Radio Białystok | Gość | st. bryg. Robert Wierzbowski - Komendant Miejski Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku
4 maja to dzień Świętego Floriana - patrona strażaków. Obchodzi go prawie 30 tysięcy strażaków zawodowych oraz około 700 tysięcy służących w ochotniczych formacjach straży pożarnej.
W tym roku Państwowa Straż Pożarna obchodzi 25-lecie powstania. Została powołana 1 lipca 1992 roku.
Strażacy gaszą pożary, niosą pomoc podczas kataklizmów - powodzi, trzęsień ziemi czy potężnych wichur. Pomagają też w usuwaniu skutków katastrof, na przykład budowlanych, czy wypadków, w tym komunikacyjnych.
Straż pożarna w Polsce jest instytucją o najwyższym stopniu zaufania społecznego. W badaniach opinii publicznej z 2015 roku (Główny Urząd Statystyczny) strażaków oceniło pozytywnie 94 proc. ankietowanych.
Lech Pilarski: Przede wszystkim serdeczne życzenia z okazji dzisiejszego Dnia Strażaka.
st. bryg. Robert Wierzbowski: Dziękuję bardzo.
Czego się życzy strażakom?
Takiej samej liczny powrotów, co wyjazdów. To niebezpieczny zawód. Zawsze jest ryzyko utraty zdrowia, czasami niestety również i życia.
Dowodzi pan jednostką dosyć specyficzną. Z jednej strony 300-tysięczne miasto, a z drugiej - sporo terenów wiejskich, bo obsługujecie cały powiat białostocki. To bardzo rozległy teren.
Największy powiat w kraju. Miasto i sąsiednie miejscowości podbiałostockie tworzą swoistą aglomerację, duże skupisko ludzi. Co ważne, poza miastem bardzo mocno pomagają jednostki OSP - możemy na nich zawsze liczyć, wspierają nas niemalże we wszystkich zdarzeniach, przynajmniej tych poza terenem Białegostoku.
Ale można powiedzieć, że jest rozbieżność celów. Bo z jednej strony jest duża aglomeracja miejska, wysokie budynki, a z drugiej strony duże obszary leśne.
W zasadzie można powiedzieć, że Białystok jest przygotowany do tego charakteru, w jakim nam przyszło żyć. Mamy w samym mieście cztery jednostki Państwowej Straży Pożarnej, piąta jest w Łapach. Wynika to z analizy potrzeb, specyfiki otoczenia. Na chwilę obecną nie widzimy jakiegoś zagrożenia, że ktoś z obywateli powiatu białostockiego mógłby nie otrzymać we właściwym czasie - to jest najważniejsze - stosownej pomocy.
Mówię o tym pogodzeniu rozbieżnych celów także ze względu na sprzęt, bo co innego w mieście, a co innego w terenie zalesionym.
Tak, to prawda. Dlatego w garażach jednostek straży pożarnej jest szeroka gama pojazdów. Jeszcze jak zaczynałem pracę, nie było takiej ilości sprzętu. 25 lat temu było zdecydowanie skromniej. Teraz jednostki są całkowicie inaczej wyposażone. Również ludzie są inni, inaczej wyszkoleni.
Jesteśmy w stanie poradzić sobie z pożarami w aglomeracji miejskiej, z pożarami lasów, z zagrożeniami chemicznymi, również z zagrożeniami na wysokościach - Białystok dysponuje grupą ratownictwa wysokościowego i grupą ratownictwa chemiczno-ekologicznego.
Specyfika zagrożeń wymagała od nas dostosowania się również i sprzętowo, i szkoleniowo, aby każde zdarzenie jak najszybciej można było zlikwidować.
Czy nie uważa pan, że sytuacja dojrzała do tego, żeby wprowadzić takie przepisy, by każda budowla była wyposażona w odpowiednią instalację sygnalizacyjną, która jest w stanie zareagować, kiedy pojawia się dym, kiedy pojawia się czad, kiedy pojawia się gaz?
Na razie taki przepis wprowadzili Brytyjczycy, ale mam nadzieję, że unormowanie to pojawi się we wszystkich krajach Unii Europejskiej. W Wielkiej Brytanii w każdym nowym obiekcie budowlanym, nieistotne, czy mieszkalnym, czy użyteczności publicznej - w każdym z takich budynków instalacja sygnalizacji pożaru jest obowiązkowa.
Mam nadzieję, że w niedługim czasie u nas również pojawi się to uregulowanie prawne. Póki co staramy się różnymi kampaniami dotrzeć do szerokiego grona społeczności.
Staramy się podnieść świadomość ludzi, że czujki są bardzo istotne. Koszt zakupu takiego urządzenia jest niewielki, a ratuje życie. Na terenie województwa podlaskiego mieliśmy w ostatnich dwóch latach kilkanaście zdarzeń, gdzie czujka uratowała życie sporej grupie ludzi.
Od czasu do czasu spotykamy się z kolegami strażakami z innych krajów, wymieniamy się doświadczeniami. Np. Estończycy wprowadzili kilka lat temu zwyczaj, że każdy pierwszoklasista otrzymuje w dniu rozpoczęcia roku szkolnego czujki. Odnotowali oni ogromny spadek ofiar zaczadzenia czy zatrucia innymi gazami niż tlenek węgla w przeciągu ostatnich 5 lat.
Podglądamy, podpatruje, próbujemy coś we własnym zakresie zrealizować, aby poziom świadomości naszych obywateli wzrastał z roku na rok i żeby tego typu zdarzeń było jak najmniej w naszym kraju.