Adam Mickiewicz był wybitnym poetą i publicystą. Był też pielgrzymem, mistykiem, po części dowódcą wojskowym, kochankiem, skandalistą, mężem, ojcem, zesłańcem, tułaczem i buntownikiem. W najnowszej powieści Adam. Mickiewicz Cezary Harasimowicz strąca wieszcza z cokołu, na którym postawiła go historia i naród, w pewien sposób go uczłowiecza. Zabiera przy tym czytelnika w niezwykle barwną podróż do epoki romantyzmu i odsłania przed nim sekrety duszy wieszcza. A skoro romantyzm – wiadomo, jakiś bies-anioł musiał się w niej pojawić. Jest przewodnikiem w tej podróży.
Trumny były trzy. Cynkowa w dębowej i orzechowej. Drewniane rozsypały się i spróchniałe szczątki rozsiały się po ziemi. Był rok 1890, 27 czerwca, trzydzieści pięć lat po jego śmierci w Konstantynopolu. Trumna cynkowa była rozpruta, wygięta, pęknięta u góry, podziurawiona u dołu. Stanąłem nieco z boku, czujnie przyglądając się ekshumacji. Starałem się ze wszystkich mocy, by na mych ustach nie wykwitł uśmieszek. Okoliczności przecież były żałobne. Nie odstąpię Go na krok, bo przecież jest moim podopiecznym.
Książka Cezarego Harasimowicza nie jest kolejną literacką biografią wieszcza, choć zachowuje chronologię wydarzeń. Jest jej wariacją, opartą na faktach barwną fikcją. Balladą o człowieku, nie zaś o postaci ze spiżu. Autor barwnie oddaje klimat epoki subtelnie osadzając ją w języku pobrzmiewającym XIX-wieczną patyną. Szkicuje niezwykle plastyczne, wręcz filmowe obrazy, przeplatając je wierszami, które ujęte w ramy fabularyzowanej historii ożywają nowymi znaczeniami.
Autor bawi się formą i opowieścią, w roli narratora obsadzając tajemniczą postać, która wciela się w rolę demiurgicznego opiekuna i przewodnika Mickiewicza, a nawet więcej, bo wręcz diabelsko-anielskiego konstruktora jego losów – od urodzenia aż do śmierci. Drugą bohaterką książki jest Polska i jej historia.
Śmierć króla wieszczono jako ostateczny omen upadku krainy, której połać rozciągała się od litewskich pól i lasów, po wielkopolskie równiny, od kurlandzkiej Windawy graniczącej z Ryską Zatoką, po Jahorlik stojący na granicy z Hospodarstwem Mołdawskim i Jedysanem tureckim. Rozdrapali Austriacy, Prusacy i Rosjanie ten kawał pięknej i przeklętej ziemi, rozdarli jak bogaty aksamit, dzieląc między siebie strzępy tkaniny.
Niechże jego zdrożna królewska mość spoczywa w pokoju czy to w piekle, czy to w niebiosach. Nie moja sprawa. Ja wsłuchuję się w tępy stukot końskich kopyt.
(…)
Trzask przebija się przez granat nocy i wsiąka w śnieżnosiwą zawieruchę. Gniadosz brnie z trudem przez zamieć. Barbara jest dzielną kobietą, wybrała się do Nowogródka sama i sama uparcie wraca po wizycie w kancelarii męża. Mąż ma na imię Mikołaj pieczętuje się herbem Poraj, jest adwokatem sądowym w Nowogródku, pomniejszym rejentem i komornikiem. Barbara, jak się rzekło, to dzielna kobieta, ale nieco lekkomyślna, bo w ciężarnym stanie nie powinna się wybierać w zimową podróż, by zobaczyć na krótko męża. Barbara ma już za sobą jeden poród, pierworodnemu na imię dano Franciszek. Do drugiego rozwiązania jeszcze czas, za trzy tygodnie termin, więc Mickiewiczowa myśli, że nic złego podczas podróży zadziać się nie może.
Lecz dzieje się.
Mickiewicz w Adamie nie jawi się bynajmniej wyłącznie jako geniusz, cudowne dziecko romantyzmu. Jest mężczyzną z krwi i kości – delikatnym i uduchowionym, tak, ale też kochliwym, burkliwym, zadufanym w sobie, równie skłonnym do uniesień, jak i konfliktów.
Harasimowicz maluje swoim genialnym piórem dwóch, jakby ulepionych z innej gliny poetów. Tego, którego duch unosił się wysoko w otchłani Kosmosu, i natchniony prawami Absolutu tworzył swoje genialne dzieła i tego drugiego, który brodząc po ugorach codziennego życia szukał sensu istnienia – napisał w recenzji książki Jerzy Antczak, dodając, że książka porwała go bez reszty i chętnie zobaczyłby ją na dużym ekranie.
Adam obejmuje dłońmi jej zimne policzki. Szepcze:
- To już skończone. Niebyłe. Tylko ciebie chcę… Tylko…
Znów długi namiętny pocałunek. Ona w pierwszych sekundach broni się. Potem ulega. Rozsypują się rozrzucone, pokreślone kartki. Jedna z nich sfruwa z łóżka niczym ćma na podłogę. Za mglistym oknem wiatr miota po ulicy zeschniętymi liśćmi. Leci rdzawa chmura w stronę Ratusza. Kochają się krótko. Ona ucieka ze wzrokiem. Poprawia suknię. Idzie do drzwi i mówi odwrócona plecami:
- To koniec. Nie ma dla nas żadnej nadziei.
Skrzypnęły drzwi. W zatęchłej mansardzie pozostał zapach bogatej francuskiej perfumy.
Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!
Postaci twojej zazdroszczą anieli,
A duszę gorszą masz, gorszą niżeli!…
Przebóg! tak ciebie oślepiło złoto!
I honorów świecąca bańka, wewnątrz pusta!
Bodaj!… Niech, czego dotkniesz, przeleje się w złoto
Gdzie tylko zwrócisz serce i usta,
Całuj, ściskaj zimne złoto!
***
- Chcesz pozostawić po sobie wieczne cierpienie?
Odpowiedział:
- Nie.
Stwierdziłam:
- Stało się. Nie cofniesz już swoich słów. Nie spalisz wszystkich rymów. Pójdą w naród i poczynią tyle dobrego i złego.
Przeraził się:
- Złego?
Wycedziłam:
- To dziwny naród. Tyle w nim wzniosłości, ile upadku. Tyle poczucia niższości, co megalomanii. Tak, tak, Prometeuszu. Ulepiłeś swój naród z grząskiej gliny pomieszanej z gorzkimi łzami. Chciałeś wykraść z niebios iskrę bożą, by tchnąć w ten dziwny twór ducha, ale nie kradnie się ognia Panu Bogu. Dlatego na wieki wieków będziesz za karę przykuty razem ze swoim ludem do skał, a sępy będą wam wyjadać wątroby. Będziecie, Polacy, tak cierpieć po wsze czasy.
- Odejdź.
O autorze:
Cezary Harasimowicz – pisarz, scenarzysta, dramaturg. Autor scenariuszy, według których powstało kilkanaście filmów i seriali (między innymi „300 mil do nieba”, „Bandyta”, „Daleko od okna”, „Żyć nie umierać”, „Ekstradycja 3”, „Przeprowadzki”). Autor kilkunastu powieści (między innymi „Saga czyli filiżanka, której nie ma”, „Mirabelka”, „Była sobie miłość”. „Tajemnica Iny”). Laureat wielu nagród, w tym Nagrody Literackiej Miasta Stołecznego Warszawy i amerykańskiej nagrody Hartley-Merrill Prize.
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska