Radio Białystok | Felieton | Nauczycielskie perspektywy - felieton Marka Gąsiorowskiego
Tegoroczne podwyżki nauczycielskich płac pedagogiczne środowisko oceniło jako ruch w dobrą stronę. I choć pensje wzrosły o około 30 procent pracujący w resorcie edukacji twierdzą, że to po pierwsze za mało, po drugie taka podwyżka nie zmienia kadrowej sytuacji w szkołach. Pozytywnych skutków nie widać. O szczegółach Marek Gąsiorowski.
Oświatowi związkowcy z Podlasia twierdzą, że chętnych do pracy nie przybyło i szybko podają argumenty - zasadnicza pensja brutto startującego w zawodzie, który legitymuje się dyplomem magistra i przygotowaniem pedagogicznym jest niewiele wyższa od pensji minimalnej. Na rynku pracy za te same pieniądze można znaleźć lżejsze zajęcie, bez potrzeby intensywnego samokształcenia. Są też oferty z wyższym uposażeniem, stąd młodzi ludzie szukając swojej ścieżki kariery szkołę omijają szerokim łukiem. Według oficjalnych danych początkujący nauczyciel może liczyć na pensję brutto z dodatkami w okolicach 6 tys.300 złotych miesięcznie. Najlepiej wykwalifikowani otrzymują ponad 3 tys. złotych więcej. Jednak perspektywy poprawy zarobków są rysują się marnie. Wiele wskazuje na to, że oświata w przyszłym roku dostanie pięcioprocentową podwyżkę. Patrząc na prognozy inflacyjne podwyżka może okazać się ledwie waloryzacją pensji.
Warunki płacy i pracy w polskiej oświacie na tle pozostałych krajów OECD nie wypadają najgorzej ale do najlepszych jest nam daleko. W OECD na jednego nauczyciela w szkole podstawowej przypada średnio 14 uczniów. W Polsce to niespełna 12 uczniów. W Grecji i Luksemburgu, ta proporcja wynosi 8:1 w Meksyku na jednego nauczyciela przypada 24 uczniów. Nawet na Podlasiu są szkoły powyżej meksykańskich wskaźników, głównie w największych miastach regionu, ale są też placówki przede wszystkim na wsi, gdzie liczba uczniów na jednego nauczyciela plasuje się poniżej danych z Grecji i Luksemburga.
Zarobki. W krajach OECD od 2015 roku po uwzględnieniu inflacji pensje kadry pedagogicznej wzrosły średnio o około 5 procent. Najmniej nauczyciele zarabiają w Słowacji średnio ponad 24 tys. dolarów rocznie. W Niemczech i Luksemburgu ponad cztery razy więcej. Polsce bliżej do Słowacji. U nas najlepiej wykwalifikowany belfer rocznie zgarnie blisko 30 tys. dolarów. W państwach OECD nauczyciele zarabiają mniej niż ich znajomi z takim samym wykształceniem w innych branżach. Warto jednak być nauczycielem w Kostaryce, Portugalii i Niemczech bo tam praca w szkole daje wyższe pensję w porównaniu z innymi pracownikami z wyższym wykształceniem.
Awans z poziomu początkującego nauczyciela na szczyt skali wynagrodzeń zajmuje nauczycielom szkół średnich I stopnia w krajach OECD średnio 26 lat. W Polsce na szczęście trwa to krócej około 10 lat.
Większość krajów OECD boryka się z niedoborami kadr. Powszechnym zjawiskiem jest też starzenie się kadry nauczycielskiej; bardziej widoczne w szkołach średnich niż w edukacji podstawowej.
Młodzi nauczyciele - w wieku poniżej 30 lat - stanowią jedynie niewielką część kadry nauczycielskiej, średnio tylko 11 proc. na wszystkich poziomach edukacji. Kobiety stanowią przeciętnie 70 proc. kadry nauczycielskiej na wszystkich poziomach edukacji.
Jak widać nie tylko polska oświata ma problem ze starzeniem się kadr, z niewielką wymianą pokoleniową i nadreprezentacją kobiet w zawodzie nauczyciela. Czy grozi nam zapaść systemu? Raczej nie, gdyż wbrew pozorom na korzyść działa sytuacja demograficzna, choć spada liczba nauczycieli, spada też liczba uczniów i wszystko jakoś się kręci. A jeśli system działa poprawnie, władza, o ile nie ma interesu politycznego, grupą ponad 700 tys. nauczycieli się nie interesuje zbyt intensywnie. Dlatego patrząc z dzisiejszej perspektywy, w Polsce na znaczące podwyżki i głębokie zmiany w szkolnictwie trzeba będzie cierpliwie poczekać.