Radio Białystok | Felieton | Byki w mieście jelenia - felieton Adama Dąbrowskiego
"Polski język trudna być" - zapewne każdy kiedyś spotkał się z takim lub podobnym powiedzeniem. Błędy językowe zapewne zdarzają się każdemu i wszędzie, ale w większości przypadków są jak najszybciej korygowane. Chociaż są i takie miejsca, gdzie po prostu w ogóle nie powinno ich być.
Przepraszam. Naprawdę zależało mi na tym, żeby błędy poznikały z tzw. przestrzeni publicznej, zanim zauważy je więcej osób. Tym bardziej że dotyczy to mojego rodzinnego miasta (Łomży). Ale nie mogę czekać w nieskończoność.
Tym bardziej że... do trzech razy sztuka. Dodam, że trzech w ciągu ostatniego miesiąca.
Tablice z błędami
Pierwszy to nowe tablice informacyjne w Parku Jana Pawła II. Kiedy po powrocie z urlopu zauważyłem, że wreszcie się pojawiły, od razu zechciałem poznać i zawartość. I... szybko pożałowałem. Łamańce językowe i błędy gramatyczne pewnie bym jakoś przełknął - w ogólnym zarysie każdy może się zorientować, co autor miał na myśli. Ale literówki? Na planszach wydrukowanych w kilku egzemplarzach?
Ktoś przecież ten tekst układał, ktoś go (mam nadzieję) sprawdzał, ktoś drukował, ktoś mocował... Naprawdę nikt nie zauważył, że jest tam zakaz "pożywania napojów alkoholowych"? Albo pozostawiania "paląych się przedmiotów"?
Osoby funkcyjne, które o tym obywatelsko poinformowałem, obiecały, że napisy zostaną poprawione. Miesiąc temu to było, jak obiecały.
Mural z błędami
Drugi raz to symboliczne odsłonięcie najnowszego muralu. Właściwie to winą można by obarczyć mieszkańców Łomży, którzy wybrali projekt z najdłuższym tekstem. Na tyle jednak czytelnym, że od razu zauważyłem, iż - niestety już po fakcie - ktoś zdążył zamalować literę i rasę psa zamienił w ten sposób na "hart" ducha. Niestety, nie był to jedyny błąd.
I o ile - mam nadzieję - niewielu czytających zorientuje się, że "jestem" po zaimku "jam" jest powtórzeniem, a frazę "bym jej dziecięciem znać nie wart” być może uzna za mało zrozumiałe bredzenie w duchu mrocznego romantyzmu, to "wziąść" już nijak obronić się nie da.
I chociaż lektura tegoż w upalny dzień jeszcze dokładniej przykleiła mi koszulę do pleców, zdzierżyłem i to, wierząc, że ktoś jednak coś zrobi. To było dwa tygodnie temu. Na razie bez zmian.
Ale że żyjemy w kulturze obrazkowej, może nikt (poza mną) już nie czyta liter, więc nie zauważy i tego?
Nagranie w Urzędzie też z błędami
Natomiast trzeci przypadek, już tym się nie wybroni, bo tym razem dotyczy słuchu, a nie wzroku. Jest to nagranie, które włącza się automatycznie po wybraniu numeru Urzędu Miejskiego w Łomży. A właściwie fragment dotyczący RODO. A brzmi to tak:
"...informujemy, że państwa dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób opisany w klauzurze informacyjnej..."
Jeśli ktoś nie wierzy własnym uszom, to potwierdzam. Jest tam "klauzurze". Jestem pewien, bo przesłuchałem kilkakrotnie. A klauzura według słownika polskiego to nic innego niż przepisy ograniczające komunikowanie się zakonników z osobami z zewnątrz lub część klasztoru zamknięta dla osób z zewnątrz.
Jesteśmy więc mieszkańcami jedynego chyba polskiego miasta, które ma błąd ortograficzny na muralu i którego ratusz jest jakąś formą klasztoru.