Pandemiczne mity - felieton Marka Gąsiorowskiego

Ostatnio na ten temat rozmawiałem parę razy z sąsiadem. Ów sąsiad był zatwardziałym koronasceptykiem. Poddawał w wątpliwość istnienie szalejącej obecnie pandemii. Był przekonany, że jak zaczną szczepić, to wprowadzą nam do organizmu nanochipy i za ich pośrednictwem siły zła tego świata będą jednego po drugim nas kontrolować. Staniemy się narzędziem w cudzych rękach – miał mówić i ty też się staniesz, zobaczysz - przekonywał mnie.  Jak to w takich wypadkach bywa, życie szybko weryfikuje podobne tezy. Któregoś dnia mój stały rozmówca na tematy pandemiczne przybiegł mocno zaniepokojony, niemal blady ze strachu.  

- Słuchaj, żonę mi zaczepili, nie wiem co robić!

Sąsiadka z zawodu jest nauczycielką, znalazła się w jednej z pierwszych grup skierowanych do przyjęcia preparatu. Tłumaczenia, że nic nie musi robić, nie uspokoiły mego gościa. W końcu doradziłem mu, by małżonkę obserwował, czy nikt nie przejął nad nią kontroli, czy nie zmieniła swoich przyzwyczajeń, czy do domu nie przynosi podejrzanych rzeczy. Po tygodniu dostałem meldunek, że wszystko jest w porządku, ale to dopiero pierwsza dawka, więc nadal trzeba być czujnym. Dopiero druga dawka preparatu może spowodować te straszne zjawiska, o których piszą w Internecie. Po drugim zaszczepieniu małżonki przyszedł do mnie załamany. Słuchaj, to nie ją kontrolują, tylko ona chce przejąć całkowitą kontrolę nade mną, ledwie do Ciebie się wyrwałem, mowy nie ma, żebym jakiegoś kupla odwiedził, czy poszedł pograć w piłkę, ot tak dla zdrowia, a sama śmiga jak nie na zakupy, to do kosmetyczki albo fryzjera. Wytłumaczyłem mu, że jego druga połówka robi to z troski, sama po szczepieniu może niemal normalnie funkcjonować i nie chce, żebyś Ty mój drogi sąsiedzie, na ostatniej prostej zapoznał się z wirusem. Na jakiś czas pomogło.

Ale mój sąsiad cały czas karmił się mitami. Podczas kolejnych odwiedzin przekonywał mnie, żebym broń Boże nie nosił maseczek. Dziwiłem się, a niby dlaczego? Zapytałem z ciekawości. Stefan, bo tak sąsiad ma na imię, wyjął komórkę, odpalił Internet i ustawił stronę sieciowego mędrca. Niejaki Robert Brzoza dowodził, że noszenie maseczek chirurgicznych, to samo zło. Prowadzi do raka płuc, wdychania gromadzących się na zewnętrznej powierzchni maski grzybów, pleśni, bakterii i wirusów, co powoduje uczulenia skórne i choroby jamy ustnej i zębów. Ten rak podobno powstawał na skutek naszego oddychania, wraz z powietrzem do naszych płuc jak dowodził Brzoza, miały trafiać drobinki tkanin i włóknin z materiałów przeznaczonych na maski i te drobinki działały tam jak azbest, powodowały nowotwór.

- Ten Brzoza drogi sąsiedzie jest głupi jak Koza. 

Opowiedziałem mu o swojej małżonce, medyku z ponad 20-letnim stażem. Ona większość życia zawodowego, podobnie jak jej koledzy i koleżanki, spędza w maseczce. Nic im wszystkim nie wiadomo, by maseczki powodowały raka.

Mity są szkodliwe, jeden z nich opowiadający o tym, że wirus COVID można zabić, spożywając alkohol lub wybielacz, spowodował śmierć 800 osób na całym świecie - tak policzyli naukowcy. Inne mity zapewne też mają wielu ludzi na sumieniu. Internet to piękne medium, w którym można znaleźć wszystko - cenne informacje i intelektualny ściek. Najlepszym przewodnikiem po meandrach sieci jest nasza wiedza. Jeśli jej nam brakuje, warto się skonsultować z kimś, kto tę wiedzę ma. Wtedy unikniemy rozpowszechniania głupot i narażania innych na poważne niebezpieczeństwo.   

| red: lma