Radio Białystok | Gość | prof. Violetta Wejs-Milewska - dyrektor Instytutu Filologii Polskiej UwB
"50 lat to dobry wiek, to jest taki moment, kiedy mamy już jakąś historię za sobą, ale jeszcze mamy szansę na pewne perspektywy".
W ten weekend kulminacja obchodów 50-lecia Wydziału Filologicznego Uniwersytetu w Białymstoku. Będą doktoraty honoris causa, wernisaże i koncerty. O tym wydarzeniu z dyrektor Instytutu Filologii Polskiej UwB prof. Violettą Wejs-Milewską rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Pięćdziesięciolecie to fajny wiek, w niektórych sytuacjach przynajmniej, ale opisanie tego, jako "środowisko filologiczne" to takie nie do końca prawdziwe, jeśli chodzi o sytuację naszej wyższej uczelni humanistycznej w Białymstoku.
Violetta Wejs-Milewska: No ja myślę, że wszystkie młode regionalne uczelnie mają tę samą historię i podobne źródła. My oczywiście powstaliśmy na bazie kolegium nauczycielskiego w latach 60., a potem to kolegium rozwinęło się do Filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku, to były głównie końcówka lat 70. i lata 80. i 90., a kolejne te ostatnie 20 lat to jest Uniwersytet w Białymstoku. Zatem można by powiedzieć, że to jest 50 lat, chociaż w bardzo różnych konfiguracjach formalnych.
Trafione byłoby "50. rocznica powstania Filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku".
Owszem tak i dodajemy jeszcze samodzielność 20-letnią, ostatnie lata. I to razem by się złożyło na ten okres 50 lat. 50 to dobry wiek, to jest taki moment kiedy mamy już jakąś historię za sobą, ale jeszcze mamy szansę na pewne perspektywy, jak nam się wydaje, jeszcze myślimy perspektywicznie.
Ale ten fundament założycielski był bardzo solidny ze względu na to, że na Filii Uniwersytetu Warszawskiego wykładali, uczyli tutaj studentów w Białymstoku, wszyscy ci naukowcy, którzy mieli zakaz występów w Warszawie.
Tak, to prawda.
Niesamowita sytuacja kiedy tuzy nauki przyjeżdżały pociągiem do Białegostoku, żeby się spotkać tutaj ze swoimi studentami.
Rzeczywiście, kiedy ja podejmowałam studia, ja naturalnie nie wiedziałam kto pracuje na Uniwersytecie, ale szybko się zorientowałam, bo ja jestem z tego pokolenia, które zakładało pierwsze NZS-y w Białymstoku, przeszło strajk w 81 roku, który skończył się 13 grudnia, także to środowisko się wtedy bardzo zintegrowało, a także wszyscy się dobrze rozpoznaliśmy i niewykluczone, że ta atmosfera takiego fermentu w latach 80. była też udziałem tych zesłanych z Uniwersytetu Warszawskiego profesorów. Jarosław Kaczyński - warto o tym pamiętać, że mamy tutaj i konserwatystów, i liberałów, i jakoś tam afiliowanych lewicowo.
Ale wszystkich godzi filologia polska, niezależnie od poglądów znajomość języka polskiego, reguł - to jest to, co powinno wyróżniać inteligenta.
Owszem, wyróżniało nas jeszcze coś - czytaliśmy wtedy drugi obieg i czytaliśmy ze swoimi prowadzącymi zajęcia, więc to było dosyć wyjątkowe. Nie wiem jak było w Warszawie.
Teraz nie można z pierwszym obiegiem nadążyć, bo człowiek jest zanurzony w internecie.
Myślę, że problem nie jest związany z internetem, ale ze studentem, który niechętnie czyta w sposób konwencjonalny. Cóż poradzić, trzeba się też zmieniać, ale warto by zachować pewne tradycyjne formy komunikacji. Bardzo o to zabiegam, jako wykładowca od lat.
Głupie pytanie - czy humanista jest do czegoś potrzebny? Bo coraz częściej się słyszy, że powinniśmy mieć więcej zawodówek, że powinniśmy przygotować więcej inżynierów, więcej informatyków i tak dalej.
To wyobraźmy sobie świat, w którym nie ma muzyki, nie ma filmu, teatru, żadnych opowieści, absolutna cisza, nie ma nic, żyje sobie człowiek w naturze, jakaś wielka wybujała natura, która nas po wielokroć przerasta. Jest absolutna cisza i co... nie bardzo nam się to chyba podoba.
Przed wojną pisał takie znakomite rzeczy Tymon Terlecki, który był teatrologiem, antropologiem teatru, prowadził takie pierwsze teatralne badania, był też personalistą, w jednym ze swoich esejów o teatrze napisał, że najciekawszą rzeczą, która człowieka interesuje jest drugi człowiek. No cóż poradzić? Po prostu interesują nas ludzie, a jak interesują nas ludzie, to tworzymy kulturę i jesteśmy w tej kulturze zanurzeni.
A że dzisiaj to jest tak oczywiste, oddychamy kulturą, nam się wydaje, że kultura była, jest i zawsze będzie i ja w to wierzę, że tak będzie, ale humanistą jest właściwie każdy człowiek, kto ma jakieś refleksje, kto zastanawia się, ktoś kto jest kreatywny, przede wszystkim ma jakąś wyobraźnię, może mieć wizję i tacy ludzie są na świecie i czasem tym ludziom trzeba troszkę pomóc być w środowisku bardziej twórczym, bardziej wymagającym i do tego potrzebny jest może nawet uniwersytet, skoro trwa 1000 lat, to znaczy że do czegoś jest potrzebny i trzeba o tym pamiętać.
Sądzę, że potrzebni nam są i stolarze, i cieśle, i wszystkie tradycyjne zawody, ale i ci ludzie chętnie chodzą do kina, słuchają muzyki, chcą czasem przeczytać jakąś interesującą książkę. Wierzę w to głęboko, więc przypuszczam, że nie będzie cywilizacji bez bazy kulturowej i nie będzie wysokiej kultury bez bazy cywilizacyjnej. To jest sprzężenie zwrotne, więc uważam, że absolutnie tak - potrzebny jest humanista.
Ale to co pani powiedziała jest odkrywcze mocno, ze względu na to, że coraz więcej młodych ludzi nie patrzy na drugiego człowieka, tylko używa internetu, zanurzonych jest w tym świecie wirtualnym i czasami się odnosi takie wrażenie, że żywy człowiek do niczego im nie jest potrzebny.
Ja myślę, że do pierwszego kryzysu egzystencjalnego, czyli do momentu kiedy coś tak mocno dotknie i doświadczy, że reakcją nie będzie medium i sieć, tylko drugi żywy człowiek, najczęściej ten najbliższy z otoczenia, może nawet rodzice, czy przyjaciele, ale prawdziwi ludzie. Wierzę w to głęboko, bo los jest nieubłagany i zdaje się po wielokroć mądrzejszy od nas i od naszej sztucznej inteligencji, którą tworzymy, nad którą mam nadzieję, na razie jeszcze panujemy, choć moje nadzieje są coraz mniejsze.
No bo komputery są coraz mądrzejsze, coraz szybsze i coraz więcej potrafią.
I podpowiadają nam rozmaite czynności zwalniając nas z kreatywności, to mnie bardzo martwi.
Niezależnie od tego, w którym kierunku to pójdzie, jak skomplikowaną sztuczną inteligencję stworzymy, to jednak humanista będzie potrzebny?
Ja myślę, że humanista jest jak powietrze i humanista to jest ktoś, kto pozwala nam żyć chyba mądrzej troszkę. Wymyślanie świata to jest coś, co jest dla humanisty chlebem powszednim i warto by było korzystać z tego, póki czas.
I do czasu do czasu zdarzają się filolodzy, którzy mnożą mnóstwo reguł i musimy się tego wszystkiego nauczyć, żeby poprawnie posługiwać się językiem polskim. To jest dosyć skomplikowane.
Językowcy, oni mówią, że oni raczej reprezentują dyscypliny ścisłe, niż humanistyczne, proszę sobie wyobrazić, są tacy językoznawcy, którzy twierdzą, że należą do dyscypliny ścisłej, nic na to nie poradzę, tak się określają.
Czyli nie chcą być humanistami, a my tak długo rozmawialiśmy, że humaniści są potrzebni.
Są potrzebni, językoznawcy są potrzebni, reguły są też potrzebne, ale wszystko w tak zwanym właściwym wymiarze, czyli zdrowy rozsądek zawsze się przyda, ale skorelowany z wyobraźnią, bo nadmiar zdrowego rozsądku jest także zabójczy dla wyobraźni.