Radio Białystok | Felieton | Kampania w cieniu koronawirusa - felieton Adama Dąbrowskiego
W 2002 roku, podczas wyborów samorządowych była epidemia określana jako SARS, cztery lata później, podczas kolejnych takich wyborów – ptasia grypa.
W 2009 r. podczas wyborów do europarlamentu panowała świńska grypa, a teraz – w roku wyborów prezydenckich - mamy epidemię choroby Covid-19, najczęściej nazywanej "koronawirusem”.
Przypadek? – mogą spytać zwolennicy teorii spiskowych.
Tyle, że te epidemie pojawiały się co kilka lat i przez pewien czas trwały, a jakieś powszechne wybory mamy niemal co roku. Przypisanie ich do chorób wcale nie było trudne. Trudna natomiast z pewnością staje się kampania wyborcza.
W Ameryce wymyślono kiedyś zasadę, którą nasi specjaliści od marketingu politycznego powtarzają z upodobaniem, że dziesięć uścisków dłoni kandydata to jeden głos w wyborach. Tylko jak tu serdecznie i szczerze ściskać dłonie, skoro każdy potencjalny wyborca to równie potencjalny nosiciel zarazków? A w rękawiczkach (najlepiej gumowych) jakoś tak niezręcznie… Co prawda królowa Elżbieta - co obiegło światowe media – ostatnio wręczała medale w rękawiczkach. I jeśli nawet gumowych, to dyskretnie ukrytych pod takimi z materiału.
Ale królowa zasiada na tronie od ponad 60 lat, a specjaliści ostrzegają, że im osoba bardziej w wieku zaawansowana, tym wirus może być bardziej zjadliwy. Zresztą, co wolno królowej, to nie… (a nie, to nie to przysłowie). Uścisków dłoni unikają także politycy z innych krajów, co media także skwapliwie wychwytują. I to unikają nawet w gronie bliskich współpracowników, jakby nie wierzyli, że tamci myją ręce. Albo jakby sami nie chcieli ich myć zbyt często. Zresztą dziwnie by to wyglądało, gdyby zaraz po serdecznych powitaniach, wszyscy - na wszelki wypadek - ustawili się w kolejce do umywalek.
Skoro więc nawet osoby znajome, i to chyba obdarzane jakimś zaufaniem, nie podają sobie rąk, to co mówić o dotykaniu obcych dłoni? I to najlepiej od razu setek?
Zresztą nawet gdyby na czas tej kampanii kandydaci ograniczyli się do serdecznego machania ręką na odległość albo przeszczepili (chyba z Japonii) ceremonialne ukłony w pół (na wszelki wypadek z odległości co najmniej dwa metry), to nie da się zachować jednej z podstawowych zasad profilaktyki antywirusowej wymienianej przez specjalistów w jednym zdaniu razem z myciem rąk: unikać większych skupisk ludzi!
Wiec wyborczy w kameralnym gronie zaufanych znajomych? Hmmm… Nie wiem czy jest jakiś spin doktor, który potrafiłby nawet cykl takich spotkań przekuć w sukces wyborczy swojego mocodawcy. Jednak nawet, jeśli taki kandydat desperacko chciałby spotykać się z wyborcami, to czy oni – uprzedzeni o zagrożeniach jakie stwarza takie zgromadzenie – podjęliby to wyzwanie?
Jakiś kierunek możliwych działań wskazał Sejm przyjmując kilka dni temu specustawę o możliwości pracy zdalnej, bez wychodzenia z domu. Może więc i kampania tym razem będzie prowadzona głównie w ten sposób? Telewizja, radio i Internet mogą okazać się głównymi kanałami dotarcia do elektoratu i pozyskiwania jego głosów.
Najlepsze jest oczywiście radio, które nie wymaga "samouwięzienia” przed monitorem. A poza tym, przecież w Internecie też są wirusy.