Radio Białystok | Felieton | Świąteczne dylematy - felieton Marka Gąsiorowskiego
Po raz drugi spędzimy wielkanocne święta w towarzystwie obostrzeń i zakazów. Eksperci mówią, że te nadchodzące święta będą takie same jak te przed rokiem. Z pewnością będą bardzo podobne, ale jednak zupełnie inne. Warto przed wielkanocnym śniadaniem dokonać swoistej inwentaryzacji i ocenić, które z tematów rodzinnych rozmów podkreślą świąteczną atmosferę, a które mogą ją zepsuć.
To o tyle istotne, dlatego że rok temu dopiero wchodziliśmy w stan pandemii. Rzeczywistość była tak samo dokuczliwa, ale jeszcze nie dała nam tak mocno w kość. Dzisiaj w tej surowej prozie epidemii siedzimy po uszy. I nie ma co ukrywać - to wszystko nam doskwiera.
W normalnym czasie słowo, które by nas nie poruszyło - teraz może głęboko poruszyć. Gest, który w zwykłej codzienności umknąłby naszej uwadze, dziś może działać jak iskra na beczkę prochu.
Święta przez lata były okazją do rodzinnych spotkań, teraz to tak naprawdę żadna okazja, bo większość z nas siedzi uwięziona w domu. Jedni zdalnie pracują, inni studiują, jeszcze inni uczą się. Święta to przedłużenie stanu ciągłego przebywania w tym samym gronie. Fakt, świąteczne dni zapewne będą miały nieco inna oprawę i jak wszystko pójdzie właściwym torem mogą dać nam trochę ulgi.
Jednak wielu z nas zaczyna odczuwać to samo, co skoszarowani na długie tygodnie żołnierze, sportowcy na zgrupowaniu, gdzie rytm codziennych słów, gestów i obowiązków nuży, frustruje. Brak odskoczni od codzienności kumuluje pokłady negatywnej energii. Dlatego warto, by nasz wspólny czas przy świątecznym stole tak moderować, by omijać potencjalne rafy i pułapki, po to by w tych pułapkach nie utkwić na dłużej. To możliwe i taki przykład mam wśród swoich znajomych.
Od ponad blisko ćwierć wieku w gronie moich kolegów są dwaj bracia. Niby są rodzeństwem, ale są jak przeciwstawne żywioły, jak ogień i woda i jedyne co ich łączy to właśnie ta żywiołowość. Światopoglądowo lokują się na przeciwległych biegunach. Jeden, niegdyś znakomity sportowiec, dziś mocno sympatyzuje z lewicą. Aktywnie działał w KOD, był nawet radnym w szeregach Unii Wolności. Jego brat to sprawny urzędnik z długą i ciekawą historią zawodową, człowiek czynu, oddany sympatyk obecnie rządzącej formacji. Każda rozmowa braci o bieżącej polityce, to wybuch wulkanu, trzęsienie ziemi.
To wszystko tak samo burzliwe - jak co najmniej uderzenie tunguskiego meteorytu w syberyjskie lasy. Ale rzecz w tym, że bracia mieszkają pod jednym dachem. Pewnie, gdyby nie to - świąteczne kontakty kończyłyby się na zdawkowych życzeniach przesłanych SMS-em. Od lat mają niepisaną umowę: czy to Boże Narodzenie czy Wielkanoc "w czasie świąt ani słowa o polityce".
Mało tego - wśród gwarantów owej umowy są dorosłe już dzieci, kiedy tatusiowie w rozmowie wchodzą na niebezpieczne obszary, natychmiast za sprawą dzieci dyskusja przechodzi na inne tory. To żywy dowód na to, że takie pułapki podczas świąt można omijać. W jednej rodzinie świąteczną atmosferę na mieliznę sprowadzi polityka, w innej zupełnie inne tematy, lista zagadnień jest naprawdę długa, dlatego warto by każdy z nas był czujny.
Dlaczego o tym mówię. Ano dlatego, że warto w tym trudnym czasie spojrzeć na siebie życzliwym okiem mimo różnić, mimo nieuniknionych - nawet w rodzinnym gronie - podziałów. Święta wielkanocne są raz w roku a w takim czasie jak teraz, kiedy ciągle żegnamy jak nie bliskich, to przyjaciół czy znajomych życzmy sobie by w takim samym gronie spotkać się za rok i żeby można było zaprosić dawno niewidzianych gości.