Radio Białystok | Gość | Jarosław Perszko - autor koncepcji zagospodarowania Rynku Siennego
- Miasto to są ludzie, którzy funkcjonują nie tylko w sferze czysto ekonomicznej i czysto użytkowej, to też organizm kulturotwórczy, budujący refleksje na temat przeszłości - mówi Jarosław Perszko.
Miasto ogłosiło przetarg na zagospodarowanie Rynku Siennego w Białymstoku. To dawny cmentarz ewangelicki. Z autorem koncepcji zagospodarowania tego miejsca, rzeźbiarzem i prorektorem Politechniki Białostockiej Jarosławem Perszką rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Rozmawiamy dzisiaj o zielonym skwerze oraz artystycznej instalacji w formie betonowego bloku, w którym znajdą się płaskorzeźby, czyli o Rynku Siennym. Tak ma być zagospodarowany.
Tak się złożyło, że przy okazji wystawy w Muzeum Podlaskim w Ratuszu pojawiły się osoby, które zainteresowały się tymi obiektami mojego autorstwa i podjęliśmy z inicjatywy pana dyrektora Andrzeja Lechowskiego, później Urzędu Miasta w Białymstoku taką inicjatywę, której ja się poddałem, wykorzystania tych obiektów, jako elementów formy przestrzennej zaaranżowanej na byłym cmentarzu ewangelickim, a dzisiaj zwanym Rynkiem Siennym.
To będą płaskorzeźby, ale w ogóle cały rynek będzie zagospodarowany, zyska artystyczny kształt.
Moja koncepcja obejmuje ten cały teren, który był do zagospodarowania, który stanowi właściwie historyczną tkankę cmentarza wciąż istniejącego, z pochówkami w tym miejscu, więc niedobrym byłoby wyłączenie tylko fragmentu, a pozostałej części przeznaczenie na coś innego, użytkowego, na zupełnie inną formułę.
Choćby nawet parking?
To funkcjonowało dosyć długo, jeśli chodzi o to miejsce.
A wcześniej był normalny jarmark, tam się handlowało kiedyś na Rynku Siennym, a w XVII wieku to była ewangelicka nekropolia. Ta instalacja płaskorzeźby, ślady zwielokrotnione - to jest nawiązanie do historii, do przeszłości Białegostoku, bo mamy takie społeczności, które kiedyś funkcjonowały w naszym mieście, ale zostały po nich tylko i wyłącznie ślady.
To jest właśnie paradoks, że uprawiając sztukę, dotyka się problemów natury ogólnej. Ja podejmując ten projekt, pod tym właśnie tytułem, nie miałem ani zamiaru, ani intencji, żeby te właśnie obiekty znalazły się w tym miejscu. Moim zamiarem było stworzenie pewnego cyklu, który opisuje sobą zjawisko, ale dotyka również spraw w tej warstwie semantycznej, ludzkich spraw egzystencjalnych. Ślad jest przypisany do pamięci - to są dwa elementy, które idą w parze, ponieważ pamięć umiera, kiedy ślad się zaciera, kiedy znika świadectwo.
W tym przypadku to jest metafora, ale nie ślad faktyczny. Być może z tego również powodu władze Białegostoku podjęły ten temat i cała sprawa ruszyła. Poproszono mnie o przygotowanie całościowej koncepcji, dosyć daleko zaawansowanej, jeśli chodzi o dokumentację, łącznie z propozycją konstrukcji, częściowo zahaczającej o branżę. Taka koncepcja powstała, z tego co wiem został ogłoszony przetarg na dokumentację architektoniczną, taką wykonawczą.
Ofertę można składać do 17 listopada w departamencie inwestycji Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
Potencjalny wykonawca, w myśl naszej umowy między mną a miastem, będzie musiał współpracować i uzyskać akceptację, jeśli chodzi o jakiekolwiek zmiany czy też wprowadzenie nowych elementów w całym założeniu.
Ale nie tylko te elementy artystyczne, bryłowate będą ozdobą tego miejsca, również do tego będzie odpowiednia kompozycja zielona.
Zieleń sama w sobie jest tam przewidziana w postaci szpaleru nasadzeń w donicach, ponieważ takie naturalne nasadzenia w gruncie nie mogą zaistnieć, bo korzenie drzew penetrują grunt i również mogą dokonać zniszczeń tej historycznej tkanki, która jest pod warstwą bruku, warstwą ziemi właśnie w tym miejscu.
Nie wiem do końca czy ten szpaler powstanie, czy też nie. W pewnym momencie założenie było takie, żeby wyznaczyć pewne widoki i pewne parawany. Patrząc z perspektywy czasu podejmuję taką refleksję - kwestią dyskusyjną jest dla mnie czy koniecznym jest wprowadzenie tych zielonych elementów, czy też można pozostać bez tego. Co się stanie, jaka będzie korzyść - to jest kwestia rozważań w zespole, który wygra, i który wspólnie mam nadzieję będę tworzył.
Natomiast sama powierzchnia terenu ma przewidzianą zieleń bardzo niską, bardzo płytko zakorzenioną, właściwie powierzchniową, która tworzy swego rodzaju pled, otulinę delikatną tego miejsca, żeby - pokazać w pewien bezbolesny sposób delikatność materii, a tym samym delikatność bytu ludzkiego, jak też ze względów praktycznych, żeby ograniczyć penetrację i przechodzenie w tych miejscach, które do tego celu nie są przeznaczone.
Ja mam mieszane uczucia chodząc po grobach, rozumiem ludzi, którzy nie mają tej świadomości, natomiast kiedy się przystąpiło do pracy i uczestniczyło się w tym całym procesie, to świadomość tak głęboko siedzi i staje się elementem bardzo znaczącym. Co wydaje mi się również szalenie ważne w świadomości społecznej - zaistnienie tego faktu w dzisiejszym czasie, kiedy czas staje się najbardziej cenionym dobrem, może nie szafowali nim tak bardzo, albo podjęli refleksje nad tym, czy ta cena którą płacimy za pośpiech jest warta naszych zabiegów.
Czy w realizacja tego przedsięwzięcia na Rynku Siennym oznacza w Białymstoku zwrot - tworzenie takich miejsc, które będą artystycznie zaprojektowane, które będą wyróżniały się estetyką? Bo do tej pory mam wrażenie, że raczej swego rodzaju chaos w tym zakresie panował. Pytam pana jako artystę, architekta, człowieka związanego czy wpływającego na kształt przestrzeni.
Mam taką nadzieję, że tak się stanie, że ta realizacja będzie na tyle znacząca, że ona może być pierwociną do tego, żeby ten aspekt w życiu miasta stał się bardziej znaczącym. Miasto to nie tylko ulice. Owszem Białystok jest bardzo dobrze skomunikowany, naprawdę to jest miasto przyjazne kierowcom. Poruszamy się bez większych kłopotów, owszem napotykamy na jakieś bariery, kiedy właśnie trwa jakiś remont, ale generalnie to widać - w ciągu ostatnich lat nastąpił ogromny postęp jeśli chodzi o komunikację.
Ale to nie wszystko. Miasto to są ludzie, którzy funkcjonują nie tylko w sferze czysto ekonomicznej i czysto użytkowej. Miasto to jest też organizm kulturotwórczy, budujący świadomość, budujący refleksje na temat przeszłości czy podejmowania refleksji na temat samej przyszłości. Myśląc o tych dwóch elementach - one są nierozerwalnie związane ze sobą.
My istniejemy dzisiaj, te sekundy, które przepływają to są tylko sekundy i mamy do czynienia z tym co było natychmiast i z tym co może być. Tego rodzaju przedsięwzięcia wydaje mi się, z perspektywy mojej - może być to trochę źle odebrane ponieważ ja jestem bezpośrednio zainteresowany samą realizacją - ale gdybym nawet nie uczestniczył w tym, wydaje mi się bardzo ważne. Świat zachodu, co by nie mówić, jak nie krytykować, jeśli chodzi o konsumpcjonizm, podejmuje i to bardzo szeroko tę refleksję w postaci tworzonych parków sztuki, eksponowanych, czy też projektowanych specjalnie obiektów do przestrzeni publicznej, które organizują tą przestrzeń w pewien sposób, które stają się znaczące jako elementy charakterystyczne dla określonych miast.
Mam nadzieję, że takich obiektów będzie więcej, tym bardziej, że mamy jeszcze kilka miejsc godnych upamiętnienia, których między innymi niedaleko cmentarza ewangelickiego, chociażby cmentarz rabinacki - to są miejsca, które wymagają reorganizacji i umiejscowienia tam takich elementów wskazujących na przeszłość tych miejsce.
Przeciwnicy zapewne powiedzą, że nie można żyć samymi cmentarzami, takie głosy się pojawiają, ale bez tego czym jest cmentarz - życie czy też nasze starania, nie mają pełni. Może w szerszym kontekście i pełniej mówić o tym skąd się wziął ten Białystok, kto go stworzył, dlaczego jesteśmy tu a nie gdzie indziej - to są bardzo ważne elementy. Nagle refleksja tego rodzaju, że po tym samym, utartym szlaku, bo te ulice może nieznacznie się zmieniły, niektóre pozostały na tych miejscach przez 150 lat, uświadomienie sobie, że tym samym torem wędrował mój prapradziadek, robi na mnie niesamowite wrażenie.
I teraz żebym ja nie szanował tego miejsca, Bóg wie co zrobił - nie dopuszczam do siebie takiej myśli. Inaczej się odnosimy do miejsc, w których jesteśmy obcymi, a inaczej kiedy jesteśmy u siebie, tak jak z własnym podwórkiem.