Radio Białystok | Gość | Maciej Żywno - wicemarszałek województwa podlaskiego
- Województwa Polski Wschodniej musiały czekać na zakończenie negocjacji Programu Polska Wschodnia i to powoduje, że ze startem późniejszym w tym maratonie biegniemy - mówi wicemarszałek województwa podlaskiego.
Województwa Polski Wschodniej mogą nie wydać 1,2 mld euro, m.in. unijnych dotacji. Jak szacuje Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju powodem jest słabe tempo inwestowania tych funduszy. Dlaczego tak jest? O tym z wicemarszałkiem Maciejem Żywną rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Panie marszałku, ile w województwie mamy do wykorzystania pieniędzy unijnych w tej perspektywie?
Maciej Żywno: W nowej perspektywie mamy do wykorzystania ponad 5 miliardów złotych, z czego ponad 2 już poszły w obieg.
A ile już rozliczyliśmy, ile zainwestowaliśmy?
Trzeba pamiętać, że przede wszystkim połowa województw w Polsce rozpoczęła ten maraton o rok wcześniej, dlatego że zakończyła wcześniej negocjacje. Województwa Polski Wschodniej musiały czekać na zakończenie negocjacji Programu Polska Wschodnia, to jest ta linia demarkacyjna, która rozdzielała nasz regionalny program od tego centralnego. I to powoduje, że ze startem późniejszym w tym maratonie biegniemy. Ale warto zwrócić uwagę, że chyba nie chodzi tu o miejsca, a o dobre zainwestowanie środków unijnych tak, aby to procentowało w naszym regionie.
To ile procent wykorzystaliśmy z tych 5,2 mld zł?
Zbliżamy się do 50% zakontraktowania pieniędzy w ramach umów, ale faktycznie to o czym jest tyle szumu, to jest kwestia rozliczenia tych środków. A to jest uzależnione od wszystkich aktorów, którzy korzystają z Regionalnego Programu Operacyjnego, czyli nie tylko od Urzędu Marszałkowskiego, ale od beneficjentów, bo muszą te projekty zrealizować i te faktury przynieść.
Rozliczenie jest na poziomie 5%, ale to jest kwestia taka - 2018 rok jest bardzo intensywny pod kątem rozliczania tych projektów, ale w przypadku naszego regionu, tak jak i całej Polski Wschodniej, największy boom rozliczeniowy będzie w 2019 i 2020 roku, bo naprawdę podpisanie umów na ponad 2 mld złotych, oznacza że te pieniądze, ci którzy je otrzymali - będą musieli u nas rozliczyć.
A na kolejne 2,5 mld podpiszemy te umowy?
Oczywiście, że tak, podpiszemy umowy, tylko musi nam rząd polski pomóc, a nie tylko krytykować. Bo jest to o tyle istotne, że pan minister zapomniał dodać, że nie mamy dużego przyspieszenia na przykład w kolejach, które są po stronie rządowej, a gdzie PKP ciągle nie podpisuje umów, ciągle nie składa odpowiednich dokumentów, a więc ciągle nie buduje tych połączeń i trakcji kolejowych w naszym regionie, do których się zobowiązało.
A my jesteśmy związani z koleją w programie?
Oczywiście, w Regionalnym Programie Operacyjnym, nawet w trybie pozakonkursowym, mamy zapisane pieniądze na linie kolejowe te wewnętrzne, wojewódzkie. To naprawdę duża kwota, która leży zamrożona, bo PKP nie traktuje naszego regionu priorytetowo.
Trochę się nie dziwię, minister Kwieciński już kilka tygodni temu raczył wyrazić opinię, że RailBaltica nie jest wcale potrzebna i gdyby to od niego zależało, to on by ją zatrzymał, ale jest wpisana. Bo mały region, w którym nie mieszka, wg niego mniej niż milion mieszkańców tego nie potrzebuje. Może to jest właśnie zwiastun tego, jak się traktuje priorytetowo inwestycje kolejowe. W drogach, to co na pewno uderzyło, że nie ma szybkich rozliczeń, to kwestie przetargów, które trzeba powtarzać i to wszystkie samorządy, i wszyscy inwestorzy zgłaszają, wysokości które są znacznie większe od kosztorysów, no i trudno wydawać teraz tak szybko podwójne pieniądze.
Czy my jesteśmy odpowiednio kadrowo przygotowani, strukturalnie, żeby te pieniądze szybko i efektywnie wydawać?
Tak, jesteśmy po szeregu kontroli, w tym również Najwyższej Izby Kontroli, która z jednej strony stwierdziła, że owszem nie jesteśmy w tym maratonie liderami, ale z punktu widzenia wewnętrznej struktury i zarządzania nie ma żadnych nieprawidłowości. Natomiast wskazane jest chociażby na to, że strona rządowa z ponad rocznym opóźnieniem dała krajowy plan gospodarki odpadami, co oznaczało że wszystkie projekty z ochrony środowiska, tak samo jak i opóźnienia w samym krajowym programie ochrony środowiska, oznaczało że konkursy z tej dziedziny musiały czekać na dokumenty krajowe. Szpitale musiały czekać na rządowy program.
Możemy pisać różnorodne usprawiedliwienia, pytanie czy my wydamy te pieniądze czy będziemy musieli jej zwracać? Czy jest jakiekolwiek niebezpieczeństwo?
Przede wszystkim ja dlatego mówię też o tych opóźnieniach ze strony rządowej, żeby wszystkim państwu pokazać, że to nie jeden urząd i ten sztab naprawdę ciężko pracujących ludzi w Urzędzie Marszałkowskim, odpowiada za stan samego wdrażania, tylko musimy mieć ułatwienia w tym i proceduralne, za które odpowiada rząd. Bo kwestia zamówień publicznych to jest strona rządowa, zmiany przepisów.
Słyszałem, że za bardzo się nie angażujecie w te projekty, bo i tak wiadomo, że w wyborach samorządowych ten wynik nie będzie dobry i nie ma co pracować na sukces innych.
Ciężko mi jest to skwitować nawet jakimś żartem, to jest zbyt poważna sytuacja, żeby środkami unijnymi, tak potężnymi, które trzeba zainwestować w rozwój szachować politycznie. Natomiast powiedziałbym - wręcz przeciwnie - zrobimy wszystko, żeby te środki zainwestować w nasz region, tego oczekują ludzie.
Mimo, że śmietankę spiją przeciwnicy?
Podpisałem wszystkie zgody na realizację inwestycji drogowych, czyli de facto pozwolenie na budowę drogi ekspresowej w kierunku Warszawy, ona teraz jest kończona i budowana, niemniej mam ogromną satysfakcję, że udało się to wykonać, po to żeby odblokować połączenie z Warszawą. Tak samo tutaj, zrobimy wszystko, aby ten program był zrealizowany. A to nasi mieszkańcy zdecydują, kto tym województwem będzie po listopadzie tego roku rządził.
Pojawiły się takie pogłoski, że niektórzy działacze Platformy Obywatelskiej chcą, żeby pan wystartował na prezydenta Białegostoku. Zgodzi się pan na to?
Od wielu lat pracuję dla mieszkańców Białegostoku i dalej chcę dla nich pracować, niemniej to jest otwarcie poważnej dyskusji na temat prezydenta Białegostoku i przyszłości tego miasta. I ta dyskusja właśnie się otworzyła.
To oznacza przewartościowanie na scenie politycznej Białegostoku, rozstania, nowe koalicje.
Raczej budowanie dużego wspólnego frontu na rzecz miasta i to będzie podstawa.
Ale to oznacza, że pan się jeszcze nie zdecydował, czy zdecydował?
Bycie kandydatem na kandydata powoduje to, że rozmowy się otwierają. Chcemy przygotować wspólną listę wyborczą do rady miejskiej, tak samo jak i do sejmiku, i mamy nadzieję na wypracowanie wspólnego kandydata na prezydenta Białegostoku.
To nie usłyszałem odpowiedzi - kandydować będzie pan czy nie?
To akurat zależy od wielu czynników, w tym także od decyzji Platformy, decyzji dużej koalicji, którą buduje. A zatem ta ostateczna decyzja przed nami.