Radio Białystok | Felieton | "Prezydent gasi światło" - felieton Marka Gąsiorowskiego
"Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie?" – ten cytat z "Dziadów" Adama Mickiewicza, zapewne w jakieś mierze oddaje to, co we wtorek (1.12) wieczorem stanie się w kilkudziesięciu miejscach w Polsce. Samorządy na znak protestu wyłączą oświetlenie niektórych ulic i miejsc. Tak stanie się m.in. w Białymstoku, Suwałkach i Korycinie. Przeciw komu protestują i dlaczego?
Protest ma charakter antyrządowy. Samorządowcy twierdzą, że 28 października Sejm uchwalił najbardziej antysamorządową ustawę w obecnej kadencji, kolejny raz pozbawiając mieszkańców pieniędzy na potrzeby ich lokalnych społeczności. Tym razem poprzez ograniczenie udziału we wpływach z PIT i CIT.
Ustawa jest obecnie procedowana w Senacie i niebawem ponownie wróci do Sejmu. Obecnie na brak stabilności dochodów samorządów lokalnych nakłada się zagrożenie pozbawienia mieszkańców środków budżetu Unii Europejskiej i Funduszu Odbudowy.
Z całą mocą stwierdzamy - jak piszą w swoim komunikacie protestujący - że społeczności samorządowe, bez dostępu do narzędzi finansowych, w tym środków z PIT i CIT oraz dostępu do środków unijnych, nie poradzą sobie same w warunkach niestabilnej polityki finansowej, szczególnie w sytuacji, kiedy trzeba będzie podjąć pracę nad odbudową potencjału społeczno-gospodarczego, po kryzysie wywołanym pandemią SARS-CoV-2.
Czy faktycznie jest tak źle, jak widzą to protestujący? Na dziś nie da się jeszcze tego ocenić. Aczkolwiek pewne przesłanki co do przyszłości już widać. Ustawa dotycząca podatków PIT i CIT jest w trakcie procedowania i nie da się stwierdzić, jaki będzie jej ostateczny kształt. Jednak intencją ustawodawcy jest to, by system podatkowy uszczelnić, a co za tym idzie zwiększyć wpływy do budżetu o jakieś 16 mld złotych.
W tym wzroście mają uczestniczyć również samorządy. Jak faktycznie będzie - czas pokaże - jednak pamiętając skuteczność obecnie rządzącej ekipy w przypadku uszczelniania podatku VAT należy oczekiwać wzrostu wpływów, z czego skorzystają również samorządy. Czy jest to powód, by protestować? Moim zdaniem nie.
Piszą protestujący, że zagrożone są wpływy z budżetu Unii Europejskiej i Funduszu Odbudowy. Trudno uznać to za jakikolwiek pewnik. Na razie trwają twarde negocjacje. Scenariusz, w którym Polska jest poza rozdzielnikiem w unijnym budżecie, jest raczej mało prawdopodobny. Większą presja jest po stronie prezydencji Niemieckiej.
Na pomyślny finał negocjacji czeka kilka państw z południa Europy. Zapewne wszystko skończy się kompromisem, z którego wszyscy nie do końca będą zadowoleni, ale będą w stanie ów kompromis zaakceptować. I znów wypada zapytać, czy są twarde powody do protestów? Moim zdaniem niekonieczne.
Skoro w kluczowych kwestiach protest ma słabe podstawy, to dlaczego się odbędzie? Od kilku lat, praktycznie od początku rządów PIS, samorządowcy związani z opozycją parlamentarną, konsekwentnie krytykują obecną ekipę rządową. Ma to podłoże przede wszystkim polityczne, a krytyka płynie bez względu na to, czy są ku temu racjonalne podstawy, czy też tych podstaw nie ma.
Wizje kreślone m.in. przez prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego o finansowym krachu samorządów, jak na razie się nie spełniają, co ważne takiej perspektywy nie widać nawet na dalszym horyzoncie. Owszem, czasy mamy trudne, ale każdy przez to przejść musi, samorządy również. Czeka nas godzinna ciemność w okolicach głównie białostockich świątyń, w Suwałkach i Korycinie. Na blisko trzy tysiące samorządów w Polsce światło zgaśnie zaledwie w kilkudziesięciu. Ot taki kaprys i mało poważny protest. Niech ciemność będzie z wami.