Radio Białystok | Magazyny | Czytam książki | Książka za recenzję | "Jerzy Stuhr. Bieg po linie" Maria Malatyńska
Zbliżałem się już do końca książki i próbowałem przypomnieć sobie jej tytuł. Pamiętałem, że z okładki spogląda Jerzy Stuhr, ale tytuł mi umknął z pamięci, więc szybko zerknąłem jeszcze raz na okładkę, by doczytać: „Bieg po linie”. Po prostu to jest książka, której można by było nadać wiele najróżniejszych tytułów i być może nawet wiele by pasowało, ale nie tytuł jest tu najważniejszy, tylko zawartość. A treści jest sporo i poruszonych tematów najróżniejszych.
Maria Malatyńska przez kilka lat na łamach Gazety Krakowskiej zamieszczała takie cotygodniowe felietony, w których zadawała jakiś temat, jakieś pytanie Jerzemu Stuhrowi i tenże snuł w odpowiedziach swoje refleksje. I wydana w tym roku książka „Jerzy Stuhr. Bieg po linie” jest zbiorem wybranych tekstów, które były drukowane na łamach wspomnianej gazety w latach 2017-2020. I tak jak moim zdaniem nie jest ważny tytuł tak też nie jest ważna chronologia. Zdarza się, że po tekście z 2017 mamy tekst z 2020, by po nim znów cofnąć się o trzy lata. Tego, który felieton, w jakim czasie był drukowany -możemy się dowiedzieć z zamieszczonej na końcu książki noty redakcyjnej i zapewne niejeden czytelnik w trakcie lektury będzie sprawdzał kiedy dany tekst powstawał, by wiedzieć, do jakich okoliczności go odnosić.
Jerzy Stuhr w tej książce mówi o wielu rzeczach. Nie tylko o aktorstwie. Nie tylko o swoim aktorstwie, filmowym , teatralnym, o współpracownikach, młodszych, starszych. Znajdziemy też wiele słów odnoszących się do polityki, do różnic pokoleniowych, do zmieniającego się świata. W wielu momentach wspominane są Włochy, wspominany nieraz też jest Witkacy i Gombrowicz. Stuhr czasem mówi nam wprost, czasem podaje alegoryczne przykłady. Można się z tym znanym polskim aktorem zgadzać lub nie, ale warto poznać te inteligentne przemyślenia zawarte w „Biegu po linie”. Jest to książka, której nie czyta się jednym tchem od deski do deski, ale jest to książka, do której nawet po przeczytaniu wszystkich tekstów, będzie się chciało jeszcze niejeden raz zaglądnąć. I pomimo tego, że autorka podzieliła ten zbiór na cztery części plus epilog, to myślę, że nikt nic nie straci- czytając teksty w takiej kolejności, w jakiej sam będzie chciał, gdy np. ktoś zacznie od rozdziału, którego tytuł najbardziej go zaciekawił.
P.S. Z lektury możecie się dowiedzieć, m.in. gdzie Jerzy Stuhr spotkał księdza spod Białegostoku.
Wiesław
Od red. Ja nie przepadam za felietonami w zwartym, druku, uważam, że od tego są gazety ;-) Ale- może warto zmienić zdanie? Dziękuję!
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska