Radio Białystok | Felieton | Czy szykuje się rewolucja w Jagiellonii - felieton Marka Gąsiorowskiego
Ostatnio znów głośno o Jagiellonii Białystok. Tym razem jednak nie z powodu sportowych dokonań. Przyczyną mają być rzekome zmiany na jakie się zanosi wraz z końcem roku we władzach mistrza Polski. Z klubu mogą odejść dwaj kluczowi architekci mistrzowskiego sezonu - dyrektor sportowy Łukasz Masłowski i prezes Wojciech Pertkiewicz. O szczegółach Marek Gąsiorowski.
Może być coś na rzeczy, bo obu klubowym urzędnikom w grudniu kończą się umowy z Jagiellonią. W przypadku Łukasza Masłowskiego o jego odejściu mówi się od dawna, ponoć dyrektor sportowy żółto czerwonych ma kuszącą ofertę z Rakowa Częstochowa, ale sam zainteresowany na temat swojej przyszłości zbyt wylewny nie jest. Oświadcza jedynie, że z Jagą wiąże go umowa do końca roku, a co dalej to się okaże. Sam nie przesądza co się stanie, przynajmniej oficjalnie. Równie dobrze może zostać przy Jurowieckiej, jak i odejść.
Z Wojciechem Pertkiewiczem sprawy wyglądają inaczej. On w samym klubie ma opozycję. Rzekomo wśród udziałowców. Ci zrzucają mu niebyt finezyjną politykę, jaką prowadził wobec partnerów Jagiellonii. Sztandarowym przykładem ma być medialna wojenka, jaką prezes Pertkiewicz stoczył ze spółką Stadion Miejski. Prezes na bój o stadion ruszył słabo zaopatrzony. Mówiąc językiem frontowym nie miał żadnych skutecznych narzędzi, by postawić na swoim, po wojence prawie nic się nie zmieniło, a niesmak został. Skutek tego jest taki, że w magistracie, który od lat współpracuje z Jagą, ponoć niezbyt chętnie patrzą na prolongatę urzędowania Pertkiewicza przy Jurowieckiej.
Czy dojdzie do zmiany prezesa? Na dziś trudno o twarde deklaracje w tej kwestii. Sam Pertkiewicz nie chce komentować całej medialnej sytuacji, a pytany na tę okoliczność przewodniczący rady nadzorczej spółki Jagiellonia Wojciech Strzałkowski, z odpowiedzią chce poczekać kilka dni.
Wiadomo, że o obsadzie stanowisk w klubie decydują właściciele. I to ich zdanie będzie kluczowe. Warto jednak się zastanowić, czy z powodu braków prezesa, nazwijmy to w obszarze sportowej dyplomacji, warto pozbywać się człowieka, który Jadze ewidentnie pomógł.
Pertkieiwcz przyszedł do klubu, gdy ten był na 11 milionowym minusie. Udało się przejść przez finansowe rafy i wyprowadzić klub na prostą. Na ponad dwa miesiące przed końcem umowy Pertkiewicza kasa w Jadze jest na dużym plusie, klub ma mistrzostwo Polski i gra w pucharach, przez co ów finansowy plus jeszcze się zwiększy. Skoro urzędujący prezes okazał się skuteczny na tym froncie, to może lepiej popracować nad wyeliminowaniem jego słabości i dalej wspólnie ruszyć do kolejnych zadań.
Łatwiej byłoby taką ewentualną zmianę wytłumaczyć, gdyby w kolejce kandydatów do fotela jagiellońskiego prezesa, stał ktoś, kto samą swoją osobą już gwarantowałby postęp sportowy i finansowy. Na temat kogoś takiego w klubie i okolicy panuje cisza.
Nie ulega wątpliwości, że Jaga chcąc dorównać europejskim średniakom ma wiele do zrobienia i to we wszystkich obszarach działalności klubu. To dobitnie wykazał start żółtoczerwonych w fazie kwalifikacyjnej pucharów. Czy zamieszanie wokół Pertkiewcza przyczyni się do postępu i przybliży klub do średniej europejskiej? Nie ukrywam, na dziś mam spore wątpliwości.