Radio Białystok | Felieton | Zabrakło soli - felieton Marka Gąsiorowskiego
Po raz pierwszy od kilku lat zawitała do nas mroźna i śnieżna zima. To niby nic nadzwyczajnego w naszej strefie klimatycznej, ale taka zima, jaką mamy teraz, to taki nieproszony gość. Ale nawet taki gość swoje prawa ma.
O tym, jakie to prawa, wie niemal każdy – mróz, opady śniegu, zawiane ulice, śliskie chodniki, pękające rury z wodą i wiele innych zjawisk kojarzonych z zimą. O tym nie do końca pamiętał Tadeusz Truskolaski, jakby nie patrzeć - prezydent Białegostoku. Człowiek odpowiedzialny za to, by było w mieście bezpiecznie, by takiej zimie, jaką mamy teraz, dać właściwy odpór.
Zima po Białymstoku tymczasem hula w najlepsze - ślisko na ulicach, lód na chodnikach. Niby pługi jeżdżą, ale marny tego efekt - tylko wygładzają śnieg zalegający na jezdniach. Internauci na Twittrze i Facebooku piszą: "Sól, panie prezydencie! Gdzie podziała się sól!". Sól, o czym mają prawo nie wiedzieć piłkarze Jagi przybywający do Białegostoku z ciepłych krajów, zamienia lód w wodę, a woda to nie lód. Na jezdniach i chodnikach jest mokro, ale nie ślisko i jest o wiele bezpieczniej. Aż dziwne, że prezydent blisko 300-tysięcznego miasta takie oczywistości mógł przeoczyć.
Dlaczego tak uważam? Ano dlatego, że władze miasta podpisały umowę z podmiotami odpowiedzialnymi za utrzymanie stanu dróg zimą, ale okazało się, że owe firmy mają problem z dostępem do soli. Niejeden z nas na tę wieść klnie pod nosem. Jako mieszkaniec stolicy Podlasia deklaruję, że jeśli tylko ktoś z osób odpowiedzialnych za odśnieżanie dróg w mieście się do mnie zgłosi, nieodpłatnie, z własnej nieprzymuszonej woli oddam kilogram soli gruboziarnistej, wprost z Wieliczki. Liczę, że znajdą się również inni, którzy tak postąpią, bo niestety pan prezydent szuka rozpaczliwie pomocy. Sugeruje firmie MPO, by ta udostępniła sól podmiotom, które wygryzły ją z rynku i teraz próbują odśnieżać Białystok. I tu muszę podważyć ekonomiczne kwalifikacje pana prezydenta. Mimo najszczerszych chęci nie udało się znaleźć drugiego takiego przykładu, gdzie wyrzucony z rynku usług podaje rękę tym, którzy go wypchnęli z tegoż rynku, czyli podaje rękę konkurencji. To się w żaden sposób nie opłaca.
Czy całego zamieszania można było uniknąć? Moim zdaniem tak. Należało jednak myśleć o tym, ustalając warunki przetargu. Przykład, jak trzeba było sprawę załatwić, pan Tadeusz Truskolaski mógł wziąć z dziedziny, którą najprawdopodobniej kocha, czyli z piłki nożnej. PZPN, by mieć gwarancję, że to, co zaplanował, zostanie dokładnie zrealizowane, udziela klubom licencji. Sprawdza, czy uczestniczący w rozgrywkach mają warunki, by sprostać wymaganiom, chodzi o budżet, bazę sportową, infrastrukturę. W przypadku odśnieżania nie jest to taka prosta umowa, bowiem ściśle wiąże się z bezpieczeństwem mieszkańców. Warto było już na samym początku zażądać, by firmy kandydujące do odśnieżania przedstawiły gwarancję na dostawę niezbędnych materiałów takich, jak na przykład sól. Wtedy byłby porządek w mieście. Nie byłoby tylu kar nakładanych na firmy, a wielu ludzi spędziłoby zimę bez urazów rąk i nóg czy samochodowych stłuczek. Zresztą poszkodowani i tak o zadośćuczynienie zwrócą się do miasta.
Dziś pan prezydent udaje srogiego cara. Naprędce zwołuje posiedzenia sztabu kryzysowego, okłada karami firmy odśnieżające. Kreuje swój wizerunek jako kogoś, kto znakomicie dba o sprawy białostoczan. Może ktoś da na to się nabrać, to jednak raczej taki amatorski teatrzyk, odgrywany po to, by ukryć swoją wcześniejszą nieudolność.