Radio Białystok | Gość | Zbigniew Gołębiewski - z komunalnej spółki Lech
W sobotę (13.01) po raz kolejny będzie można odwiedzić białostocką spalarnię śmieci. Po co ją wzniesiono? Czy rzeczywiście śmieci dają ciepło i prąd?
O tym ze Zbigniewem Gołębiewskim z komunalnej spółki Lech w Białymstoku rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: To może zacznijmy od danych taktyczno-technicznych. Jak to jest w przypadku spalarni?
Zbigniew Gołębiewski: Spalarnia została stworzona po to, żeby spalać odpady. Zmniejszać ich ilość, objętość. Po spaleniu oczywiście też zostaje trochę odpadów. Odpadów wtórnych - to jest żużel i popioły, ale ich jest objętościowo 15 razy mniej.
W ciągu roku, projektowo możemy spalić około 120 tys. ton odpadów komunalnych. W pierwszym roku spaliliśmy ich 106 tys., w 2017 115 tys. ton.
Czyli zbliżacie się do tego górnego pułapu jeśli chodzi o wykorzystanie mocy produkcyjnych.
Tak, to znaczy moc produkcyjna jest wykorzystywana cały czas maksymalnie, natomiast ilość spalonych odpadów zależy od ich kaloryczności. Im bardziej kaloryczne odpady, wóczas możemy ich spalić troszeczkę mniej.
W 2017 ta kaloryczność była troszeczkę mniejsza niż w pierwszym. Już zbliżamy się do tych projektowych wartości.
Czyli mniej plastików mieliśmy, mniej opon, tego rodzaju rzeczy, które są kaloryczniejsze niż jakiś papierek.
Tak, to świadczy o tym, że coraz lepiej mieszkańcy segregują odpady.
To jest też ważny sygnał? Bo spalarnia została wzniesiona po to, żeby ewentualnie zrealizować pewne wymagania Unii Europejskiej. Bo obowiązują określone przepisy jeśli chodzi o śmieci. Nie można pewnych frakcji wywozić na składowiska. One musza trafić do spalarni, albo do fabryki recyklingu.
Tak jest. Spalarnia jest tylko jednym elementem całego systemu gospodarki odpadami komunalnymi w mieście. I główny nacisk w polityce unijnej jest nie taki, żeby te odpady spalać, ale żeby jak najwięcej odzyskiwać. A to, co nie nadaje się już do wykorzystania, to trafia do spalenia.
Do spalenia trafiają zmieszane odpady komunalne, czyli te, które mieszkańcy wrzucą do kontenerów oznaczonych czarną kropelką, oraz te odpady komunalne, które zostały po segregowaniu. Które nie nadają się do ponownego wykorzystania.
Nie można zrobić z tego polaru, czy jakiegoś innego materiału, opakowania, podobnych rzeczy. I musi to trafić do spalarni.
A ich kaloryczność jest na tyle duża, ta frakcja, która zostaje po segregowaniu - one nie mogą być składowane na polach składowych, tak jak kiedyś, gdzie wszystkie odpady trafiały.
Od początku roku 2016 obowiązuje prawo, które nakłada kary na gminy, które frakcje pozostającą po sortowaniu składują na polach. Białystok ma to szczęście, że nie musi płacić tych kar, dlatego, że ma zakład, który unieszkodliwia te odpady.
A poza tym, ma mało pól, na które można by było tego rodzaju śmieci wywozić. I to jest właśnie wielki problem.
Tak, oczywiście. Znaczy, mamy pole nowe, które powstało w Hryniewiczach, w ramach też projektu budowy spalarni. Ale oczywiście, jeżeli gdyby nie było spalarni, to te pole zapełniłoby się bardzo szybko.
Przypomnijmy. Bodajże ok. 500 ton dziennie białostoczanie produkują odpadów.
W ciągu roku 100 tys. ton odpadów.
Mnóstwo. Z tego część spalacie, no ale te liczby wskazują, że nie tylko białostockie śmieci są spalane.
Tak, oczywiście. Trafiają tutaj odpady z gmin województwa podlaskiego. Tutaj z okolic Białegostoku zmieszane odpady komunalne, a z regionalnych RIPOK-ów, z terenu województwa te odpady komunalne, które zostały po sortowaniu - ta frakcja palna, która nie może być składowana.
Ile produkujemy ciepła, ile produkujemy energii elektrycznej? Skoro spalamy, to coś musi się z tego wytwarzać.
Spalarnia ma przede wszystkim unieszkodliwiać odpady. A wartość dodana to możliwość produkcji energii cieplnej, elektrycznej, bo jest to elektrociepłownia. Tylko zamiast węgla czy biomasy spalamy tutaj odpady komunalne. W 2017 roku wyprodukowaliśmy 350 tys. GJ energii cieplnej, to jest około 8% zapotrzebowania Białegostoku w ciepło systemowe. I wyprodukowaliśmy również 46 tys. MWh energii elektrycznej. Plus jeszcze troszeczkę energii cieplnej elektrycznej, które zużyliśmy na potrzeby własne, bo zakład też musi funkcjonować.
Skoro my dajemy paliwo, to pytanie, jakie mamy z tego dochody? Wszędzie, gdzie się daje paliwo, ma się z tego zyski.
Przychody ze sprzedaży energii elektrycznej i sprzedaży ciepła powodują, że w Białymstoku od kilku lat cena zagospodarowania odpadów nie rośnie. I należy do jednych z najniższych w Polsce.
A jednocześnie mamy zysk ekologiczny w postaci tego, że nie zajmujemy kolejnego miejsca na odpady, które trafiałyby na składowisko. No i nie płacimy też tych dużych kar za składowanie frakcji palnych na polach.
Co najbardziej zaskakuje ludzi, którzy odwiedzają spalarnię?
Przede wszystkim estetyka, czystość, brak smrodu. Kiedy powstawała spalarnia, były protesty. Mieszkańcy, którzy nas odwiedzają są zaskoczeni, że nie czuć żadnego smrodu, wyładunku śmieci. Dopiero po otwarciu bramy i wejściu do środka czuć zapach, odór składowanych odpadów, które znajdują się w bunkrze, później są spalane w spalarni. Jest system zasysania powietrza do środka i jest ono spalane razem z odpadami. Na zewnątrz nie wydostaje się żaden smród.
A jeśli chodzi o dymy, to co wylatuje z komina?
To, co wylatuje z komina to praktycznie para wodna. Spalarnia ma najbardziej nowoczesny system instalacji oczyszczania spalin. Powoduje, że te wszystkie zanieczyszczenia są unieszkodliwiane bardzo skutecznie. Trzeba pamiętać, że normy emisyjne dla spalarni odpadów komunalnych są dużo bardziej rygorystyczne, niż w przypadku klasycznych elektrociepłowni.
Nasze wskazania cały czas system mierzy non stop. Poziom emisji przez 24 godziny na dobę. Do tych wyników ma dostęp online Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
A my jako mieszkańcy też możemy?
Teoretycznie możecie państwo. Myślę, że będziemy uruchamiać takie coś, że będzie widać to online. Może nie cały czas, non stop. Na pewno dostęp do tych danych mogą mieć osoby, które zwiedzają. Bo widzą, jakie są wskazania zanieczyszczeń w danym momencie. Ale też mamy taką aplikację mobilną, którą zrobiliśmy na smartfony. Jutro mieszkańcy, którzy będą zwiedzać spalarnię będą też mogli z tego skorzystać.
Z tej aplikacji można korzystać w każdym miejscu. Natomiast podczas zwiedzania spalarni, w kilku punktach zainstalowane są takie bikony, z których pobierane są informacje na temat bieżących danych spalarni. I między innymi poziomy emisji są tam też.