Radio Białystok | Felieton | Święta inne niż wszystkie - felieton Doroty Sokołowskiej
To będą święta inne niż wszystkie - słyszymy zewsząd, bo co normalnego może zostać w tym dziwnym 2020 roku?
Sama uległam tej presji i ze smutkiem poddawałam się nastrojowi przygotowań do Bożego Narodzenia, coraz bardziej przekonując, że - w zasadzie - wszystko jest tak samo. A teraz myślę, że to dobrze, że będą inne od pozostałych - wreszcie.
Przecież kolacja wigilijna na pewno się odbędzie: postanowiłam zrobić tak, jak zawsze: postna kapusta, której przesmażania z olejem lnianym nauczyła mnie jeszcze mama. I kompot z suszu, prawdziwy rarytas, bo na co dzień tylko woda i kawa. Pierogi i koniecznie zupę makową, smak, której poznajemy tylko w wigilię. Może wreszcie odrzucę to myślenie magiczne, że muszę spróbować 12 potraw, bo inaczej czeka mnie nieszczęście w 2021. Rok temu wszyscy spróbowaliśmy i co? Nieszczęście jak ma przyjść - przyjdzie i tak, niewspomagane smakiem karpia w galarecie.
Zresztą jedzenia też będzie mniej, skoro podczas wigilii wszystko jest symboliczne, wcale nie muszę przygotowywać pięciu rodzajów śledzia i trzech smażonej ryby. Kiedy to mówię – oddycham z ulgą, że wreszcie sprzeciwię się tradycji. Myślałam o tym od dawna, gdy po wieczerzy zmuszałam domowników do dojadania potraw, bo zawsze czułam, że robimy za dużo jedzenia, zwłaszcza skromna wieczerza była zapchana symboliką przesytu.
To, co będzie na pewno – to żywa choinka i opłatek. I nasza trójka, żeby nie rozsiewać zagrożenia, na wszelki wypadek. W tym roku ograniczamy wizyty przy świątecznym stole i może to dobra okazja, by zastanowić się nad tradycją spotkań tylko po to, żeby tylko tego dnia nadrobić zaległości w spotkaniach rodzinnych. Doskonale pamiętam nerwówkę przygotowań do wieczerzy, a potem ogromne zmęczenie mojej mamy, która siadała do kolacji ostatnia, zmęczona, z perspektywą powigilijnego dokończenia sałatki i zmywania po dziesiątce gości. Nie chcę takiej tradycji, która męczy. Chcę prawdziwego spotkania, w tym wyjątkowym, ale nie magicznym dniu, jak śpiewają gwiazdy i przekonują celebryci. Boże Narodzenie nie jest magią, wręcz przeciwnie. To dzień narodzin Jezusa, przyjaciela i Boga wielu z nas. Na pamiątkę tego zdarzenia sprzed dwóch tysięcy lat ludzie stworzyli tradycję, która w wielu domach wypaczyła swój prawdziwy sens.
Weźmy kalendarze adwentowe. Ja pamiętam jeszcze takie, gdzie codziennie była ta sama mikroskopijna czekoladka, a dopiero 24 grudnia wypadała z ukrycia podwójna, ale równie mikroskopijna. Człowiek jednak wiedział, że to będzie TEN dzień, a właściwie ta noc. A teraz? Z nowoczesnych kalendarzy wypadają regularne batony, a nawet całe czekolady. A już najdziwniejszy kalendarz adwentowy przygotowują firmy kosmetyczne, wkładając w 23 dni takiego mini produkty: a to lakier do paznokci, a to mini krem. A na 24 grudnia szykują też coś ekstra - maciupki flakon perfum. Chyba, żeby psiuknąć w stajence, bo może zwierzęta popsuły powietrze rodzącego się Jezusa?
Tradycja jest piękna, o ile jest prawdziwa i związana z tym, co najważniejsze - Bożym Narodzeniem. Tymczasem, daliśmy się ogłupić formule, że Boże Narodzenie to prezenty i kupowaniu prezentów za wszelką cenę, mimo że kiedyś w wielu domach robiono je własnoręcznie, a po świętach do szafek wkładamy kolejne rzeczy z niewidocznym napisem "niechciany prezent".
Od połowy roku wsłuchiwałam się w to, o czym mówią moi bliscy. Dostaną wymarzone, ale drobne prezenty, wiem, że sprawią im radość. Ale tym razem nie zapożyczę się, jak większość Polaków w stylu zastaw się, a postaw się. I okien też nie myłam jak zawsze.
Wyczyściłam swój wewnętrzny dom z rzeczy, które nie są mi potrzebne i zmierzyłam się z tradycją, znaną i męczącą mnie od lat. I wiecie co? Czekam na to Boże Narodzenie jak nikt: z adwentowymi świecami, zapalanymi co niedziela, w skromności, wyczekując narodzin mojego Boga.
Pandemia zwróciła nam właściwe proporcje i obnażyła blichtr, w którą zawijamy tradycję. Te święta nie będą takie same jak zawsze - powtarzam wpatrując się w malutką, jeszcze pustą stajenkę - i oddycham z ulgą.
Za chwilę narodzi się w niej ktoś, kto nazywa się Wszystko, Co Potrzebujesz.