Radio Białystok | Felieton | Rowerowy Białystok - felieton Marka Gąsiorowskiego
Pandemia i związane z nią ograniczenia sprawiły, że wielu z nas spędziło wakacje w domu. Często główną atrakcją były rowerowe wypady do miasta lub poza Białystok. Nie da się ukryć, że rowerowa infrastruktura nieustannie się rozwija, jest nieźle, co nie znaczy, że nie mogłoby być lepiej.
W stolicy Podlasia przybywa rowerowych ścieżek i praktycznie tą drogą można niemal wszędzie dotrzeć. Na pierwszy rzut oka rowerowe trakty sprawiają bardzo przyjazne wrażenie, ale nie brakuje utrudnień. Cykliści nie mogą liczyć na przykład, w przeciwieństwie do kierowców na zieloną falę. Brak owej fali utrudnia skuteczny trening, tak samo ważne, jak liczba przejechanych kilometrów jest również tempo, w jakim pokonamy dystans. Przystanki co kilkaset metrów, brak informacji o tym, jakie tempo należy zachować, by w owej zielonej fali się znaleźć, sprawiają, że o jakimkolwiek sensownym treningu dla zdrowia możemy zapomnieć.
W niektórych miejscach droga dla rowerów się urywa i by kontynuować jazdę, trzeba łamać przepisy- tak jest na przykład na wiadukcie przy Dąbrowskiego. Cykliści jechać chodnikiem tam nie mogą. Aleja Jana Pawła II, między Fadomem a Hotelem Leśnym. Droga rowerowa wchodzi w łuk na podwójnej ciągłej. Niewątpliwie pułapka. A niedawna przebudowa drogi dla rowerów u zbiegu Miłosza i Branickiego? Rowerzyści zachodzą w głowę: o co chodzi? I po co ta przebudowa. Takich miejsc w mieście jest więcej. Remontu wymaga długi fragment rowerowego traktu wzdłuż ulicy Sikorskiego. Asfalt tam się wybrzuszył i popękał, zrobiło się wąsko i niezbyt bezpiecznie. Warto, by służby miejskie częściej sprzątały na ścieżkach. Szczególnie po weekendach. Niekiedy rozbite szkło leży na drodze kilka dni. Przydałby się też bieżący monitoring zieleni, szczególnie drzew rosnących przy rowerowej drodze. Bardzo często wystające nad drogę gałęzie stanowią poważne niebezpieczeństwo. Ewidentnie jest co poprawiać.
A jak jest poza miastem? Zacznijmy od popularnej ścieżka do Supraśla. Jeśli ktoś był tam dawno, może czuć się pozytywnie zaskoczony- poszerzenie nitki i estakada w Krasnem dodają trasie walorów. Nie dość, że jest bezpieczniej, z drogi wypada jeden z trudniejszych podjazdów, jadący mogą z góry podziwiać majestatyczny krajobraz Puszczy Knyszyńskiej.
Fragment Green Velo do Choroszczy. To najkrótsza droga, by z zachodniej części Białegostoku trafić w obszar wiejskiej ciszy. Krajobrazowo jest sielsko i anielsko, choć widać, że ta część ścieżki ułożonej z polbruku odczuwa już rękę czasu. Trasa do Juchnowca z kolei jest atrakcyjna dla początkujących cyklistów. 12,5 kilometra od granic Białegostoku biegnie po niemal idealnie płaskiej powierzchni. I jeśli ktoś chce zacząć dłuższą jazdę, przygotowania powinien rozpocząć właśnie na drodze Juchnowca. Wszystkie te drogi charakteryzują się znikomą liczbą miejsc postojowych, gdzie można usiąść, odetchnąć i się posilić, uzupełnić płyny. Trzeba mieć nadzieję, że i w tej kwestii coś w najbliższym czasie się poprawi. Niemniej, bez względu na wszystko, jazda rowerem to samo zdrowie, do czego gorąco zachęcam.