Radio Białystok | Gość | Prof. Robert Ciborowski - rektor Uniwersytetu w Białymstoku
Uniwersytet w Białymstoku ma już 20 lat. - Warto pamiętać, że zaczynaliśmy od filii, uzupełnianej pracownikami z Warszawy, szczególnie jeśli mówimy o pracownikach samodzielnych. Dzisiaj natomiast, właściwie cała nasza kadra, jest kadrą własną - mówi rektor Uniwersytetu w Białymstoku prof. Robert Ciborowski.
W środę (21.06) rozpoczynają się kilkudniowe obchody 20-lecia Uniwersytetu w Białymstoku. Na początek będzie spotkanie z maestro Jerzym Maksymiukiem i wręczenie mu tytułu doktora honoris causa. Będą także różnorodne imprezy w kampusie.
Lech Pilarski: Rozpoczyna się 20-lecie Uniwersytetu w Białymstoku. W jakiej kondycji jest uczelnia?
Prof. Robert Ciborowski: Uczelnia jest w dobrej kondycji. Ja zawsze mówię, że przez te 20 lat wiele osiągnęliśmy. Warto pamiętać, że zaczynaliśmy od filii, uzupełnianej pracownikami z Warszawy, szczególnie jeśli mówimy o pracownikach samodzielnych. Dzisiaj natomiast, właściwie cała nasza kadra, jest kadrą własną.
Ja zawsze mówię, że Uniwersytet to ludzie, a skoro przez 20 lat byliśmy w stanie wychować naprawdę doskonałą kadrę, doskonałych pracowników, to możemy powiedzieć, że wiele nam się udało. Oczywiście te 20 lat, to nie tylko same sukcesy. Pewnych rzeczy nie osiągnęliśmy, kogoś tam nie dogoniliśmy, kogoś w rankingu nie przeskoczyliśmy, ale myślę, że to wszystko są sprawy do nadrobienia. Natomiast to co najważniejsze, to co wymaga najdłuższego czasu i największej energii, największych środków, to są właśnie ludzie - a to na pewno nam się udało.
I budynki...
Uniwersytet bez dobrej infrastruktury, szczególnie jeśli chodzi o nauki ścisłe, dzisiaj nie znaczy wiele. Proszę popatrzeć, że kampus, to wyposażenie porównywalne z wyposażeniem światowym. Ja bardzo się cieszę, że pracownicy wydziałów ścisłych, którzy - jak pan doskonale wie - pracowali w warunkach częstokroć urągających nie tylko pracy, ale również temu, żeby tam przebywać. Dzisiaj mogą powiedzieć, że nie odstają zupełnie od tego co się dzieje w Europie i dzięki temu osiągają sukcesy.
Fizyka - to była praca wręcz niebezpieczna, bo cały budynek był zagrzybiony i studenci narzekali na zdrowie.
Zdecydowanie tak. Słynny budynek dziewczynki z konewką, który jest tak popularny w Białymstoku - w środku przecież nie nadaje się do niczego. On wymagał remontu już dawno. Przypomnę budynki na Składowej, które częściowo remontowaliśmy, częściowo nie.
Te które nam zostały - budynek przy Placu Uniwersyteckim, dzisiaj Placu Niezależnego Zrzeszenia Studentów czy na Warszawskiej to też budynki, które wymagają niewątpliwie olbrzymich nakładów, bo są już stare, mało funkcjonalne i trzeba wiele w nich zmienić.
Kampus pokazuje, jaki to ma być kierunek. My już kolejny krok w kampusie wykonaliśmy, tzn. powstanie biblioteka, do której będzie można zawsze przyjść. Nie tylko pracownicy, również mieszkańcy miasta będą mogli z niej korzystać. Biblioteka, która mam nadzieję, będzie bardzo mocno zdigitalizowana, gdzie będziemy mieli dostęp właściwie do wszystkiego, co w nauce się dzieje. Do wszystkiego, co nauka nam udostępnia i to będzie ten kolejny krok. Później planetarium, później być może kolejne budynki. Wydaje mi się, że tak jak moglibyśmy powiedzieć o kolejnych 20 latach, to za 20 lat wyobrażam sobie, że będzie to już uniwersytet jeden, spójny z wieloma znakomitymi elementami - nie tylko naukowymi, bo o to się nie martwię, ale również infrastrukturalnymi.
Czyli tego terenu koło kampusu nie będziecie sprzedawali?
Nie, tzn. my w ogóle o tym nie myślimy. Jeśli już, to za te 20 lat, kiedy by się okazało, że Uniwersytet jest, wszystko jest i została nam jedna działka na coś, to być może. Ale to myślę, że moi następcy i to pewnie nie kolejni, a jeszcze kolejni będą się nad tym zastanawiać.
Tam jest 30 hektarów, ale proszę zobaczyć, że my już w tej chwili zajęliśmy kilka. Biblioteka zajmie kolejne. Jeśli powstanie Wydział Nauk Społecznych czy Humanistycznych, to będą to kolejne hektary. To się wydaje, że 30 to jest dużo, ale jak zaczniemy tak sobie dodawać pewne rzecze, które będziemy likwidować w mieście czy gdzieś na obrzeżach, to nagle może się okazać, że wcale tak nie jest.
Proszę pamiętać, że również myślę o tym, żeby w kampusie znalazły się pewne udogodnienia dla studentów i dla pracowników - chociażby o charakterze socjalnym. Wyobrażam sobie np. kino, wyobrażam sobie coś jeszcze, więc tych hektarów na pewno będziemy potrzebować i skutecznie będziemy wykorzystywać.
A będzie dla kogo rozbudowywać Uniwersytet? Bo macie mniej studentów współcześnie, niż parę lat temu?
Ja myślę, że ta liczba studentów na pewno będzie mniejsza, bo do tego chociażby zmusza nas algorytm finansowania studentów. Na pewno będzie mniej, ale to nie tylko ten jedyny powód - niż demograficzny. Ja myślę, że to powinno iść - i tak pewnie się stanie - w kierunku wyższej jakości. Będziemy myśleć o tym, żeby grupy studenckie były mniejsze, żeby ten kontakt pracownik - student był zdecydowanie łatwiejszy, częstszy i bardziej indywidualny.
Jak sam studiowałem, to pamiętam, że ten dostęp był zdecydowanie lepszy. Nie było tej masowości. U mnie na roku było niecałe 50 osób. Dzisiaj jest to wielokrotnie więcej. Myślę, że wrócimy do tej relacji uczeń-mistrz i do tej relacji bardziej projakościowej. To jest ten kierunek i tego się trzymamy, a zatem nie boję się, że studentów będzie mniej. Bardziej się obawiam, jak skonstruować uniwersytet pod względem finansowo-organizacyjnym. Natomiast tutaj poradzimy sobie na pewno, bo nasza kadra jest na tak wysokim poziomie i prezentuje tak doskonałe znajomości naukowe, że zawsze będą studenci. Jeśli będzie ich mniej, to będą po prostu lepsi.
Czy te zmiany ministerialne mocno uderzą w Uniwersytet?
Ja je przyjmuje bardzo pozytywnie generalnie. Natomiast one mają jedną wadę, o której zawsze mówię: są za szybko wdrażane. Uniwersytet czy w ogóle uczelnie wyższe, to są struktury, które zmieniają się dosyć powoli. Proszę pamiętać, że cykl nauki studenta to jest 5 lat.
Pewne procesy - nazwijmy to naukowe - pracowników, to też jest kilka - kilkanaście lat. Pracownik, który zaczyna u nas pracę, asystent - ma 5-6 lat na doktorat czy 8 lat na habilitację. Więc proszę zwrócić uwagę, że on też ma pewną perspektywę. I teraz, jeśli my mu te warunki gwałtownie, radykalni zmienimy, może się okazać, że skutek nie będzie taki, jakiego się spodziewamy.
Kierunek jest generalnie dobry, czyli odejście od masowości, bardziej projakościowe zmiany. Natomiast on musi być uzupełniony dwiema rzeczami. Po pierwsze: musi to następować ewolucyjnie, po drugie - system, jeśli ma się zmienić, jeśli ma być lepszy, musi w nim być więcej środków. Jeśli tych środków nie będzie więcej, to same zmiany niewiele dadzą. Proszę zobaczyć, że my już w tej chwili jesteśmy na ostatnim miejscu w Europie jeśli chodzi o finansowanie szkolnictwa wyższego.
Oczywiście ja wiem, że zaraz ktoś powie, że część środków wydawanych jest nieefektywnie. Oczywiście to wszystko wiemy. Natomiast nawet gdybyśmy się pozbyli - mówiąc kolokwialnie - tych ogonów różnych, to i tak środki, które się w Polsce przeznacza na naukę są niewspółmiernie niższe.
To co polscy naukowcy osiągają przy takich środkach, to jest naprawdę mistrzostwo świata. I tylko ich należy chwalić za to, że mimo tego, że nie mają możliwości bardzo często właśnie finansowych, to i tak osiągają wiele. Przy lepszym finansowaniu i zgadzam się bardziej efektywnym, te sukcesy byłyby większe. Ale nasz system szkolnictwa wyższego ma zdecydowanie za mało środków.
Kwestia, o której rozmawialiśmy jak obejmował pan rektorstwo Uniwersytetu, czyli uniwersytet z nazwą. Na razie jesteśmy Uniwersytetem w Białymstoku, a chciałoby się, żeby był to Uniwersytet Zygmunta Augusta.
Przyjdzie na to moment i to może niedługo. Czekamy teraz na pewne dane, które będą dotyczyły tego jak Uniwersytet będzie wyglądał od strony organizacyjnej. Przed nami parametryzacja, kategorie, finansowanie. Jeśli to wszystko zrobimy, to przyjdzie moment na to, żeby dyskutować o tym jaką dać tę "czapkę"
Czy królewską czy raczej estetyczno-naukową czy jakąś inną?
Ja tu z Panem zawsze się zgadzam, że powinna być królewska. Natomiast nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy znaleźć czy dać imię patrona uniwersytetowi bez dyskusji z poszczególnymi wydziałami, pracownikami. Chociaż ta dyskusja parę lat temu się odbywała. Pamiętam, że były uchwały rad wydziałów, jeśli chodzi o patronów. Myślę, że warto do tego wrócić.
Jest teraz dobry moment, żeby przeorganizować Uniwersytet, zmodyfikować jego strukturę wewnętrzną, a co za tym idzie również pokazać się na zewnątrz z trochę innej strony. Chociażby ze strony dobrego patrona, który by dobrze się kojarzył, który by wskazywał na pewne kierunki działalności Uniwersytetu. Na jego historię, tradycję, bo to też jest bardzo istotne i myślę, że w przeciągu kilkunastu miesięcy na pewno taką dyskusję uruchomimy.