Radio Białystok | Gość | Marcin Janowski - rzecznik prasowy KWPSP w Białymstoku
W tej chwili okoliczności i przebieg, nie tylko pożaru, ale także akcji ratowniczej, w trakcie której doszło do nieszczęśliwego wypadku, są badane przez specjalną komisję - informuje Marcin Janowski.
Tragiczny w skutkach pożar miał miejsce w hurtowni sztucznych kwiatów na terenie zakładów mięsnych w Białymstoku. Zginęło dwóch młodych strażaków.
Lech Pilarski: Strażacy w sekcjach są mocno zżyci.
Marcin Janowski: To jest praca zespołowa, działamy co najmniej w parze, w tak zwanej rocie i tak naprawdę skupiamy się na tym, żeby wszystko odbywało się jak najbardziej bezpiecznie. Gdy dochodzi do wypadku, jest to tragedia, która dotyka całą jednostkę, jak nie całą komendę.
To wielkie traumatyczne przeżycie, ale pytanie jest tego rodzaju, że to są młodzi ludzie, ale nie młodzi stażem i próbowałem dzisiaj rano przeszperać swoją pamięć, by przypomnieć sobie o tego rodzaju tragicznym wydarzeniu, bo zwykle takie pamiętajmy i nie udało mi się.
Na szczęście tego typu tragedie w Państwowej Straży Pożarnej należą do rzadkości i ja też ze swojej pamięci i służby kilkunastoletniej takiego zdarzenia w Polsce, a co dopiero w województwie podlaskim, nie pamiętam. Jest to dla mnie pierwsze tego typu zetknięcie bezpośrednio ze śmiercią kolegów, z którymi się pracowało przez plac tej samej jednostki straży, pod tym samym adresem.
To z tej jednostki strażacy, w której znajduje się komenda wojewódzka?
Tak, na tym samym placu znajduje się zarówno Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza nr 1, komenda miejska, jak i komenda wojewódzka, to byli koledzy, z którymi się widziało codziennie. To była ta jednostka najbliższa i najczęściej wykorzystywana w codziennej działalności.
Czy znane są przyczyny śmierci strażaków?
W tej chwili same okoliczności i przebieg, nie tylko pożaru, ale także akcji ratowniczej, w trakcie której doszło do nieszczęśliwego wypadku, są badane przez specjalną komisję. W tej komisji są zarówno oficerowie z Komendy Wojewódzkiej, jak i Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej. Będziemy się starali nie tylko odtworzyć minuta po minucie, sekunda po sekundzie, co się działo na miejscu, ale także spróbować wyjaśnić jak doszło do tej tragedii.
Jak doszło do wybuchu tego pożaru?
Wybuch pożaru też jest obszarem naszego zainteresowania. Wszelkie informacje są w tej chwili dopiero gromadzone, jeśli będą dostępne jakiekolwiek przypuszczalne przyczyny postaramy się na bieżąco z państwem dzielić tymi informacjami.
W Białymstoku są komendant główny straży pożarnej, jego zastępca - to wskazuje jak tragiczne to wydarzenie było.
W skali kraju jest to ewenement, jest tragedia, do której nie dochodzi nawet co roku. Z tego co próbowałem się dowiedzieć, to około 20 lat temu podobna tragedia gdzieś tam w Polsce się wydarzyła, więc nawet ze szczebla Komendy Głównej takie zdarzenia, zwłaszcza w miesiącu ochrony przeciwpożarowej. Pamiętajmy, że maj jest miesiącem, kiedy strażacy obchodzą swoje święta, uroczystości, awansują, dostają odznaczenia, medale.
To także ćwierćwiecze funkcjonowania Państwowej Straży Pożarnej.
Ten rok jest 25-leciem istnienia straży jako formacji zawodowej w naszym kraju i niestety w historię naszej formacji w województwie podlaskim wpisze się ta data tragicznym stronami.
Rodzinami oczywiście się zajęliście, strażakami też, bo to także cios dla nich, dla tych zespołów, które wczoraj ratowały. Te działania będą długotrwałe, bo strażacy, ci którzy zginęli byli stosunkowo młodzi wiekiem, ale chyba nie doświadczeniem.
Pomoc psychologiczna już od wczoraj została roztoczona nad rodzinami w pierwszej kolejności, nad strażakami niemal równolegle. Jest procedura, która mówi, że w takiej sytuacji kiedy dochodzi do takiego zdarzenia, to grupa strażaków, która w pierwszej kolejności działała, z których funkcjonariusze zginęli - jest wycofywana nawet z tej akcji w trakcie trwania.
Podmienieni są ludzie po to, żeby ta pomoc psychologiczna była jak najszybciej udzielana. Żeby jak najszybciej im pomóc, ich traktujemy jako osoby, których dotknęła ta tragedia bezpośrednio i bardzo mocno.
Jeśli chodzi o rodziny to zostaną odpowiednio zaopatrzone?
Od wczoraj są otoczone opieką psychologiczną, dalsze decyzje będą podejmowane na bieżąco. Pan komendant główny jest u nas po to, żeby nas wspierać i wszelkie potrzebne dyspozycje, decyzje żeby były podejmowane na bieżąco.
Ilu strażaków brało udział we wczorajszej akcji?
Między innymi wskutek tego, że wymagana była podmiana części ratowników, to w sumie na miejscu przewinęło się 105 strażaków, 31 samochodów ratowniczych, potężne siły zostały zmobilizowane. Nie tylko dlatego, że to był duży skomplikowany pożar i wymagał dużej ilości sił i środków, ale także po to żeby zabezpieczyć tą całą otoczkę związaną z ta tragedią. Polegli nasi koledzy na służbie i tak naprawdę to jest główna oś tego, co nas dotyka i o czym myślimy.