Radio Białystok | Galerie | Kolejny pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym - spłonęło już ponad 60 ha łąk i trzcin [zdjęcia]
Ponad 100 strażaków, policjanci, leśnicy i żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej gaszą pożar, który wybuchł w niedzielę (20.04) przed godz. 16 na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Z informacji służb wynika, że w okolicach miejscowości Kopytkowo w powiecie augustowskim już spłonęło ponad 60 hektarów łąk i trzcin.
Do pomocy w gaszeniu pożaru ściągane są kolejne jednostki strażaków z Polski, a także strażackie helikoptery i policyjny Black Hawk. Powołano też sztab kryzysowy.
Pożar obejmuje ponad 60 ha terenu Parku
Pożar wybuchł w niedzielę po południu na styku powiatów: augustowskiego i monieckiego.
Mamy do czynienia z bardzo poważną sytuacją na terenie powiatu augustowskiego, w okolicach Polkowa - powiedział po posiedzeniu sztabu kryzysowego wojewoda podlaski Jacek Brzozowski.
Jak poinformował wojewoda, pożar obejmuje ponad 60 ha i nie jest opanowany.
Sytuacja jest dynamiczna, nie pomaga nam pogoda i suchość podłoża - dodał Jacek Brzozowski.
Akcja gaśnicza i powołanie sztabu kryzysowego
Państwowa Straż Pożarna podała wieczorem, że w działaniach na miejscu bierze udział ponad 150 strażaków PSP i OSP, którzy są wspierani przez służby parkowe i służby leśne. Do zmroku w akcji brały udział również: śmigłowiec i samolot gaśniczy Lasów Państwowych.
Wojewoda poinformował, że na wniosek komendanta wojewódzkiego PSP powołał sztab kryzysowy związany z tym pożarem, w skład którego wchodzi też policja i wojsko, w tym WOT oraz przedstawiciele Lasów Państwowych. Powiedział, że w poniedziałek (21.04) rano do akcji zostaną włączone również dodatkowe śmigłowce LP oraz Black Hawk policji.
Jeszcze w niedzielę wieczorem liczbę strażaków zwiększą m.in. podchorążowie Akademii Pożarniczej z Warszawy, do akcji mogą być włączeni również żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej.
Trudności w gaszeniu pożaru
Sytuacja na miejscu jest bardzo trudna, ze względu na warunki atmosferyczne. Trzcinowiska są bardzo suche, przy wietrze o sile ok. 11 m/s jest bardzo trudno gasić taki pożar. Bardzo trudno jest dotrzeć do frontu pożaru, ze względu na bardzo trudne warunki terenowe. Ciężkie samochody nie są w stanie tam dojechać - powiedział komendant wojewódzki PSP w Białymstoku st. bryg. Janusz Kondrat.
Dlatego strażacy są w miejsce działań dowożeni specjalnymi pojazdami terenowymi Sherp, które radzą sobie w trudnym terenie. Nie można jednak używać wody z pojazdów gaśniczych, dlatego na miejsce muszą dojechać dodatkowi strażacy z tzw. centralnego odwodu operacyjnego - podchorążowie z Akademii Pożarniczej. Front pożaru o godz. 18 miał ok. kilometra szerokości.
Specjalistyczny sprzęt i działania nocne
Komendant Kondrat poinformował, że ze względu na zagrożenie dla strażaków w nocy nie będzie pełnej akcji, a przede wszystkim dozór miejsca pożaru.
Siły i środki zostaną intensywnie wprowadzone do działań w poniedziałek nad ranem - dodał komendant.
To kolejny pożar, który strażacy muszą gasić na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego tej wiosny. Trzy tygodnie temu spłonęło blisko 90 ha trzcinowisk i suchych traw na granicy podlaskich powiatów augustowskiego i sokólskiego. Akcja z udziałem ponad 120 strażaków trwała kilka godzin. Kilka dni temu kolejny pożar w BPN objął teren o powierzchni 8-9 ha.
Strażacy zwracają uwagę, że największy w historii Biebrzańskiego Parku Narodowego pożar, który miał miejsce pięć lat temu i objął ok. 5 tys. ha powierzchni, gaszony przez wiele dni, rozpoczął się w miejscu zbliżonym do miejsca niedzielnego pożaru.