Radio Białystok | Magazyny | Czytam książki | Książka za recenzję | „Jestem komunistyczną babą!” Dan Lungu
Życie bez cenzury, wolność wyboru, wolność słowa, pełne sklepowe półki, demokratyczne wybory, wolność zgromadzeń i możliwość głośnego wyrażania swoich myśli. Tak w wielkim skrócie można powiedzieć o dzisiejszych czasach. A gdyby tak cofnąć się o 30-40 lat? Wielu mieszkańców dawnego bloku wschodniego wciąż nie pogodziło się z upadkiem ustroju. Do dziś utrzymują, że idee komunistyczne sprawdziły się w praktyce, że budowali dostatnie i sprawiedliwe państwo. Dan Lungu w swojej książce „Jestem komunistyczną babą!” przenosi nas w czasy rumuńskiego komunizmu i reżymu Nicolae Ceausescu. Należy dodać, iż robi to w całkiem dobry sposób, ukazując wcale niewesołą sytuację w sposób niezwykle zabawny, nie przekraczając przy tym granicy przyzwoitości satyrycznej.
Książka jest opowieścią o życiu Emilii Apostoae, która tęskni za komunizmem, nie jest w stanie przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości, która przyszła wraz z upadkiem dyktatury Ceausescu. Wszystko to co otacza ją dookoła jest w jej mniemaniu pozostałością po systemie doskonałym, systemie, który dbał o jednostkę a tym samym o całe społeczeństwo i państwo.
Punktem wyjściowym całej książki są zbliżające się wybory. Emilia pod naciskiem swojej córki, Alice, która mieszka w Kanadzie wraz z swoim mężem i namawia matkę(telefonicznie), żeby ta nie głosowała na komunistów, rozpoczyna „powrót do przeszłości”. Emilia w przeciwieństwie do córki nie widzi nic złego w komunistach. Sama wychowywała się w tym systemie i żyło się jej znacznie lepiej niż w czasach demokracji. Chodząc po ulicach i widząc zniszczone budynki dawnych fabryk, świecące niegdyś pełnym blaskiem a teraz przypominające najzwyklejsze ruiny z wielkim sentymentem powraca to tamtych czasów. Tak naprawdę Emilia jako zwykły szary człowiek nie zdawała sobie sprawy z tego co się w państwie dzieje. Znany był wszechobecny terror i strach mieszkańców przed władzą, jednak kto się nie wychylał, nie miał źle. Pracowała w fabryce produkującej elementy metalowe, zarabiała sporo i to wystarczyło. I nie ważne było, że w sklepach niczego nie można było dostać, a jak trzeba było coś załatwić to człowiek zmuszany był do „uruchomienia” wszystkich kontaktów, jakie posiadał a i to często nie skutkowało, nie ważne też było, że panowała powszechna bieda i terror rumuńskiej władzy. Dla Emilii najważniejsze było, że wszyscy mieli pracę a państwo nikogo nie pozostawiło na bruku, natomiast ludzie byli jacyś inni, bardziej przyjaźni, bardziej wyczuleni na ludzką krzywdę i chętni bezinteresownie pomagać. Niestety przyszła demokracja, wraz z nią kapitalizm i każdy musiał zacząć radzić sobie sam. I w tym nowym systemie nasza bohaterka nie potrafi się odnaleźć.
Dan Lungu napisał książkę o tęsknocie kobiety zepchniętej na margines społeczeństwa. Jednak należy dodać, iż nie jest to książka smutna i ponura niczym książki Herty Mueller. Autor w ciekawy i ironiczny sposób pisze o sytuacjach, które wcale zabawne nie były. Między innymi możemy się dowiedzieć, że kolorowy telewizor można było zdobyć kupując kolorowe szkło i stawiając go przed ekranem czarno-białego odbiornika, że jedne samochody mogły jeździć w dni parzyste a drugie w nieparzyste, że przed planowaną wizytacją „Geniusza Karpat” lakierowano krowom kopyta, gdyż te nie wyglądały na książkowe! Znakomitym elementem są tzw. przypowieści o Ceausescu, które są wplecione między poszczególne rozdziały i są inteligentną drwiną z dyktatora.
Książka jest jak najbardziej godna polecenia, chociażby z tego powodu, że w Polsce ten rodzaj sentymentu jakim system komunistyczny darzyła Emilia nie budzi specjalnego zdziwienia i chyba każdy ma w swoim otoczeniu chociaż jedną osobę, która w bardziej lub mniej pozytywny sposób wspomina czasy Gierka czy Gomułki.
Zaleski Marcin
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska