Radio Białystok | Wiadomości | Radny Marek Chojnowski przeciwny promocji miasta przez komiks o Zamenhofie
Radny miejski reprezentujący PiS uważa, że komiks o życiu i dokonaniach twórcy esperanto Ludwika Zamenhofa nie powinien promować Białegostoku. Chodzi o informacje o - inspirowanym przez władze carskie - pogromie Żydów, który miał miejsce w mieście w 1906 roku.
Komiks wydano 2,5 roku temu, okazją była 155. rocznica urodzin Zamenhofa. To nie tylko opowieść o życiu i dokonaniach twórcy esperanto, zawiera on też informacje związane z okresem historycznym, w którym powstał i rozwijał się ten międzynarodowy język.
Na dwóch stronach są informacje nawiązujące do wydarzeń z 1906 roku, gdy w mieście doszło do pogromu ludności żydowskiej. Stało się to z inspiracji władz carskich (wojska i policji). Jak podano w komiksie - zginęło wówczas 88 osób (tak mówiły dane oficjalne, historycy uważają, iż ofiar było więcej).
Do tej pory komiks ukazał się w łącznym nakładzie tysiąca egzemplarzy, w 2016 roku na jego podstawie powstała też wystawa, którą można było zobaczyć w trakcie Światowego Kongresu Esperanto na Słowacji.
Uwagę na informacje o pogromie zwrócił radny PiS Marek Chojnowski
Uwagę na - zawarte w komiksie - informacje o pogromie zwrócił radny miejski PiS Marek Chojnowski. Jego zdaniem, to zła promocja Białegostoku. Skierował w tej sprawie interpelację do władz miasta.
Według mnie, historia, kroniki historyczne, opracowania naukowe, są jedną rzeczą, natomiast inną sprawą jest promocja miasta na podstawie czy to ulotek, biuletynów, czy też na podstawie tego sympatycznego komiksu - mówił w piątek (12.05) dziennikarzom na zwołanym briefingu prasowym.
Zaniepokoiły go ilustracje "ukazujące białostoczan znęcających się nad Żydami"
Mówił, że sam komiks jest "bardzo miły, pięknie zilustrowany", zaniepokoiły go jednak ilustracje "ukazujące białostoczan znęcających się nad Żydami". "W mojej ocenie promocja miasta powinna polegać na ukazywaniu rzeczy pozytywnych, jego mieszkańców w jak najlepszym świetle, w celu zachęcenia turystów i inwestorów" - powiedział radny Chojnowski.
Uważa, że takie treści odstraszają i nie leży to w interesie miasta i mieszkańców. Dodał, że jego reakcja wynika z tego, iż ma być dodruk wydawnictwa i ma ono trafić za granicę w wersjach obcojęzycznych.
Chojnowski nie neguje faktów historycznych, ale...
Podkreślił, że nie neguje faktów historycznych, ale uważa, iż nie powinno się w ten sposób miasta promować, a sam temat - zostawić dialogowi historyków i mieszkańców. Podawał przykłady apartheidu czy holocaustu i pytał, czy RPA lub Niemcy tym się promują.
Rudnicki odpowiada
Nie jesteśmy od tego, żeby cenzurować dzieło autorskie, choć zawsze można zastanowić się nad tym, czy w komiksie nie powinna być informacja uzupełniająca, że te wydarzenia były z inspiracji władz carskich - odpowiada na to zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki.
Pytany o to, czy informacje o niechlubnych faktach z przeszłości miasta szkodzą promocji Białegostoku Rudnicki odpowiedział, że tak naprawdę to najbardziej szkodzą "tego typu działania". W jego ocenie, kiedy wybijany jest na pierwszy plan negatywny, a nie pozytywny przekaz, utrudnia to budowanie strategii promocyjnej miasta.
Rudnicki dodał, że do tej pory nikt nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń do treści w komiksie. Dodał, że fizycznie dodruku komiksu jeszcze nie ma, choć przyznał iż jest rozważany taki pomysł.
Pogrom miał miejsce w 1906 roku
Pogrom z 1906 roku opisany został m.in. w obszernej monografii "Historia Białegostoku", która ukazała się przed pięciu laty. Tragiczne wydarzenia upamiętnia pamiątkowy obelisk ku czci pomordowanych, który stoi na białostockim cmentarzu żydowskim; są na nim umieszczone nazwiska 110 osób.
Jak piszą autorzy tej publikacji, wieść o pogromie w Białymstoku wywołała ogromne oburzenie, informowały o nim szczegółowo światowe agencje prasowe. Opinie te zmusiły rosyjskie władze do podjęcia oficjalnego śledztwa, zakończyło się ono 2 lata później. Przed sądem stanęło 36 osób.
"Byli to wyłącznie przedstawiciele miejscowego półświatka, zaś prawdziwi sprawcy pogromu - wojsko i policja - występowali na procesie w charakterze świadków. Wyrok skazujący usłyszało zaledwie 15 bandytów, reszta została uniewinniona" - można przeczytać w "Historii Białegostoku".