WYJĄTKOWE SPOTKANIE Z LEGENDARNYM AKTOREM
WYWIAD MISTRZA LAWRENCE’A GROBELA, AUTORA BESTSELLEROWYCH ROZMÓW
Z ALEM PACINO, TRUMANEM CAPOTE I AVĄ GARDNER (AXIS MUNDI)
W czerwcu 1978 roku Lawrence Grobel odwiedził aktora Marlona Brando w
jego samotni na tahitańskiej wyspie Tetiaroa. Wtedy po raz pierwszy od
25 lat żyjący w odosobnieniu Brando, znany z niechęci do prasy, udzielił
tak długiego wywiadu. Powstał portret człowieka, aktora, opowiadającego o
życiu z rodziną na samotnej wyspie, krucjacie na rzecz Indian,
postrzeganiu sztuki, największych filmowych rolach, relacji z Elia
Kazanem, Charlie Chaplinem i o wielu innych ważnych aspektach swego
życia.
Będąc w 1960 roku na Tahiti z okazji kręcenia
Buntu na Bounty
Marlon
Brando odkrył Tetiaroa, archipelag wysp położonych sześćdziesiąt
kilometrów na północ od miasta Papeete. Gdy wystawiono je na sprzedaż,
Brando je kupił. W ten sposób stał się mieszkańcem dwóch światów: domu
przy Mulholland Drive w Beverly Hills i wysp na Oceanie Spokojnym, gdzie
prowadził życie Robinsona Crusoe.
„- To co, może spotkamy się na Tahiti? - Brando spytał mnie w trakcie
rozmowy telefonicznej 28 marca 1978 roku. Brzmiał obcesowo ale rzeczowo.
(..)
W końcu udało mi się dotrzeć do Brando. Po blisko sześciu miesiącach
negocjacji zdecydował się osobiście odebrać telefon i porozmawiać ze mną.
Gdy tylko skończyliśmy, zadzwoniłem do szefa mojej redakcji w Nowym
Jorku, by powiedzieć mu, że załatwiłem wywiad. Brando zgodził się mówić,
ale pod pewnymi warunkami. Chciał mianowicie rozmawiać wyłączne na temat
Indian.” (...)
“Marlon Brando miał wiele twarzy. Jego wybitna gra aktorska wywarła wpływ na
późniejszych aktorów. Był obywatelem świata. Miał obsesję na temat tajnych
operacji rządu Stanów Zjednoczonych i śledztwa, które rząd prowadził przeciwko
niemu.
Przez całe życie żywił gniew wobec własnego ojca. Fatalnie traktował
kobiety i starał się nimi rządzić tylko dlatego, że mógł to robić.
Pochłaniał książki, uwielbiał gry i miał wiele cech tyrana. Nie dbał o
swoje ciało, o swój talent, psychikę i o kobiety, z którymi był. Maltretował
kilkoro ze swoich jedenaściorga dzieci.
Ale jego filmy, cała jego działalność i to, co miał do powiedzenia
dowodzą, że bardzo głęboko angażował się we wszystko, co miało dla niego
znaczenie.
Na pewno nie zgodziłby się na to, aby wykonawca jego testamentu sprzedał
prawa do wyspy Tetiaroa inwestorowi, który zamierza otworzyć tam “eko-kurort” i
nazwać go “Brando”.
Pomysł tej książki narodził się jeszcze przed tragicznymi wydarzeniami w
rodzinie Brando. Moją intencją było złożenie hołdu Marlonowi jako człowiekowi i
przedstawienie czytelnikowi tych stron jego życia, które pominięto w innych
książkach na jego temat. Miałem wiele szczęścia, że mogłem spędzić tyle czasu z
Brando - zarówno na jego wyspie, jak i w moim domu w Los Angeles. Lubiłem jego
towarzystwo, z niecierpliwością czekałem na nasze spotkania i wiedziałem, że
nigdy mnie nie znudzi.
Wśród setek osób, z którymi przeprowadziłem wywiady, nigdy nie spotkałem
nikogo takiego jak Marlon Brando.
Myślę też, że już nigdy nie spotkam. (...)
Nie tylko wzbudzał moje zainteresowanie, ale i fascynację. Sam też się
fascynował – wielkimi sprawami i drobiazgami.
Lubił zabawiać innych i być samemu
zabawianym, nigdy nie przestawał myśleć i posiadał wyjątkowy dar obserwacji.
Nie
chciał mówić o aktorstwie, bo go to nudziło, ale gdy o nim mówił, robił to
lepiej niż jakiklowiek aktor, z którym rozmawiałem. Potrafił mówić o wnętrzu
pyska wielbłąda, o tym, jak siedział na marokańskiej plaży ze stewardesą i
słuchał modlitewnych nawoływań muezina, o sędzim amerykańskiego Sądu Najwyższego
Williamie O. Douglasie, o Immanuelu Kancie, albo o Pablu Picasso. - Wszystko
mnie fascynuje – powtarzał. – Mogę mówić przez siedem godzin o drzazgach.
(...)
Drugiego lipca 2004 roku Marlon Brando zmarł w wieku osiemdziesięciu lat.
“Prasa podaje, że Marlon Brando zmarł drugiego lipca, ale myślę, tak
naprawdę odszedł czternaście lat wcześniej, szesnastego maja 1990 roku, gdy
kula wystrzelona z pistoletu jego syna Christiana przeszyła lewy policzek
chłopaka córki Brando. A może odszedł pięć lat później, szesnastego kwietnia
1995 roku, gdy powiodła się trzecia próba samobójcza jego córki Cheyenne.
Te tragiczne wydarzenia złamały mu serce, pozbawiły radości całe jego
późniejsze życie, kazały mu jeszcze bardziej zamknąć się w sobie i w samotności
zmagać się z demonami, które prześladowały go od dzieciństwa, gdy wygłupy i
nieposłuszeństwo zaprowadziły go do szkoły wojskowej, skąd później został
wyrzucony i rozpoczął życie tułacza”. (...)
Lawrence Grobel
Prywatnie tu: tudorotasokolowska.pl
Prowadzący:
Dorota Sokołowska