Radio Białystok | Felieton | Sesje samorządowe w czasach pandemii - felieton Adama Dąbrowskiego
Zdalna praca, e-lekcje, a nawet internetowe pogaduszki ze znajomymi. Czy także sesje rad samorządowych będą teraz prowadzone wyłącznie zdalnie?
Technologia cyfrowa wkroczyła do samorządów, gdy nałożono na nie obowiązek transmitowania w Internecie sesji rad miast, gmin i powiatów. Ale to tylko rejestracja. Koronawirus spowodował, że radni mniej chętnie spotykają się ze sobą i nawet obrady oraz dyskusje starają się - przynajmniej częściowo - przenieść do świata cyfrowego.
Felieton Adama Dąbrowskiego.
Nawet fanatycy technologii, którzy twierdzili, że kiedyś i tak wszystko odbywać się będzie w sieci, nie przypuszczali, że zagrożenie koronawirusem wymusi te zmiany tak szybko. Tym bardziej, że samorządy nie były na to przygotowane chociażby sprzętowo. Dlatego przyznam, że ze swego rodzaju podziwem śledziłem (oczywiście na monitorze komputera) posiedzenie rady miejskiej Zambrowa. Na sali poza przewodniczącym obecnych było tylko kilkoro radnych - pozostali uczestniczyli w sesji zdalnie. Ale to wcale nie znaczy, że biernie. System pozwalał im na głosowanie, gorzej było z wyrażaniem opinii tak, by słyszeli ich wyborcy. I tu braki w technologii uzupełniono pomysłowością. Radny, który uznawał, że musi się wypowiedzieć, zgłaszał to przewodniczącemu, a ten dzwonił do takiego kandydata na mówcę i przykładał telefon do własnego mikrofonu. Dzięki temu radny sprzed własnego komputera był słyszalny i przez kolegów w sali obrad i przez wszystkich śledzących sesję w Internecie.
Przyznam, że ta pomysłowość, mimo opóźnień w transmisji głosu przepuszczanego przez trzy różne systemy, zdobyła moje uznanie. Bo alternatywą była sesja hybrydowa, w której uczestniczy fizycznie tylko część radnych i tylko oni mogą zabierać głos. Pozostali mogą tylko śledzić poczynania kolegów na monitorach i ewentualnie głosować. Ewentualnie, bo zawsze mogą pojawić się problemy techniczne z łącznością, lepiej więc żeby w sali obrad było kworum. Zresztą ustawodawca wcześniej nie dawał możliwości prowadzenia sesji zdalnych. A kiedy samorządy same wprowadziły takie zapisy do swoich statutów, niektóre sądy administracyjne nie uznawały ważności takich posiedzeń. Dlatego też najczęściej wybieranym rozwiązaniem było przenoszenie tradycyjnych obrad w przestrzeń realną, tyle że bezpieczniejszą.
W Łomży np. uroczystą sesję z okazji urodzin miasta zwołano w parku, ale to rozwiązanie tylko na ciepłe miesiące roku. W wielu przypadkach bardzo przydatne okazały się - i tak przecież teraz nie używane - sale gimnastyczne i hale sportowe, gdzie radnych można rozsadzić na większej powierzchni. Nadają się do tego zresztą także widownie w samorządowych obiektach kultury.
Tak zwana "Ustawa COVID" dopuściła wreszcie możliwość sesji zdalnych. Ale nawet jeśli technologia już nawet w najmniejszych i najuboższych gminach umożliwi zupełnie internetowe obrady z zabieraniem głosu przez wszystkich w czasie rzeczywistym, a nawet z transmisją obrazu ze wszystkich miejsc przebywania każdego radnego, to jeszcze pozostają przypadki nadzwyczajne. Rzadko, bo rzadko, ale czasem fizyczna obecność wybrańców na takich spotkaniach jest niezbędna. To np. sesje, na których odbywają się wybory z wrzucaniem utajnionych głosów do urn.
Tu - ciekawostka - w przywołanej już przeze mnie ustawie o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem..., czyli tzw. covidowej, pojawia się możliwość udziału w sesji, a nawet - co ważniejsze - głosowania korespondencyjnego. I nie uszczegółowiono czy chodzi o korespondencję wyłącznie elektroniczną, czy także tę tradycyjną - papierową.
Może się więc okazać, że równie ważną personą jak przewodniczący rady zarządzający wybory, czy członkowie komisji skrutacyjnej liczący głosy, będzie... listonosz, który je dostarczy.