Radio Białystok | Galerie | Można znów odwiedzać przygraniczne miejscowości - nie obowiązuje już zakaz przebywania [zdjęcia]
Po 10 miesiącach znowu można bez żadnych formalności wjechać do wielu miejscowości przy polsko-białoruskiej granicy. Od piątku 1 lipca nie obowiązuje zakaz przebywania w 115 miejscowościach województwa podlaskiego i 68 lubelskiego.
- W naszym regionie - zgodnie z zarządzeniem wojewody podlaskiego - nie będzie można jednak zbliżać się do granicy na odległość mniejszą niż 200 metrów - mówi rzeczniczka Straży Granicznej por. Anna Michalska.
Do 115 miejscowości w Podlaskiem nie można było wjechać bez zezwolenia straży granicznej od września 2021 roku.
Por. Anna Michalska dodaje, że zakaz wynikał z dużej fali migracji, chęci zapewnienia komfortu pracy funkcjonariuszom SG, policji i żołnierzom, a także związany był z budową zapory na polsko-białoruskiej granicy.
Zniesienia zakazu przebywania w strefie przygranicznej związane jest z zakończeniem głównych prac przy budowie zapory na polsko-białoruskiej granicy.
Jak wygląda życie w strefie po jej otwarciu i czy m.in. wracają turyści np. do Białowieży i Kruszynian - o tym będziemy mówić w Polskim Radiu Białystok w ten weekend.
Dostępne są już m.in. atrakcje turystyczne w Puszczy Białowieskiej
Jak informuje dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego Michał Krzysiak, dostępne są już wszystkie atrakcje turystyczne w Puszczy Białowieskiej - to m.in. trasa "Do Dębu Jagiełły" w Rezerwacie Ścisłym, ścieżka przyrodnicza Żebra Żubra, szlaki w okolicy Kosego Mostu, Zamosza i Masiewa Starego czy Muzeum Przyrodniczo-Leśne w Białowieskim Parku Narodowym.
Otwarty jest też Rezerwat Pokazowy Żubrów. Był on dostępny przez cały czas, jednak turyści ze względu na stan wyjątkowy rzadziej odwiedzali to miejsce.
Marek Świć z Białowieskiego Parku Narodowego poinformował, że w 2020 roku - od września do grudnia - rezerwat odwiedziło ponad 30 tysięcy osób. W ubiegłym roku w związku z utworzeniem strefy zamkniętej liczba ta spadła o ponad 20 tysięcy.
Turyści mogą też już korzystać z bazy noclegowej w Białowieży. Otwarte są hotele, agroturystyki czy pokoje do wynajęcia. Działalność wznowiły też restauracje i knajpy.
Oprócz Białowieży można odwiedzić już też inne przygraniczne miejscowości - m.in. Kruszyniany i tamtejszy zabytkowy Meczet.
Potrzebna promocja regionu, by zachęcić turystów do przyjazdu - uważają przedstawiciele branży turystycznej
Potrzebna jest promocja regionu, by zachęcić turystów do przyjazdu w rejon Puszczy Białowieskiej - mówili w piątek zgodnie w Białowieży przedstawiciele branży turystycznej.
Przedsiębiorca Andrzej Dowbysz z "Gospody Pod Żubrem", która jest położona między dwoma miejscami w centrum Białowieży, gdzie stacjonuje wojsko, mówi że na powitanie turystów, ale i dla mieszkańców, którzy przez 10 miesięcy żyli w zamkniętej strefie, organizuje wieczorem trzydniowe święto pod nazwą "Impreza w koszarach".
"Trochę przewrotnie, ale jak już płakać nie będziemy, to musimy się też trochę pośmiać po tych 10 miesiącach (…) także my jesteśmy pozytywnie nastawieni”- mówi Andrzej Dowbysz. Przedsiębiorca liczy na to, że przyjadą chociażby turyści na weekendy lub ci, którzy nie chcą pojechać nad zatłoczone morze czy w góry. Powołując się na rozmowy z kolegami przedsiębiorcami z Białowieży powiedział, że są informacje o tym, że w kwaterach może być zajętych ok. 10 procent miejsc. Dodał, że wie też, że niektórzy nie otworzą swoich obiektów, bo nie mają pracowników.
Andrzej Dowbysz podkreśla, że najbardziej potrzebni są po prostu turyści i powrót do sytuacji sprzed pandemii. Wskazał, że gdy kilka lat temu mówiło się dużo o korniku drukarzu w Puszczy Białowieskiej, turyści jednak przyjeżdżali i liczy na to, że teraz także przyjadą. „Niektórzy się śmieją, że niedługo będziemy sprzedawać pamiątki, zamiast żubrów to będzie mur taki, jak chiński, z gipsu oczywiście, albo z drewna i dlatego myślimy, że pomimo, że tutaj jest wojsko, to i tak turyści będą przyjeżdżać, bo Białowieża chyba znów jest na topie jeżeli chodzi o liczbę wyszukiwań w internecie” - dodał przedsiębiorca.
"Tak jak widać, turystów nie ma, ale jest piątek, być może przyjadą dopiero po południu. Nie przewidujemy tłumów, więc zobaczymy, co się będzie działo. Ludzie planują sobie wczasy dużo wcześniej" – powiedział Robert Latawiec z PTTK w Białowieży. Dodał, że na weekendowych turystów organizatorzy turystyki liczą najbardziej, ale trudno im przewidzieć, czy będą chcieli przyjeżdżać inni.
Robert Latawiec dodał, że dzwonią w piątek do PTTK pojedyncze osoby z kraju i zagranicy, ale jest ich bardzo mało w porównaniu z tym, jak było np. przed rokiem, gdy turyści chętnie przyjeżdżali po zniesieniu ograniczeń spowodowanych pandemią. "Dziś, a rok temu to jest niebo a ziemia, jak jeden do stu" - dodał i wskazał, że bez pomocy władz regionalnych i państwowych, kampanii promocyjnej w kraju i za granicą, wszystkim będzie trudno.
„Lokalne organizacje same sobie nie poradzą, bo tu chodzi o pieniądze, duże pieniądze, a teraz ludzi do Polski ściągnąć to nie jest tak łatwo. Druga rzecz, że sytuacja na Ukrainie także swoje robi, więc to nie będzie łatwa sprawa - podsumował Robert Latawiec.
"Wiem co było, wiem co jest i mniej więcej wiem co będzie” - powiedział o sytuacji przedsiębiorca prowadzący Hotel Białowieski Marek Czarny. Podkreśla, że turystyka, jej organizacja, ale i prowadzenie biznesu to proces. "To nie jest tak, że się zapala światło i gasi światło" - mówi.
Postuluje wprowadzenie specjalnego bonu turystycznego do wykorzystania właśnie w rejonie przygranicznym, co byłoby według niego najlepszą metodą na promocję tego miejsca i zachęcenie turystów by przyjechali właśnie tu. "I wtedy Polacy przyjadą, zostawią troszkę pieniążków, będzie obłożenie, będzie ruch" – dodał Czarny.
Turyści mogą też przyjeżdżać m.in. do Kruszynian i Bohonik
Jednym z kierunków wybieranych latem przez turystów były znajdujące się dotąd w strefie Kruszyniany. Razem z pobliskimi Bohonikami są Pomnikiem Historii związanym z polskimi Tatarami. W obu tych miejscowościach są jedyne w Polsce zabytkowe drewniane meczety i mizary.
Od 1 lipca ludzie mogą do nas przyjeżdżać i potwierdzam to. Potwierdzam też, że jest u nas spokojnie, potwierdzam, że jesteśmy przygotowani: można odwiedzać meczet, mizar, muzeum, zjeść tatarskie jedzenie. Można też naszą piękną przyrodę zobaczyć
- zapewnił przewodniczący Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Kruszynianach Bronisław Talkowski.
Podkreślił też, że mimo wyznaczonej i obowiązującej do połowy września 200-metrowej strefy przygranicznej z zakazem zbliżania się, to w Kruszynianach i okolicy jest spokojnie i bezpiecznie, a wszyscy bardzo czekają na turystów. "Wszyscy jesteśmy mocno pod kreską, dlatego zapraszamy, by turyści przyjeżdżali, zaspokajali swoją ciekawość, swoją duszę, swoje smaki i żeby nas tu trochę wzbogacili finansowo" - mówił.
Bronisław Talkowski, który prowadzi także agroturystykę, przyznał, że nie wie, jak się uda ten sezon. Ocenił, że turyści planują wakacje z dużym wyprzedzeniem, ale nie wszyscy też wiedzą, że od piątku można przyjeżdżać. Na mniej turystów - jak mówił Talkowski - narzekają też przedsiębiorcy, których biznesy nie znajdowały się w strefie jak np. z Supraśla. "To jest konsekwencja tego, że ludzie, którzy przyjeżdżali do Supraśla, byli też zainteresowani odwiedzeniem Kruszynian czy Białowieży - ale my byliśmy zamknięci, więc nie było też turystów w Supraślu" - zauważył.
"Bardzo bym chciał, żeby to nagłośnić - powiedzieć ludziom w całej Polsce, że my jesteśmy otwarci i przygotowani ze wszystkimi atrakcjami" - zachęcał Talkowski.
Na pierwszych gości czeka w piątek Dżenneta Bogdanowicz, która prowadzi w Kruszynianach "Tatarską Jurtę" serwującą tatarskie dania. "Z mediów się dowiedzieliśmy dwa czy trzy tygodnie temu, że od 1 lipca strefa zostaje otwarta. I wtedy rozdzwoniły się telefony" - powiedziała. Mówiła, że dzwonili zarówno pracownicy, którzy zgłosili swoją gotowość do pracy, ale też goście, którzy wcześniej już przyjeżdżali i osoby, które chciały przyjechać po raz pierwszy. "To zainteresowanie bardzo nas ucieszyło" - dodała.
"Wyczekujemy gości. Nam tylko dwa miesiące zostały, dwa miesiące pracy, a czy turysta przyjedzie? Nie wiemy" - mówiła Bogdanowicz. Liczy, że w mediach uda się przebić z informacją, że "tutaj jest naprawdę bezpiecznie, cicho, spokojnie, zielono, ale również smacznie". "Mało czasu zostało, żeby zaprosić, ale jeśli gość ma do wyboru morze i pełno ludzi, góry i pełno ludzi, to tutaj jest cisza i spokój, do którego serdecznie zapraszamy" - zachęcała Bogdanowicz.
Dżenneta Bogdanowicz cieszy się, że to otwarcie nie nastąpiło z dnia na dzień, ale był czas na przygotowanie się. "10 miesięcy byliśmy wykluczeni ze swojej działalności i teraz trzeba było zacząć, na nowo" - przyznała. Dodała, że ten okres przygotowań to rozmowy z pracownikami, powrót do gotowania, ale też rozstawienie jurty, czyli tatarskiego namiotu, który można zwiedzać.
Liczy, że uda się zachęcić do przyjazdu turystów, choć podobnie jak Talkowski zauważa, że stracili nie tylko przedsiębiorcy ze strefy, ale też spoza niej. "Tego pewnie nikt się nie spodziewał, oni też nie" - mówiła i wyjaśniła, że turysta, który przyjeżdża do regionu to po nim "krąży", a jeśli słyszy, że są zamknięte Kruszyniany czy Białowieża - to nie przyjedzie, żeby siedzieć w jednym miejscu. Dlatego - jak podkreśliła - teraz stara się wspierać i będzie polecać gościom różne miejsca do odwiedzenia.
Na przeciwko "Tatarskiej Jurty", która działa obecnie w budynku centrum kultury tatarskiej, znajduje się XVIII-wieczny drewniany meczet z miazarem. W piątek od rana na oprowadzenie przygotowywał się przewodnik Dżemil Gembicki. Rano jeszcze kosił trawę na mizarze.
"Ja od września nie miałem żadnych dochodów, tak samo jak nasza wspólnota, nasza gmina muzułmańska. Mam nadzieję, że sezon ruszy" - powiedział Gembicki. Mówił, że w trakcie zamknięcia jedynymi "turystami", którzy odwiedzili meczet, byli wojskowi i policjanci pełniący służbę na granicy. "Z ciekawości czy w czasie wolnym przyjeżdżali zwiedzić meczet" - dodał.
Gembicki lubi rozmawiać z ludźmi, dlatego cieszy się z otwarcia i przyjazdu turystów. Choć - w jego ocenie - nie będzie to pełen sezon turystyczny, bo biura podróży organizują wycieczki i kontaktują się z nim dużo wcześniej, a teraz dość długo nie było wiadomo, czy strefa na pewno zostanie otwarta. Dlatego nie spodziewa się w tym sezonie wielu zorganizowanych wycieczek, ale - jak podkreślił - "cała nadzieja w zwiedzaniu indywidualnym".
W piątek na zwiedzanie meczetu zapowiedziała się jedna grupa. Gembicki mówił, że jest na miejscu i będzie czekał na turystów. "Jestem zwarty i gotowy. Będę miał zajęcie, będę spotykał się z ludźmi. Przyjadą ludzie, do Kruszynian wróci życie" - powiedział Gembicki.