dokładnych danych, ale nie ulega wątpliwości, że z tej pierwszej deportacji - zima, brak przygotowania, a przede wszystkim długi okres do amnestii. Przecież pierwsza amnestia to jest lato 1941 roku. Z tej deportacji jest największa liczba osób, która została tam na Syberii, jak to nazywamy, na nieludzkiej ziemi.
Wspomnieliśmy o pierwszej deportacji i o drugiej.
Druga - kwiecień 1940 roku, trzecia, czerwiec 1940 roku. Zresztą, warto zauważyć, że to jest w przeciągu dwóch miesięcy. Tak naprawdę, to jest cykl, kiedy pociągi mogą dojechać na Wschód i kolejny miesiąc, wrócić, przegrupować się i czekać już na kolejną akcję. Czyli mamy trzy pierwsze wywózki - luty, kwiecień, czerwiec 1940 roku. I czwarta - czerwiec 1941 roku - przerwana przez atak niemiecki latem, dokładnie 22 czerwca 1941 roku.
We wszystkich deportacjach, ilu ludzi wywieziono?
Jest to kwestia dyskusyjna. Staramy się to poznać, ale tak naprawdę bez dostępu pełnego do archiwów sowieckich nie jesteśmy w stanie w 100 procentach stwierdzić, ile osób zostało wywiezionych.
Na dzień dzisiejszy, my jako naukowcy, bo musimy operować liczbami potwierdzonymi, mówimy o 350-360 tys. osób, które w wyniku tych czterech wywózek trafiły na Syberię. Ale badania szczegółowe w terenie pokazują, że bez wątpienia nie jest to cyfra pełna. Może to być w miarę możliwości cyfra pełna dla czterech wielkich akcji. Ale, o czym bardzo często zapominamy, także wywózki szły pomiędzy tymi czterema akcjami.
Jeżeli prowadzimy badania w terenie, bardzo często widzimy, nawet wśród leśników, że ich jest więcej aresztowanych i więcej było zesłanych na Wschód, niż wzięło udział w tej pierwszej wywózce, w lutym 1940 roku. I to są badania, które możemy przeprowadzić tutaj, w terenie, ale tak naprawdę bez pełnego dostępu do archiwów sowieckich, postsowieckich, nie jesteśmy w stanie ustalić pełnej liczby osób wywiezionych.
Rozpoczynacie uroczystości upamiętniające 78. rocznicę pierwszej deportacji.
Zaczynamy cykl trzydniowych uroczystości, trzydniowych obchodów. W czwartek (08.02) zapraszamy na 16:00 do Centrum Archidiecezjalnego przy ulicy Kościelnej, będzie występ chóru leśników z Puszczy Białowieskiej, to jest hołd oddany leśnikom, prezentacja filmu "Dzieci tułacze" i spotkanie z reżyserem Józefem Gębskim, ale także podsumowanie konkursu "Historia jednej fotografii".
Konkurs, który rozstrzygnęliśmy pod koniec zeszłego roku - opowieść o jednej, rodzinnej fotografii i co za tą fotografią się kryje, co jest ważne. Będą laureaci nagrodzeni nie tylko z Polski, ale także zza wschodniej naszej granicy, z Białorusi czy z Litwy.
9 lutego - kolejny dzień, centralne uroczystości w Białowieży z rana, a my tutaj w Białymstoku zapraszamy wszystkich państwa bardzo serdecznie na Rynek Kościuszki, obok Ratusza, pierzeja północna, będzie instalacja artystyczna. Ona już w tej chwili stoi na ulicach Białegostoku, ale będzie formalne otwarcie, będzie happening poświęcony upamiętnieniu tej rocznicy, a przede wszystkim pamięci tych osób, które wtedy, tamtej nocy z 9 na 10 zostały wyrwane.
Też rozpoczynamy akcję razem z leśnikami. Chcemy w każdej leśniczówce, nie tylko tu we wschodniej Polsce, ale w całym kraju zapalić symboliczną lampkę w nocy z 9 na 10.
I 10 kończymy w Białowieży. Jest akcja skierowana przede wszystkim do młodzieży, ale zapraszamy oczywiście wszystkich - to gra terenowa "Śladami białowieskich leśników". W Białowieży zaczyna się wszystko o 12:00. Bo, co jest ważne, nie chcemy się tylko ograniczać do samego miasta. Muzeum, które tworzymy, ma być muzeum krajowym, ale także muzeum europejskim. Za dwa tygodnie otwieramy wystawę w Brześciu. Mamy sygnały, że będziemy też otwierali wystawę w Gruzji.
O tym, co się działo w tych latach, ale także po wojnie musimy głośno mówić nie tylko tutaj w kraju, ale także poza jego granicami. Po to powstaje w Białymstoku Muzeum Pamięci Sybiru.